"To nie miało znaczenia". Apoloniusz Tajner skomentował bunt Stefana Horngachera w Planicy.

Newspix / KACPER KIRKLEWSKI / 400mm.pl  / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner
Newspix / KACPER KIRKLEWSKI / 400mm.pl / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner

- Czasami w swoich reakcjach Horngacher nie jest zbyt sympatyczny - mówi Apoloniusz Tajner, komentując bunt Austriaka podczas drużynówki w Planicy. Prezes PZN opowiedział także, co ustalono podczas spotkania ze sztabem szkoleniowym polskiej kadry.

To był sezon pełen sukcesów. Polscy skoczkowie zdobyli dwa brązowe medale w rywalizacji drużynowej, najpierw na MŚ w lotach i później w klasycznych MŚ. Kamil Stoch wygrał Turniej Czterech Skoczni, a Dawid Kubacki był trzeci. Na mistrzostwach świata złoto indywidualnie wywalczył Piotr Żyła. W Pucharze Świata Polacy 18 razy stali na podium indywidualnie i trzykrotnie drużynowo.

W wywiadzie dla WP SportoweFakty Apoloniusz Tajner ocenił miniony sezon w wykonaniu Biało-Czerwonych. Postawił swoją diagnozę, dlaczego w Planicy Polacy wypadli poniżej oczekiwań. Prezes PZN opowiedział również, co ustalono podczas spotkania ze sztabem szkoleniowym i Adamem Małyszem w Słowenii oraz odniósł się do zachowania Stefana Horngachera.

Podczas sobotniej drużynówki Austriak, były trener polskich skoczków a obecnie szkoleniowiec niemieckiej kadry, zbuntował się przeciwko jury. Nie czekał aż Sandro Pertile i Borek Sedlak odwołają zawody tylko sam wycofał swoich skoczków z dalszej rywalizacji, gdy przeciągała się przerwa z powodu złych warunków wietrznych. Ostatecznie jury odwołało zawody i przeniosło je na niedzielny poranek, ale zrobili to już po decyzji Horngachera.

ZOBACZ WIDEO: NBA. Gortat mógł grać w Los Angeles Lakers i Golden State Warriors. "To był błąd popełniony przeze mnie"


Szymon Łożyński, WP SportoweFakty: Jak ocenia pan miniony sezon w wykonaniu polskich skoczków?

Apoloniusz Tajner, prezes PZN: Ostatnie pięć lat to ciągłość sukcesów Biało-Czerwonych, ale miniony sezon był jednym z najlepszych w tym okresie. Sztab szkoleniowy miał trudne zadanie, bo nawarstwiły się ważne zawody w kalendarzu. W wysokiej formie trzeba było być od początku sezonu i to się udało, bo już w grudniu w Planicy na MŚ w lotach Polacy wywalczyli brąz w drużynie.

Co więcej, mogło być jeszcze lepiej, bo na mistrzostwach świata w Oberstdorfie bardzo blisko indywidualnego medalu na dużej skoczni był czwarty Piotr Żyła, a na mniejszym obiekcie 5. pozycję zajął Dawid Kubacki. W tamtych konkursach do pełni szczęścia zabrakło chłopakom bardzo niewiele.

Coś pana zaskoczyło w tym sezonie?

Objawieniem był Andrzej Stękała. Pierwszy raz w karierze indywidualnie stanął na podium Pucharu Świata. Wywalczył sobie miejsce w drużynie. Znów daleko zaczął skakać Jakub Wolny, który miał słabszy poprzedni sezon. Przetrwał ten moment i znów jest na wysokim poziomie.

Liczyliśmy, że Polacy mocnym akcentem zakończą sezon, ale w Planicy - zwłaszcza w sobotę i niedzielę - skakali poniżej swoich możliwości. Co się stało?

Widać było po nich zmęczenie sezonem, zwłaszcza u Kamila Stocha, który był w Planicy przygaszony. To był trudny sezon. Testy covidowe, kilka ważnych imprez, na które trzeba był przygotować się fizycznie oraz mentalnie. To był po prostu sezon, w którym każda reprezentacja lepsze momenty przeplatała słabszymi. U nas te perturbacje pojawiły się akurat na koniec sezonu. Dla przykładu Niemcy słabo skakali w połowie sezonu, Geiger ledwo kwalifikował się do drugiej serii. Później odżyli jednak na końcówkę.

Piotr Żyła czy Kamil Stoch wieku nie oszukają. Czy ich słabsza postawa w Planicy pokazuje, że mają już problemy z fizycznym wytrzymaniem trudów całego sezonu?

Na pewno trenerzy z doktorem Pernitschem przeanalizują końcówkę sezonu i wezmą pod uwagę, że w Planicy nasi najlepsi skoczkowie nie skakali już tak dobrze. Powodów do obaw jednak nie ma, bo Piotrek, Kamil czy Dawid wciąż mają ogromny zapał do skoków. Wszystkie treningi przewidziane dla nich wykonują w stu procentach. Czasami nawet trzeba ich hamować, bo chcą zrobić aż za dużo.

Był pan zaskoczony buntem Stefana Horngachera w sobotę w Planicy, który nie czekając na decyzję jury sam wycofał swoich podopiecznych z drużynówki?

20 lat temu, w Vikersund, podobny bunt zrobił Martin Schmitt. Niemiec nie chciał skakać, trenerzy go poparli i jury przerwało konkurs. Natomiast w Planicy zachowanie Stefana Horngachera nie zdziwiło mnie. Znam go i wiem, że w swoich reakcjach czasami nie jest zbyt sympatyczny. Jego decyzja nie miała jednak znaczenia dla samego konkursu.

Sandro Pertile poradził sobie bardzo dobrze. Był obok mnie, widziałem jak reagował i wymienialiśmy ze sobą uwagi. Konkurs przerwano w odpowiednim momencie. Jury nie popełniło błędu, wznawiając go już po buncie Horngachera. Warunki wtedy były naprawdę dobre. Niestety chwilę później na stałe zaczęło wiać i nie było już szans na dalsze skakanie.

W Planicy miał pan okazję rozmawiać z Michalem Doleżalem i Adamem Małyszem. Co udało się ustalić przed nowym sezonem?

Utrzymana zostaje koncepcja, że kadra A i B są jedną reprezentacją i trenują wspólnie. Sztab szkoleniowy zostaje taki sam. Dalej będzie z kadrą współpracował doktor Pernitsch. Austriak przyjechał do Planicy i spotkał się z trenerami oraz skoczkami. Omówione zostały szczegóły treningów już przed kolejnym sezonem. Z tego co wiem, zawodnicy będą mieli około tydzień przerwy i już rozpoczną przygotowania.

Rozmawiał pan z Sandro Pertile o konkursach Pucharu Świata w Polsce w kolejnych sezonach? Może już w przyszłym roku uda rozegrać się polski turniej, czyli zawody w Zakopanem, Szczyrku i Wiśle w jednym tygodniu?

Rozmawialiśmy, ale na pewno w przyszłym sezonie takiego turnieju u nas jeszcze nie będzie. Pomysł jest jednak aktualny, ale dopiero w kolejnych latach. Natomiast, w lipcu, w Wiśle, organizujemy Letnie Grand Prix kobiet i mężczyzn. Później w dniach 3-4 grudnia odbędzie się zimowy Puchar Świata w Wiśle, a w styczniu tradycyjnie zmagania w Zakopanem.

Czytaj także:
Sandro Pertile: To był jeden z najlepszych okresów w moim życiu
Adam Małysz o przyszłości trenera Polaków. "Michal jest na tak"

Źródło artykułu: