Najpierw matura, potem zawodowstwo - rozmowa z Adamem Stefanowem, polskim snookerzystą

Adam Stefanów niedawne mistrzostwa Europy zakończył na 9. miejscu. Teraz przed nim kolejne wyzwania - matura i walka o miejsce w gronie zawodowców. - Chce spełniać marzenia - mówi polski snookerzysta.

W tym artykule dowiesz się o:

Grzegorz Lemański: Mistrzostwa Europy U-21 zakończyłeś w gronie szesnastu najlepszych snookerzystów. Wielu ten wynik uznało jednak za porażkę. Jak Ty oceniasz swój występ?

Adam Stefanów: Traktuję te zawody jako osobisty sukces. W porównaniu z mistrzostwami świata U-21 sprzed pół roku moja gra znacznie się poprawiła. Aktualnie nie odbiegam od najlepszych juniorów w Europie, nawet tych, którzy szkolą się na Wyspach Brytyjskich. 

Przed turniejem mówiło się, że do kraju powinieneś wrócić z medalem. Nie ma niedosytu?

- Na pewno oczekiwania były dużo większe. Ja sam czułem, że jestem w stanie dojść do strefy medalowej. Widać nie było mi to jednak pisane. Należy wyciągnąć z tego wnioski i pracować dalej. 

W walce o 1/8 finału dość znacząco przegrałeś z Elliotem Slessorem 4:0. Po dobrym początku turnieju w Twoim wykonaniu, nikt nie spodziewał się tak wysokiej porażki.

- Wynik nie do końca oddaje to, co działo się przy stole. Na początku meczu miałem przynajmniej dwie szanse, żeby przejąć inicjatywę i objąć prowadzenie. Żałuję, że ich nie wykorzystałem, bo później nie było już tak kolorowo. Elliot miał prawdziwy dzień konia i popisał się bisko stuprocentową skutecznością. Po meczu sam przyznał, że grało mu się fenomenalnie i dawno nie był w tak dobrej dyspozycji. 

To trochę tak jak Tobie we wcześniejszej rundzie, kiedy zagrałeś świetny mecz przeciwko Kacprowi Filipiakowi.

- W tym meczu obaj zagraliśmy na świetnym poziomie. Wielu potem mówiło, że to był najlepszy mecz na tym etapie rozgrywek. Dla mnie ta rywalizacja była bardzo pozytywna i co najważniejsze - zwycięska. Przed meczem każdy z nas miał spore ciśnienie, bo nieczęsto się zdarza, żeby dwóch Polaków spotkało się ze sobą już w tej rundzie.

Po losowaniu opinie były podzielone - jedni cieszyli się, że Polak znajdzie się w kolejnej rundzie, inni żałowali, że któryś z Was musi odpaść. Jak Wy to odbieraliście?

- Nie było wielkiej rozpaczy. Nie podchodziliśmy do tego aż tak emocjonalnie. Tak chciał los i musieliśmy się z tym pogodzić. Każdy na pewno wolałby zobaczyć polski finał, ale na to przyjdzie jeszcze czas.

Twój pojedynek z Kacprem nie zepsuł trochę atmosfery w polskiej kadrze? Nagle z reprezentacyjnych kolegów staliście się rywalami.

- Absolutnie nie! Wszystko było w porządku. W trakcie meczu rzeczywiście byliśmy przeciwnikami, ale potem wszystko wróciło do normy. Poza stołem mamy bardzo dobre relacje i nie patrzymy na siebie wrogo. Bez względu na wyniki bezpośrednich meczów.

Adam Stefanów dotarł do 1/16 finału mistrzostw Europy U-21
Adam Stefanów dotarł do 1/16 finału mistrzostw Europy U-21

Z zawodnikami z innych krajów też macie tak dobre relacje? Trzymacie się razem, czy raczej głównie wewnątrz swoich reprezentacji?

- Czasu na kontakty towarzyskie nie było zbyt dużo. Tak naprawdę graliśmy często po dwa mecze dziennie, więc spotykaliśmy się głównie na posiłkach. Rozmawialiśmy oczywiście z rówieśnikami z innych krajów, ale większość czasu spędzaliśmy jednak wewnątrz polskiej kadry.

