Puchar Świata w Wiśle. Powrót Andrzeja Stękały. "Długo walczyłem z myślami"

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Andrzej Stękała
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Andrzej Stękała

Spośród Polaków najbardziej zadowolony ze startu w Wiśle był Andrzej Stękała. Punkty, które wywalczył są efektem gigantycznej wręcz pracy. - Chcę zostać w Pucharze Świata. Nie cierpię Kontynentalnego! - podkreśla kadrowicz.

W niedzielnych zawodach Stękała wywalczył 19. lokatę. Uzyskał odległości 124,5 oraz 127,5 m. Tymczasem jesienią 2017 roku zarząd Polskiego Związku Narciarskiego zdecydował o wykluczeniu go z grup szkoleniowych. M.in. dzięki pomocy Macieja Maciusiaka i własnemu samozaparciu, trenował indywidualnie i wrócił do kadry.

- Strasznie się cieszę. Mocno trenowałem i bardzo się starałem, żeby poprawić swoje skoki. W końcu wszystko idzie w dobrym kierunku - mówi rozentuzjazmowany Stękała.

W sobotę był nawet rezerwowym polskiej drużyny i mało brakowało, a zastąpiłby Kamila Stocha, który cierpiał na migrenę. Ostatecznie trzykrotny mistrz olimpijski poczuł się lepiej i zdecydował, że wystartuje w zawodach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta

- Nie wiem, ile trzeba mieć zaparcia, aby wrócić, ale gdyby nie Maciek Maciusiak i reszta ówczesnej kadry B, to bym nie doszedł do tego miejsca i nie kontynuował kariery. Ich motywacja przyniosły efekty. A teraz moje skoki są coraz lepsze - cieszy się Stękała. - Raz rzuciłem narty w kąt, ale wiara trenerów nie pozwoliła mi nawet pomyśleć o końcu kariery. Od razu były telefony i słowa, żebym się nie poddawał, że coś we mnie jest. Długo walczyłem z myślami. Przestałem wierzyć, że mogę skakać dobrze. Wiadomo że to, co dziś pokazałem, nie jest żadnym wielkim sukcesem, ale to skutek naprawdę ciężkiej pracy. Nie tylko w skokach, ale w życiu w ogóle.

25-latek, aby móc trenować, musiał regularnie pracować poza sportem. Zatrudnił się jako kelner w jednej z zakopiańskich karczm.

- Zawsze stawiałem tylko na skoki, to jest moje życie. Aby uprawiać ten sport, muszę iść do pracy. Zresztą ludzie z karczmy, w której pracuję, dołożyli cegiełkę do mojej dyspozycji. Przez pandemię nie chodziłem wiele do pracy. Na szczęście zainteresowała się mną firmą, która mnie do dzisiaj wspiera i to kolejna cegiełka do mojej dalszej kariery - zaznacza Stękała.

Kolejnym celem 25-latka jest start na mistrzostwach świata w lotach narciarskich w Planicy.

- Wierzę w to i liczę na to. Nie chcę już spadać do Pucharu Kontynentalnego, bo szczerze go nie cierpię. Chcę zostać tutaj. Zrobię wszystko, żeby tak się stało - przekonuje Stękała.

Dawid Góra z Wisły

Piotr Żyła: Na promie możemy popłynąć >>
Dawid Kubacki: Niesmak pozostał >>

Komentarze (1)
avatar
Szef na worku
23.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda,że Kamilowi się polepszyło.