Na ten dzień czekaliśmy od początku bieżącego sezonu. Od listopada i inauguracji Pucharu Świata w Wiśle Polacy niemal co tydzień, swoimi wynikami, dawali nam powody do radości. Regularnie na pucharowym podium po konkursach indywidualnych stawali Kamil Stoch, Dawid Kubacki czy Piotr Żyła.
Tym samym doszło do sytuacji, że po raz pierwszy w historii realnie aż od trzech naszych skoczków mogliśmy oczekiwać, że na najważniejszych zawodach w sezonie włączą się do rywalizacji o medale. Oczywiście największe nadzieje pokładane były w Kamilu Stochu, który przed MŚ potrafił wygrywać konkursy w Oberstdorfie i Lahti.
Balon oczekiwań nie był jednak napompowany do granic możliwości, z powodu piątkowych kwalifikacji w Innsbrucku. W nich Biało-Czerwoni skakali jakby na zwolnionych obrotach. Kamil Stoch był 11, a Kubacki, Żyła i Wolny zostali sklasyfikowano dopiero w trzeciej oraz czwartej dziesiątce.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Przyszłość Horngachera? Tu nie chodzi o pieniądze
Ponury piątek szybko się jedna skończył, a w sobotnie popołudnie skoczkowie rywalizowali już w blaskach słońca. W serii próbnej Polacy zaczęli budzić się do lepszych skoków. Czekaliśmy aż prawdziwe petardy odpalą w pierwszej serii konkursowej. Takowych jednak zabrakło. Skoki naszych reprezentantów w premierowej kolejce nie były złe. Trafili jednak na bardzo dobre warunki (dość mocny wiatr pod narty) i żeby liczyć się w walce o medale, musieli zdecydowanie skoczyć powyżej 130. metra. Aż tak daleko jednak nie polecieli.
Czytaj także: Stefan Horngacher podjął decyzję. Znamy skład Polaków na niedzielny konkurs drużynowy w Innsbrucku
Kamil Stoch uzyskał 128,5 metra i na półmetku zawodów zajmował 7. miejsce. Identyczną odległość zmierzono także Dawidowi Kubackiemu i Piotrowi Żyle. Tyle tylko, że wiślanin oraz nowotarżanin skakali w jeszcze lepszych warunkach od Stocha. Dlatego przez sporo odjętych punktów za wiatr Kubacki zajmował 11. pozycję, a Żyła dopiero 14. lokatę. Strata całej trójki Biało-Czerwonych do najlepszych była już duża i o medalu mógł nieśmiało już myśleć tylko Kamil Stoch.
W znakomitym nastroju byli natomiast szwajcarscy kibice. W pierwszej serii Killian Peier, wskazywany przez ekspertów na czarnego konia rywalizacji, znakomicie wytrzymał presję. Przy lekkim wietrze pod narty doleciał aż do 131. metra i na półmetku prowadził w konkursie. Skoczek, który nigdy wcześniej nie stał na podium Pucharu Świata, mógł zostać mistrzem globu.
Rywale nie chcieli jednak ułatwiać zadania Peierowi. Sklasyfikowany na 2. miejscu po skoku na 131,5 metra Markus Eisenbichler tracił do Szwajcara tylko 1,2 punktu. Blisko był także trzeci Ryoyu Kobayashi. W odróżnieniu od Polaków Japończyk znakomicie potrafił wykorzystać mocny wiatr pod narty. Uzyskał 133,5 metra i tracił do lidera zaledwie 2,6 punktu. W walce o medal ostatniego słowa nie powiedział także Karl Geiger, który na półmetku był czwarty, a z trzecim Kobayashim przegrywał o 0,2 punktu.
Walka o medale była fenomenalna i rozgrzała kibiców do czerwoności. Rywalom nie dał szans Markus Eisenbichler. W finale Niemiec poszybował aż na 135,5 metra. Otrzymał sporo punktów za styl i został mistrzem świata. Lider z półmetka, Kilian Peier, nie był w stanie odpowiedzieć już tak dalekim skokiem. Uzyskał ostatecznie 129,5 metra i wywalczył brąz, co i tak dla Szwajcara jest wielkim sukcesem.
Niemcy w sobotę mogą świętować podwójny sukces, bowiem srebro wywalczył Karl Geiger. 26-latek z Oberstdorfu uzyskał 130,5 metra co pozwoliło mu awansować z 4. na 2. miejsce. Rozczarowany po konkursie może być Ryoyu Kobayashi. W drugiej serii Japończykowi zmierzono 126,5 metra i ostatecznie musiał zadowolić się 4. lokatą, przegrywając z trzecim Peierem o 4,1 punktu.
Czytaj także: Niemieckie media w euforii po podwójnym sukcesie Eisenbichlera i Geigera
Bardzo dobry skok w finale oddał Kamil Stoch. W znakomitym stylu (nawet jedna dwudziestka od sędziego) trzykrotny mistrz olimpijski uzyskał 129,5 metra. To był drugi wynik finałowej serii, ale nie pozwolił 31-latkowi przesunąć się na podium. Został sklasyfikowany na 5. miejscu i po raz kolejny na mistrzostwach świata przeżył rozczarowanie.
Dawid Kubacki został sklasyfikowany na 12. pozycji, uzyskując w drugiej serii 125,5 metra. Z kolei Piotr Żyła zajął 19. miejsce po próbie na 121 metrów w drugiej kolejce. Bardzo słabo w sobotnim konkursie wypadł Jakub Wolny, który w pierwszej serii wylądował na 113. metrze i zakończył zmagania na 40. pozycji. To duże rozczarowanie.
W niedzielę na Bergisel w Innsbrucku konkurs drużynowy MŚ. Początek pierwszej serii o 14:45. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.
Wyniki indywidualnego konkursu o MŚ 2019 na dużej skoczni w Innsbrucku:
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Odległości | Łączna nota |
---|---|---|---|---|
1. | Markus Eisenbichler | Niemcy | 131,5/135,5 | 279,4 |
2. | Karl Geiger | Niemcy | 131/130,5 | 267,3 |
3. | Kilian Peier | Szwajcaria | 131/129,5 | 266,1 |
4. | Ryoyu Kobayashi | Japonia | 133,5/126,5 | 262 |
5. | Kamil Stoch | Polska | 128,5/129,5 | 259,4 |
6. | Stefan Kraft | Austria | 130/126,5 | 256,1 |
7. | Johann Andre Forfang | Norwegia | 132,5/125,5 | 250,9 |
8. | Robert Johansson | Norwegia | 128/129 | 248,9 |
9. | Richard Freitag | Niemcy | 125,5/129,5 | 248,7 |
10. | Timi Zajc | Słowenia | 127/124 | 245,5 |
12. | Dawid Kubacki | Polska | 128,5/125,5 | 240,2 |
19. | Piotr Żyła | Polska | 128,5/121 | 228,7 |
40. | Jakub Wolny | Polska | 113 | 91,8 |