Pół roku temu byłeś na mistrzostwach Świata U-21 w Chinach. Jak pod kątem organizacyjnym oceniasz obie imprezy?

- W obu przypadkach można mówić o pełnym profesjonalizmie. Pod kątem logistycznym wszystko zostało świetnie przygotowane. Niczego nam nie brakowało. Wrażenia z chińskiego turnieju są jednak bardziej pozytywne ze względu na miejsce rozgrywania meczów. W Serbii mieszkaliśmy na totalnym odludziu, gdzie był praktycznie tylko hotel. Do najbliższej miejscowości mieliśmy ponad 15 km, więc większość wolnego czasu spędzaliśmy w swoich pokojach.

Na początku turnieju wiele mówiło się także o problemach transportowych. Część zawodników do Serbii doleciało bez sprzętu.

- Chłopaki mieli naprawdę ogromnego pecha, bo na lotnisku zgubiono ich kije. Pierwsze mecze turnieju musieli więc grać pożyczonym sprzętem. Ostatecznie wszystko jednak dobrze się skończyło, bo cały bagaż dotarł do adresatów. Mnie na szczęście te wszystkie problemy ominęły, bo nie leciałem z chłopakami z Warszawy, tylko z Londynu. 

Już przygotowujesz sobie grunt pod wyjazd do Anglii na stałe?

- Nie, na to jeszcze przyjdzie czas. Tuż przed turniejem poleciałem do Walii, gdzie przygotowywałem się z moim kolegą - Jamiem Clarkie'm. Przed dwoma laty on sam wygrał mistrzostwa Europy U-18, więc mógł dać mi kilka dobrych rad. Dziesięć dni wspólnych gier i treningów bardzo dużo mi dały. 

Na walkę o medale się to jednak nie przełożyło. Gdy dołożymy do tego porażki w juniorskich i seniorskich mistrzostwach Polski, to ten sezon nie wygląda okazale.

- Konkretnych wyników rzeczywiście brakowało. Nie uważam jednak, aby ten sezon był zmarnowany. W pierwszej części sezonu nie grałem może najlepszego snookera, ale dzięki ciężkim treningom wróciłem do odpowiedniej formy. Mam na koncie dwa zwycięstwa w Euro Snooker Tour, które rangą dorównują mistrzostwom Polski. Brało w nim udział szesnastu najlepszych zawodników z naszego kraju, więc o przypadku nie może być mowy. A Mistrzostwa Polski... żałuje, że nie udało się zdobyć żadnego z tytułów. Zwłaszcza, że po tym sezonie chcę wyjechać do Anglii, więc prawdopodobnie nie będę miał już żadnego z tych trofeów w swojej kolekcji. 

Ruszasz na podbój zawodowego snookera?

- Dokładnie tak! Moim marzeniem jest zostać profesjonalnym snookerzystą. We wrześniu wyjeżdżam na Wyspy Brytyjskie, gdzie rozpoczynam bardzo intensywne treningi. Wierzę, że uda mi się zrealizować swój cel i wskoczyć do Main Touru. 

Czyli już za rok zobaczymy się w zawodach z cyklu Q School?

- Taki jest plan. Muszę się jednak poważnie skupić na treningach, bo o miejsce w gronie zawodowców przyjdzie mi walczyć z wieloma świetnymi zawodnikami. Póki co myślę o mistrzostwach Świata U-21 w Pekinie, gdzie chciałbym poprawić 9. miejsce w ubiegłego roku. No i przede wszystkim o zbliżającej się wielkimi krokami maturze...

W szkole też radzisz sobie tak dobrze jak przy snookerowym stole?

- Prymusem nie jestem, ale nie mam większych problemów. Przez przygotowania do mistrzostw Europy U-21 zrobiłem sobie jednak spore zaległości. Do matury został jednak jeszcze miesiąc, więc powinienem zdążyć wszystko nadrobić. Pracy jest ogrom, ale jestem dobrej myśli.

Źródło artykułu: