67. TCS w Bischofshofen: Ryoyu Kobayashi zrobił to! Przeszedł do historii! Dawid Kubacki na podium konkursu!

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

Piękny wieczór w Bischofshofen! Dawid Kubacki zajął 2. miejsce w finałowym konkursie 67. TCS. W całych zawodach był jednak czwarty. W Bischofshofen triumfował Ryoyu Kobayashi. Japończyk wygrał turniej i powtórzył wyczyn Stocha oraz Hannawalda.

Przed wielkim finałem 67. Turnieju Czterech Skoczni można zadawać było sobie trzy pytania. Nie chodziło jednak o to, kto wygra całe zawody. Tutaj sprawa była prawie przesądzona. Przed niedzielnymi zmaganiami, w klasyfikacji turnieju, lider Ryoyu Kobayashi wyprzedzał drugiego Markusa Eisenbichlera aż o 45,5 punktu. Triumf mógł mu zatem zabrać tylko kataklizm.

Wszyscy pytali jednak, czy Japończyk wygra także w Bischofshofen? Jeśli dokonałby tego, wówczas byłbym trzecim skoczkiem w historii - razem ze Svenem Hannawaldem i Kamilem Stochem - który sięgnąłby po Złotego Orła wygrywając po drodze wszystkie cztery konkursy.

Drugie pytanie brzmiało, czy w niedzielę na rozegranie chociaż jednej serii pozwoli pogoda, a dokładniej intensywnie padający śnieg? W sobotę o zmaganiach nie było mowy. W niedzielę również nie było idealnie, ale śnieg już nie sypał tak mocno. Trening i kwalifikacje przeprowadzono. Później co prawda znów zaczęło mocniej sypać, ale ostatecznie rozegrano dwuseryjne zmagania.

Z kolei trzecie pytanie brzmiało, czy Kamil Stoch stanie na podium całego 67. TCS? Przed niedzielnym konkursem obrońca tytułu zajmował w klasyfikacji zawodów 4. pozycję i tracił do trzeciego Norwega Andreasa Stjernena 15,3 punktu. Wydawało się, że tą stratę trzykrotny mistrz olimpijski będzie w stanie odrobić, ale optymizm mocno zachwiały przeciętne skoki 31-latka w niedzielnym treningu i kwalifikacjach.

ZOBACZ WIDEO: Co z następcami polskich skoczków? "Wyrwa może być widoczna"

Po cichu mogliśmy także liczyć jeszcze na końcowe podium Dawida Kubackiego. Przed Bischofshofen nowotarżanin był dopiero siódmy, ze stratą ponad 23 punktów do trzeciego Stjernena. Tyle tylko, że w kwalifikacjach 28-letni Polak postraszył rywali, lądując na 145. metrze i ustanawiając rekord skoczni.

W pierwszej serii zawodów Kubacki potwierdził, że nie był to przypadek i rzeczywiście na Paul-Ausserleitner-Schanze czuje się jak ryba w wodzie. W pięknym stylu, przy minimalnym wietrze pod narty, uzyskał aż 138 metrów. W premierowej kolejce lepszy od niego był tylko Eisenbichler. Niemiec skoczył metr bliżej, ale miał więcej dodanych punktów za niesprzyjające podmuchy i przed finałem wyprzedzał Polaka o 0,2 punktu.

Czołową trójkę, po skoku na 134. metr, zamykał Stefan Kraft. Dopiero za Austriakiem sklasyfikowany był Ryoyu Kobayashi. Japończyka jakby zdeprymowała krótka przerwa przed jego skokiem. Nagle pojawiły się podmuchy pod narty i jury nie puściło Azjaty. Zielone światło otrzymał dopiero po kilku minutach. Przy lekkim wietrze w plecy doleciał do 135. metra. Z trzecim Kraftem przegrywał o punkt, a z prowadzącym Eisenbichlerem o 4 "oczka".

Oprócz Kubackiego nieźle w pierwszej serii spisali się Kamil Stoch i Piotr Żyła. Pierwszy z wymienionych był dziesiąty po próbie na 129. metr. Z kolei 12. lokatę zajmował Żyła po skoku na 130. metr. W samej klasyfikacji turnieju świetna próba na 138. metr i słaby skok Stjernena (120 metrów i 24. miejsce) spowodowały, że Kubacki awansował na 3. pozycję, a 4. lokatę cały czas zajmował Stoch. Nowotarżanin miał już około 6 punktów przewagi nad swoim kolegą z reprezentacji i był o krok od wielkiego sukcesu w karierze. Za nimi czaił się jednak Leyhe. Wszystko miało zatem rozstrzygnąć się w finałowej serii.

W niej zaatakował wspomniany już Stephan Leyhe. Niemiec oddał kapitalny skok. Przy sporych podmuchach w plecy uzyskał aż 137 metrów i to ostatecznie pozwoliło mu zająć 4. miejsce w niedzielę i 3. pozycję w całym turnieju. Minimalnie z Niemcem najniższy stopień podium całych zawodów przegrał Dawid Kubacki. Co prawda 28-latek, skokiem na 130. metr, obronił 2. pozycję w niedzielnym konkursie. To było jednak za mało, by być lepszym od Leyhe w klasyfikacji całego turnieju.

Oprócz Niemca w finale kapitalnie zaatakował Ryoyu Kobayashi. Też przy mocnym wietrze w plecy uzyskał 137,5 metra. To był cios po którym kolejni rywale już się nie podnieśli. Ostatecznie Japończyk wygrał w Bischofshofen z przewagą 13,8 punktu nad drugim Kubackim. Oczywiście przypieczętował tym samym triumf w 67. Turnieju Czterech Skoczni i jest trzecim zawodnikiem w historii, który w jednej edycji tych zawodów wygrał wszystkie cztery konkursy.

W finale lider z półmetka niedzielnych zmagań Markus Eisenbichler, przy lekkim wietrze pod narty, skoczył 131,5 metra. Tym samym nie tylko nie wygrał, ale w ogóle nie stanął na podium (5. miejsce). Niemcowi na pocieszenie pozostała 2. lokata w turnieju. 3. pozycję w konkursie obronił natomiast Austriak Stefan Kraft.

W drugich skokach nie poprawili swoim miejsc Kamil Stoch i Piotr Żyła. Ostatecznie trzykrotny mistrz olimpijski był 12., a wiślanina sklasyfikowano tuż za kolegą z reprezentacji. Stoch nie utrzymał również 4. miejsca w turnieju, kończąc go ostatecznie na 6. lokacie. Pozostali nasi reprezentanci (Jakub Wolny, Stefan Hula i Maciej Kot) zakończyli udział w niedzielnej rywalizacji na pierwszej serii.

Dopiero 25. był w Bischofshofen Stjernen. Norweg przystępował do konkursu jako trzeci skoczek w turnieju (ostatecznie siódmy), ale w niedzielę miał dużego pecha do warunków. W obu seriach trafił na mocne podmuchy w plecy, z którymi nie poradził sobie.

Podium niedzielnego konkursu 67. TCS w Bischofshofen. Od lewej Dawid Kubacki, Ryoyu Kobayashi i Stefan Kraft
Podium niedzielnego konkursu 67. TCS w Bischofshofen. Od lewej Dawid Kubacki, Ryoyu Kobayashi i Stefan Kraft

Oczywiście karuzela w skokach narciarskich nie zamierza przestać kręcić się. Już od piątku 11 stycznia skoczkowie będą rywalizować we włoskim Val di Fiemme, gdzie w sobotę i niedzielę zaplanowano dwa indywidualne konkursy Pucharu Świata.

Wyniki konkursu w Bischofshofen: 

MiejsceZawodnikKrajOdległościŁączna nota
1. Ryoyu Kobayashi Japonia 135/137,5 282,1
2. Dawid Kubacki Polska 138/130 268,3
3. Stefan Kraft Austria 134/131,5 267,5
4. Stephan Leyhe Niemcy 126/137 266
5. Markus Eisenbichler Niemcy 137/131,5 265,5
6. Roman Koudelka Czechy 133/130,5 259,7
7. Halvor Agner Granerud Norwegia 128,5/135 258
8. Kilian Peier Szwajcaria 131,5/127 254,6
9. Robert Johansson Norwegia 132/126,5 253,3
10. Karl Geiger Niemcy 122/133,5 249,5
12. Kamil Stoch Polska 129/123,5 243,1
13. Piotr Żyła Polska 130/127 241,8
25. Andreas Stjernen Norwegia 120/118 221,8
36. Stefan Hula Polska 115 99,4
40. Maciej Kot Polska 115 95
45. Jakub Wolny Polska 109,5 89,9
Komentarze (28)
avatar
sleza
7.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z Dawidem kojarzy się jedno słowo PIZ.A!!!Nigdy nie będzie wygrywał,ma mentalność przegrańca,boi się sukcesu.To nie jest typ Stocha czy,Małysza itd. 
avatar
kubawwahannover
6.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Wszyscy szukaja Vanne Ly a on wlasnie wygral TCS ;) 
avatar
Bartosz Brzeziński
6.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ksolar zapomniałeś o Planica7 
avatar
ksolar
6.01.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kobyashi wytrzymal ;) Dla mnie to jest kozak,Ryoyu Małysz.Co prawda az tak nie deklasuje jak Adam,natomiast jego dominacja nie ulega watpliwosci.No i wypada mu też pogratulować pierwszej w kari Czytaj całość
avatar
Grzegorz Piekarski
6.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
KUBACKI nigdy nie był wojownikiem na skoczni dlatego czwarte miejsce to dla niego
duzy sukces