Skoki narciarskie. 68. Turniej Czterech Skoczni. Szymon Łożyński: Niepotrzebny taniec jury z belkami

Getty Images / Daniel Kopatsch/Bongarts / Na zdjęciu: Piotr Żyła
Getty Images / Daniel Kopatsch/Bongarts / Na zdjęciu: Piotr Żyła

W pierwszym konkursie 68. Turnieju Czterech Skoczni wiatr nie rozdawał kart. Niewiele jednak zabrakło, żeby widowisko zepsuło jury. Wszystko przez dwukrotne zmienianie belki startowej w finale. To nie było potrzebne. Przez to drżeliśmy o Polaków.

Skokowy rollercoaster w tym sezonie trwa w najlepsze. W Engelbergu martwiliśmy się, że Dawid Kubacki zagubił swoją formę i na Turnieju Czterech Skoczni ciężko będzie mu ją odzyskać. Szybko, za takie myślenie, dostaliśmy jednak pstryczka w nos. Kubacki odrodził się w imponującym stylu i zrobił to szybciej, niż moglibyśmy się spodziewać.

W niedzielę w Oberstdorfie skakał pięknie stylowo i daleko. Zasłużenie zajął 3. miejsce i jest w grze nawet o zwycięstwo w 68. Turnieju Czterech Skoczni. Nowotarżanin i piąty na Schattenbergschanze Piotr Żyła osłodzili nam fakt, że realnie patrząc, już w 1. konkursie szansę na trzeciego Złotego Orła w karierze (otrzymuje go triumfator Turnieju) stracił 19. w niedzielę Kamil Stoch.

Czytaj także: reaktywacja Dawida Kubackiego! Polak w imponującym stylu stanął na podium konkursu w Oberstdorfie

Z ręką na sercu zapytam jednak, kto nie drżał o wynik Żyły i Kubackiego w drugiej serii? Ja przyznaje, że miałem duże obawy. Wszystko za sprawą dziwnych decyzji jury w finale o dwukrotnym zmienianiu belki startowej. Rozpoczęto tą kolejkę z 13. platformy. Później, już po skokach 10 zawodników, obniżono rozbieg do nr 12, a przed najlepszą dziesiątką do nr 11. Za dużo rotacji i zupełnie - moim zdaniem - niepotrzebnych.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: skandal podczas biegu. Klepnął dziennikarkę w pośladki

Nie było nagle jakiś huraganowych podmuchów pod narty. Skoczkowie lądowali daleko, ale nie przekraczali HS (odległości bezpieczeństwa na skoczni), by aż dwa razy zmieniać belkę. To drugie obniżenie rozbiegu mogło zupełnie zepsuć widowisko i "wyciąć" z konkursu najlepszych. I właśnie tego się obawiałem. Gdy wiatr był słaby albo zaczął mocniej zawiewać z tyłu nawet najmocniejszym skoczkom nie było łatwo polecieć powyżej 130. metra.

Na szczęście Biało-Czerwoni stanęli na wysokości zadania. W finałowej serii mieli podmuchy w plecy i niską 11. belkę, ale poradzili sobie. Żyła przesunął się z 8. na 5. miejsce, a Kubacki skutecznie zaatakował najniższy stopień podium. Warto jednak, żeby w kolejnych konkursach jury zaoszczędziło nam festiwalu tańca z belkami.

Czytaj także: bez przeliczników czołowa trójka bez zmian. Spory spadek Piotra Żyły

Skoro sędziowie boją się puszczać najlepszych z trochę wyższych belek, to nie rozpoczynajmy konkursu z dość wysokiego rozbiegu. Dajmy wszystkim równe szanse. System przeliczników za belkę i wiatr ma tylko pomagać, nie trzeba z niego korzystać na siłę. A właśnie takie wrażenie odniosłem w niedzielny wieczór, oglądając zmagania skoczków na Schattenbergschanze.

Szymon Łożyński

Źródło artykułu: