Aby zawodnik mógł wystartować, warunki muszą być prawidłowe, czyli bezpieczne. Największym wrogiem organizatorów konkursu jest wiatr. Urządzenia pomiarowe zbierają informacje na temat jego prędkości, ale nieraz nie wiadomo, czy już można skakać, czy jeszcze nie.
Wtedy na belce startowej pojawia się przedskoczek. Młody chłopak z klubu narciarskiego, który staje się najlepszym pomiarem warunków. To on na własnej skórze sprawdza, czy jest bezpiecznie.
Dzień przedskoczka
Dzień pracy przedskoczków zaczyna się o wiele wcześniej niż zawodników.
ZOBACZ WIDEO: Niepokojąca forma polskich skoczków przed MŚ. Były zawodnik uspokaja
- Przyjeżdżamy na skocznie przed ekipami skoczków, robimy normalną rozgrzewkę, jak przed treningiem i jako pierwsi otwieramy obiekt - mówi 21-letni przedskoczek i zawodnik SS-R LZS Sokół Szczyrk Paweł Szyndlar.
Warto przy tym wspomnieć, że Szyndlar swoją przygodę ze skokami relacjonuje w mediach społecznościowych. Na przykład na Instagramie, który obserwuje blisko trzy tysiące osób.
Ale i też na swoim kanale na YouTube oraz TikToku, na którym zdobywa coraz większą popularność. Jego filmy na ostatnim z wymienionych mediów społecznościowych liczą łącznie półtora miliona polubień.
Funkcja przedskoczka nie jest łatwa. Zwłaszcza jeśli jest się przedskoczkiem numer jeden na liście startowej.
- Najtrudniej ma pierwszy zawodnik, ponieważ w zimie na torach pojawia się szron, który spowalnia - tłumaczy rozmówca.
To właśnie przedskoczek musi być cały czas do dyspozycji organizatorów danego konkursu, którego losy śledzą miliony przez telewizorami.
- Podczas ostatniego Pucharu Świata w Zakopanem przed oficjalnym treningiem oddaliśmy razem 16 skoków, następnie odbywał się trening. My jako przedskoczkowie czekaliśmy na górze skoczni lub na dole w "budzie", aż organizatorze będą potrzebowali naszej pomocy. Dwóch z nas zawsze było na rozbiegu skoczni, gotowych do oddania skoku. W sumie było nas dziesięciu, więc nie zabrakło czasu na jedzenie i na chwilę odpoczynku po skoku. Przed każdą serią skoków puszczano sześciu przedskoczków. Gdy ostatni zawodnik oddał skok, mogliśmy zjechać wyciągiem, przebrać się i tak zakończyć rolę przedskoczka - opowiada Paweł Szyndlar.
Za bezpieczeństwo przedskoczków odpowiada trener. Za pośrednictwem wideobloga Szyndlar opowiada o jednej z sytuacji, kiedy szkoleniowiec nie zgodził się na puszczenie zawodników z belki. Uważał, że to za duże ryzyko. Ale pracy i tak było dużo. Panowie musieli zjechać, sprawdzając zeskok. To był ponadto test torów zjazdowych.
Rekrutowanie przedskoczków
Aby sprawować taką funkcję podczas największych zawodów na świecie, skoczek musi posiadać specjalne uprawnienia.
- Przedskoczkiem na zawodach organizowanych przez FIS może być tylko osoba z licencją tej federacji. Taką licencję wykupił mi klub na rok, abym mógł być przedskoczkiem na Pucharze Kontynentalnym. Ja sam poprosiłem o to trenera, bo skakałem coraz lepiej. Chciałem się sprawdzić - mówi rozmówca.
Sam proces doboru przedskoczków najpierw polega na wyborze rekrutera, którym jest trener. Przykładowo za organizację zawodów w Wiśle odpowiada Śląsko Beskidzki Związek Narciarski i to on wybiera szkoleniowca, który zajmuje się rekrutacją przedskoczków.
Szansa na spełnienie marzeń
Bycie przedskoczkiem to furtka do wielkiej kariery. Dzięki temu młody sportowiec może zostać zauważony i spełnić swoje marzenia.
- Przez to, że już mam tę licencję, gdy forma wzrośnie, od razu mogą mnie powołać na zawody np. FIS Cup. Tak zdarzyło się w Szczyrku, jednak okazało się, że limit miejsc wynosił 10, a nie 20 jak myślał PZN. Może następnym razem - wyjaśnia na koniec Szyndlar.
Zaskakująca dyskwalifikacja Graneruda. Norweg wyjaśnił, co się stało
PŚ w Rasnovie. Spore zmiany w wynikach bez przeliczników. Spadek Dawida Kubackiego i Piotra Żyły