Kurski wywoła burzę? "Może być konflikt na arenie międzynarodowej"

PAP/EPA / KIMMO BRANDT / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / KIMMO BRANDT / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Juliusz Braun, na łamach "Rzeczpospolitej", przedstawił plan, jak Jacek Kurski zamierza odzyskać dla TVP transmisje ze skoków narciarskich. Argumenty członka Rady Narodowej Mediów jednoznacznie ocenił ekspert marketingu sportowego Grzegorz Kita.

W tym artykule dowiesz się o:

W tym sezonie większość transmisji z konkursów Pucharu Świata w skokach kibice będą oglądać na antenie TVN. Grupa Discovery, właściciel praw do transmisji, nie odsprzedał sublicencji publicznemu nadawcy. TVP pokaże tylko konkursy PŚ w Wiśle, Zakopanem, rumuńskim Rasnovie oraz igrzyska olimpijskie i MŚ w lotach.

Jednakże zdaniem Juliusza Brauna, członka Rady Mediów Narodowych, Jacek Kurski i Maciej Łopiński, przewodniczący Rady Nadzorczej TVP, chcą doprowadzić do takiej nowelizacji ustawy, by tylko Telewizja Polska spełniała warunki do pokazywania skoków narciarskich. Znaleźli dwa argumenty na poparcie swojej inicjatywy, które Braun opisał na łamach "Rzeczpospolitej".

Pierwszy to lepsza jakość transmisji w TVP, a drugi zasięg na multipleksie. TVP ma 98 procent, a TVN 96.

ZOBACZ WIDEO: Kto zostanie nowym prezesem PZN? "Kandydatem środowiska narciarskiego jest Adam Małysz"

- Takie argumenty trzeba analizować dwojako: jako tor logiczno-biznesowy i formalno-legislacyjny - mówi dla WP SportoweFakty Grzegorz Kita, ekspert w dziedzinie marketingu sportowego, prezes Sport Management Polska.

- Na gruncie biznesowym i logicznym te argumenty nie mają racji bytu. Ktoś zapłacił duże pieniądze za transmisje, ma prawa do nich i dlaczego miałby ich nie transmitować? Nie jest łatwo takie prawa odebrać czy ewentualnie wprowadzić przymusową sublicencję. Różnica trzech punktów procentowych czy minimalna różnica w jakości transmisji to abstrakcyjne argumenty.

- Jest jednak druga ścieżka, ta formalno-legislacyjna. Partia, która ma większość w Sejmie, może przegłosować każdy wariant. Wyglądałoby to jednak bardzo źle i mogłoby wywołać kolejny konflikt na arenie nawet międzynarodowej - dodaje nasz rozmówca.

Po artykule Janusza Brauna zwróciliśmy się z pytaniem do Telewizji Polskiej, czy rzeczywiście brane jest pod uwagę złożenie wniosku o uściślenie ustawy tak, by skoki narciarskie mogły być pokazywane tylko w telewizji publicznej. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Na razie sytuacja na rynku medialnym pozostaje bez zmian - prawo do pokazywania skoków ma stacja TVN. Już podczas pierwszego weekendu z transmisjami, kibice zauważyli istotne różnice między sposobem pokazywania zawodów w TVP i komercyjnej stacji. Pierwszą zmianą była krótka przerwa reklamowa, jaka pojawiła się na antenie TVN po 30 skoczkach pierwszej serii. Za czasów TVP tego nie było. Czy taka dodatkowa przerwa na reklamę może odstraszyć kibiców?

- Samych fanów nie. Efekty po takim trzęsieniu ziemi na rynku medialnym trzeba obserwować przez dłuższy czas. Kibice poszli po prostu za skoczkami i oglądają ich tam, gdzie są pokazywani. Dla nich transmisja w TVN też jest nowa i trzeba poczekać na ich reakcję. Jeden konkurs to za mało na wyciągnięcie wniosków. Nie sądzę jednak, żeby taka przerwa reklamowa ich odstraszyła. To są zbyt małe różnice. Na pewno TVN będzie przeprowadzała badania opinii publicznej, jak ludzie reagują na transmisję, studio, ale i reklamy i gdzie ewentualnie mogą je jeszcze umieścić - wyjaśnił Grzegorz Kita.

Kolejną zmianą są eksperci. TVP stawiała na doświadczone osoby. W studiu TVP często gościł prezes PZN Apoloniusz Tajner. TVN postawił na byłego skoczka Jakuba Kota oraz skoczkinie.

- Dla TVN-u skoki to nowość i uczą się tej dyscypliny już w trakcie boju. Testują na żywym organizmie. Będą na bieżąco weryfikować, co ma największy sens i co się najlepiej niesie. Ważne jednak, żeby nie wyważali otwartych drzwi i nie próbowali odróżniać się na siłę. Być może też część ekspertów przyjęła na razie wyczekującą postawę i nie chce się pchać do studia TVN-u ze względu na politykę, która dzieje się w tle - podkreślił rozmówca WP SportoweFakty.

Czytaj także:
Finansowa przepaść do Niemca. Tyle zarobili Stoch, Kubacki i Żyła
Kontrowersja przy skoku Eisenbichlera. Zauważyłeś?!

Źródło artykułu: