A żeby to potwierdzić wystarczy spojrzeć w klasyfikację Pucharu Narodów ostatnich lat. Austriak obejmuje polską kadrę w 2016 roku. Naszym skoczkom wystarczy rok, aby z szóstego miejsca wskoczyć na... pierwsze i z przewagą 247 punktów pokonać Austriaków. Nie potrzebujemy do tego nawet indywidualnego zwycięstwa, bo w klasyfikacji generalnej Kamil Stoch, lider reprezentacji, zajmuje drugie miejsce.
Kolejny sezon to spadek na trzecią lokatę. Jednak w sezonie 2018/2019 wracamy jako zwycięzcy. Tym razem za nami plasują się Niemcy. I nie mają nic do powiedzenia - pokonujemy ich 433 punktami. Ale jest pewien problem. Horngacher długo trzyma w niepewności Polski Związek Narciarski aż w ostatnim momencie informuje, że przyszedł czas na realizację jego największego zawodowego marzenia. I obejmuje kadrę Niemiec.
Horngacher to trener, który nie potrzebuje wiele czasu na dokonanie zmian. Jego pracowitość, pieczołowitość w podejściu do podopiecznych i indywidualizm odnoszą natychmiastowy skutek. Polacy, których od 2019 r. trenuje Michal Doleżal, spadają na czwartą pozycję w Pucharze Narodów. Wygrywają oczywiście Niemcy. Niemcy, którzy nie byli w stanie zająć pierwszego miejsca od pięciu lat. Ale, wiadomo, z Horngacherem wszystko jest możliwe.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"
Obecny sezon jest drugim, w którym Austriak trenuje ekipę naszych zachodnich sąsiadów. Na razie Niemcy plasują się na drugiej lokacie, ale strata do Norwegów wynosi zaledwie 20 punktów. Natomiast przewaga nad trzecimi Polakami - już 308. No i w sobotę mistrzem świata został podopieczny Horngachera, Karl Geiger. Zresztą na podium było dwóch Niemców, bo brązowy medal wywalczył Markus Eisenbichler.
Polacy pod wodzą Doleżala prezentują się nieźle. Skoczkowie go chwalą, a Czecha na stanowisko głównego trenera namaścił przecież sam Horngacher. Nie ma wątpliwości, że to dobry trener, ale różnicę, jaka dzieli go od Austriaka widać gołym okiem. Styl pracy również jest inny. Polakom odpowiada podejście Doleżala, przy Horngacherze zaś dało się odczuć ich przemęczenie. Jednak wtedy przewodzili stawce. Teraz nie.
Biorąc pod uwagę profesjonalizm Austriaka, można łatwo odnieść wrażenie, że ten, kto ma go w swojej kadrze, będzie wygrywać. Może nie zawsze, może zdarzy się słabszy sezon, ale progres będzie niemal na sto procent. A biorąc pod uwagę jego młody wiek - ma dopiero 51 lat - któraś ze światowych federacji musi błyskawicznie znaleźć kogoś, kto mu dorówna. Inaczej rywalizacja z jego podopiecznymi może być coraz trudniejsza.
Tego nikt się nie spodziewał. Pokerowa zagrywka Michala Doleżala >>
Fenomenalny powrót do reprezentacji Polski >>