- Nie wiemy do końca, co się dzieje, więc może rozmowa trenera z nim coś zdziała. Widać, że Kamil jest przygnębiony i przygaszony. To na pewno zawodnik bardzo mocny, ale i spełniony. Ciężko mu się zmotywować, ale jak już raz wskoczy do pierwszej trójki, to z niej nie wyjdzie - komentował Małysz w rozmowie z TVP Sport.
Tyle że Stoch już był trzeci. W Wiśle. I na razie z podium spadł na dobre.
- Kamil nie skacze na swoim najlepszym poziomie, ale to nie jest pierwszy sezon, w którym na początku idzie mu trochę gorzej. On rozkręca się później. Myślę, że obecnie skacze dobrze, przynajmniej pod względem technicznym. Brakuje jednak metrów - tłumaczy Fijas w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Niezręczny moment podczas wywiadu. Martin Schmitt nie wiedział, co powiedzieć
Wiatr pokrzyżował plany. Trening i kwalifikacje przeniesione na sobotę >>
Były rekordzista świata w długości skoku przyznaje, że nadrobić stratę do lidera klasyfikacji, Ryoyu Kobayashiego, będzie trudno. W przypadku Stocha to w końcu 144 punkty. Z drugiej strony, do końca sezonu pozostało jeszcze wiele konkursów.
- Wciąż wierzę, że Puchar Świata wygra któryś z Polaków. Zawsze jestem nastawiony pozytywnie. Jeszcze przyjdzie moment, na który czekamy - z nadzieją w głosie zaznacza brązowy medalista mistrzostw świata w lotach.
A może to Michal Doleżal, nowy trener, jest przyczyną słabszej dyspozycji Polaków? - Nie sądzę, żeby zmiana szkoleniowca miała jakiś wpływ. Skoczkowie trenują bardzo podobnie, jak z Horngacherem. Przypominam, że Doleżal to nie jest nowa postać w sztabie - podkreśla Fijas.
Start pierwszego konkursu w szwajcarskim Engelbergu zaplanowano na godzinę 16.00 w sobotę. Niedzielne zawody rozpoczną się o 15.00.