Kontrowersyjna sytuacja z polskim skoczkiem. "Trochę słabo"

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Jakub Wolny
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Jakub Wolny

To nie był łatwy dzień dla Jakuba Wolnego na skoczni w Bischofshofen. Na treningu wylądował zaledwie na 85. metrze. Okazało się, że słaby skok wynikał z kontrowersyjnej decyzji sędziów.

Korespondencja z Bischofshofen, Szymon Łożyński

Trzech Polaków awansowało do finałowej serii trzeciego konkursu 70. Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen. Oprócz Dawida Kubackiego i Piotra Żyły był to Jakub Wolny, który po skokach na 124. oraz 125. metr zajął 30. miejsce.

Tym samym dzień dla mistrza świata juniorów zakończył się pozytywnie. Wcześniej nie było mu jednak do śmiechu, po tym jak w serii treningowej wylądował na buli, zaledwie na 85. metrze.

Już po zawodach sam skoczek wyjaśnił, co się stało na górze skoczni. - Przed moim skokiem podniesiono mi belkę o dwa numery do góry, ale nie puszczono przedskoczka. Zasypało mi tory na tyle, że mnie bardzo mocno przytrzymało. Przed samym progiem aż podniosło mi tyłek i nie umiałem się z tego odbić i stąd była taka odległość - podkreślił Jakub Wolny.

ZOBACZ WIDEO: Trener polskich skoczków do zwolnienia? Tajner tłumaczy sytuację Doleżala

Warunki w środowym treningu w Bischofshofen były ekstremalne. Padał deszcz ze śniegiem, który w miarę upływu czasu zmieniał się w gęsty, mokry śnieg. Nawet jak skoczkowie jechali jeden za drugim, to niektórzy mieli kłopoty z płynnym dojechaniem do progu.

Gdy zatem nastąpiła przerwa przed skokiem Jakuba Wolnego, łatwo było przewidzieć, że mimo pracy dmuchaczy tory nie będą dla Polaka w idealnym stanie. W takiej sytuacji sędziowie powinni zdecydować o puszczeniu przedskoczka. O to poprosił nawet sam zawodnik. To jaką dostał odpowiedź od sędziów, należy rozpatrywać w kategoriach sporej kontrowersji.

- Zapytałem się, czy będzie przedskoczek, ale dostałem odpowiedź, że nie. Trochę słabo. Przy takich warunkach, jakie były w treningu, jak nie ma ciągłości w skakaniu, to na skoczni z tak płaskim najazdem tory robią się tępe i po prostu nie jedzie - wyjaśnił Jakub Wolny.

Środowy konkurs w Bischofshofen wygrał Ryoyu Kobayashi. Japończyk umocnił się na prowadzeniu w 70. TCS i tylko kataklizm mógłby odebrać mu drugi w karierze triumf w całych zawodach.

Początek finałowych zmagań w czwartek o 17:30. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.

Czytaj także:
TCS: Polacy sprawili niespodzianki
W klasyfikacji TCS już niemal wszystko jasne

Komentarze (4)
avatar
Piters
6.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie oglądam już tego antysportu, gdzie wygrywa i punkty zdobywa wiatr, nie zawodnicy 
avatar
Moderator.
5.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ja bym proponował podsumowac starty Polaków artykułem "Skandaliczne decyzje sędziów odebrały Polakom podium!". Bo to w sumie skandal i zapewne wina sędziów, konkretnie kasty, że Polacy nie wygr Czytaj całość
avatar
yes
5.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Okazało się, że dobrze trenował. Zaczął krótko i słabo, trening czyni mistrza i w konkursie skoczył dalej... 
avatar
M1953
5.01.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Chu...j baletnicy to i rąbek u spódnicy, jak mawiał klasyk.