Puchar Świata. Skoki nie mają czasu na nowinkę technologiczną. Brak powtórek wideo dla sędziów sporym problemem

YouTube / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
YouTube / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

- Obecnie musimy podjąć decyzję w ok. 5-7 sekund. Osobiście jestem za tym, by wprowadzono VAR, jak w innych sportach, ale należy dać na to więcej czasu. Teraz z kolei każdy myśli o sobie - powiedział sędzia skoków narciarskich, Edward Przybyła.

Ostatni konkurs PŚ w skokach narciarskich w Klingenthal ponownie wywołał poruszenie wśród fanów tej dysypliny, jeśli chodzi o pracę sędziów. Przede wszystkim kontrowersje wywołała nota francuskiego arbitra przyznana Dawidowi Kubackiemu, przez co polski skoczek stracił finalnie jedną pozycję (WIĘCEJ TUTAJ).

Podczas transmisji w Eurosporcie poruszono kwestię braku powtórek dla arbitrów. Wydaje się, że możliwość ponownego obejrzenia lądowania pomogłaby w podjęciu odpowiedniej decyzji. Choć w teorii nic nie stoi na przeszkodzie wprowadzenia technologicznej nowinki, to w praktyce temat jest dość mocno skomplikowany.

- Kiedyś wziąłem udział w konkursach, gdzie sprawdzano możliwość powtórek. To jednak w ogóle nie zdało egzaminu. Nie ma na to po prostu czasu. Obecnie musimy podjąć decyzję w ok. 5-7 sekund - opowiedział nam Edward Przybyła, międzynarodowy sędzia FIS. - W innych sportach sytuacja wygląda trochę inaczej, gdyż sędziowie mają czas na sprawdzenie spornej kwestii. U nas natomiast brak decyzji sprawi, że system automatycznie przydzieli 20 punktów - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald w Zakopanem poznał niezwykłą osobę. "To było genialne!"

Kluczową kwestią pozostaje konieczność szybkiego reagowania. - Przed telewizorem wygląda to wszystko inaczej, przez co kibic ma zaburzony obraz. Osobiście jestem za tym, by wprowadzono VAR, jak w innych sportach, ale należy dać na to więcej czasu. Teraz z kolei każdy myśli o sobie, organizatorzy chcą puszczać jak najszybciej, natomiast telewizja trzyma się ram godzinowych, dodatkowo przyspieszając - dodał arbiter.

Na dodatek osoby punktujące niewiele mogą poczynić, by poprawić swoją sytuację. - Sędziowie nie mogą nic zrobić. Od tego jest komisja sędziowska FIS i to ona jest w stanie na to wpłynąć, my mamy jedynie możliwość sugerowania pewnego wariantu. Głównie chodzi po prostu o czas, gdyż wtedy pojawiłaby się szansa na powtórki. Gdy zawodnicy skaczą jeden po drugim, to pojawia się problem - stwierdził Przybyła.

Niektóre decyzje sędziów budzą zatem wśród obserwatorów spore wątpliwości. Przybyła zapewnia jednak, że wszystko toczy się w duchu fair play. - Bronię sędziów, gdyż zasady oceniania są jasne, dlatego nie należy wtrącać się do ich pracy. Przecież nikt z nich nie chce oszukiwać, nawet jeśli sercem będzie trochę za swoim rodakiem. A błąd to rzecz ludzka i może się przytrafić każdemu. By jednak je redukować, FIS powinien przeprowadzić jeszcze więcej szkoleń i uściślić przepisy dotyczące oceniania - stwierdził.

Arbiter odniósł się także do próby Kubackiego. Jego zdaniem francuski sędzia punktował słusznie, gdyż skok Polaka daleki był od ideału. - Wiem, że w porównaniu do kolejnego skoczka było to krzywdzące, ale na spokojnie oceniając skok Kubackiego, nie wiem, czy nawet należało się 17 punktów. Widać bowiem brak telemarku, odchylenie do tyłu, do tego dochodzą jeszcze podkurczone nogi do lądowania. Spokojnie dałoby się odjąć co najmniej 3 punkty - ocenił Przybyła.

Czytaj także:
Rewolucja w skokach. Styl latania coraz mniej przypomina czasy Małysza. Spójrzcie na Stocha i Żyłę
Kulisy walki PZN o dopuszczenie polskich juniorów do startu na MŚ. "To inna sytuacja niż ta z Oberstdorfu"

Źródło artykułu: