Skoki narciarskie kobiet w Polsce wciąż gonią świat. Póki co nie widać, aby to była sprawna pogoń. Nie widać, żeby różnica między polskimi skoczkiniami a najlepszymi zawodniczkami na świecie stopniowo się zmniejszała. Wręcz przeciwnie - mistrzostwa świata w Oberstdorfie pokazują, że różnica klas jest ogromna.
Dowód? Weźmy pod uwagę choćby treningi i kwalifikacje do konkursu mistrzostw świata na dużej skoczni. Punkt K tego obiektu w Oberstdorfie wynosi 120 metrów, rozmiar skoczni to 137 metrów, a tymczasem wyzwaniem dla podopiecznych Łukasza Kruczka było doskoczenie do setnego metra. Ta sztuka udawała się sporadycznie.
Niespodziewaną liderką kadry w tym sezonie została Anna Twardosz, podczas gdy wszyscy liczyli, że regularny progres czynić będzie Kinga Rajda. Rajda ma dopiero 20 lat i jest jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek w polskiej kadrze. Jeszcze przed rokiem była zawodniczką, która niemal w każdym konkursie zdobywała punkty Pucharu Świata.
ZOBACZ WIDEO: MŚ Oberstdorf 2021. Piotr Żyła chciał lepić bałwana, ale energia się skończyła. Dziennikarz opisuje radość Polaka
A Oberstdorf to dla Rajdy szczególne miejsce. To właśnie tam w sezonie 2015/16 zdobyła swój pierwszy punkt do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. To także tam wywalczyła szóste miejsce w zawodach PŚ - najlepsze w historii kobiecych skoków w Polsce.
Wydawało się, że miniony rok był dla niej przełomowym (w sumie zdobyła 93 punkty w "generalce" PŚ), ale w cyklu 2020/21 boleśnie zderzyła się z rzeczywistością. Do kiepskiej formy doszedł jeszcze bolesny upadek podczas mistrzostw Polski w Wiśle. Trener Kruczek przed mistrzostwami mówił o przebłyskach Rajdy. Świadczy też o nich jej daleki skok w Garmisch-Partenkirchen, w przerwie między rywalizacją na normalnej i dużej skoczni w Oberstdorfie.
Ale to jedynie przebłyski. Kiedy w sezonie 2019/20 zajmowała szóste miejsce na dużej skoczni w Oberstdorfie, oddała dwa dalekie skoki: 128 i 127 metrów. Rok później skacze na tej samej skoczni po 30 metrów krócej. I kiedy wydawało się, że mamy silny żeński punkt do mikstu, mistrzostwa świata boleśnie to zweryfikowały (Rajda nawet nie wzięła w nim udziału).
Niepokojące są nie tylko wyniki, ale też atmosfera w kadrze skoczkiń. - Mega ciężko pracuje mi się z trenerem Łukaszem - powiedziała portalowi skijumping.pl Kamila Karpiel kilka dni temu, po konkursach w Rasnovie. Jej postawę skrytykował Adam Małysz, który w rozmowie z dziennikarzami, w Oberstdorfie, w gorzkich słowach odniósł się do sytuacji w żeńskiej kadrze.
- Stanąłem za Łukaszem murem, gdy jedna zawodniczka powiedziała, że to trener ma się do niej dostosować, bo nie tak powinno być. Jednak jeśli on sam mówi, że nie potrafi być stanowczy, nie jest to dobry sygnał - przyznał (CZYTAJ WIĘCEJ).
Łukasz Kruczek objął kadrę kobiet z celem doprowadzenia przynajmniej dwóch zawodniczek do poziomu, który pozwoliłby reprezentacji Polski rywalizować o czołowe lokaty w mikście, podczas igrzysk olimpijskich w 2022 roku. Tymczasem wydaje się, że w ostatnich miesiącach żeńskie skoki w Polsce dopadł spory regres. To spore wyzwanie nie tylko dla samego trenera, ale dla całego Polskiego Związku Narciarskiego.
Czytaj także: Oberstdorf 2021. Legendarny trener rozczarowany. "Co mają Niemcy, czego my nie mamy?"