22-latek jest w niesamowitej dyspozycji, z dużą przewagą prowadzi w Pucharze Świata. Kobayashi, pomimo trzech zwycięstw i dwóch drugich miejsc, może nawet odczuwać niedosyt, bo przygotował taką formę, że był w stanie zgarnąć komplet wygranych. W Niżnym Tagile przeszkodził kręcący wiatr, w Wiśle przegrał z oblodzonym zeskokiem.
Japończyk potwierdził w Engelbergu, że jego moc nie ulotniła się podczas przymusowej laby. Zawody w Titisee-Neustadt zostały odwołane, ostatnie oficjalne skoki oddał prawie dwa tygodnie temu, ale przez ten czas nic się nie zmieniło, nadal jest "w gazie". W pierwszym treningu zdeklasował resztę stawki. Odpuścił drugi test, skupił się na kwalifikacjach, w których znowu nie miał sobie równych.
Kobayashi to bezapelacyjny faworyt zmagań, wydaje się, że musiałby stać się jakiś kataklizm, by przynajmniej nie zmieścił się na podium. Z drugiej strony Japończyk słynie z tego, że nie kalkuluje, "lubi" popisywać się, a m.in. Polacy traktują treningi i kwalifikacje jako przetarcie.
Biało-Czerwoni skakali na swoim stałym poziomie. Kamil Stoch był czwarty w walce o awans, wcześniej - tak jak Piotr Żyła i Dawid Kubacki - nie wypadł z czołowej dziesiątki treningów. Dwaj wspomniani oddali nieco słabsze próby w kwalifikacjach, ale nie ma powodu, żeby bić na alarm. Do konkursu awansowali Maciej Kot i Stefan Hula, po nieudanym skoku o szczęściu może mówić Jakub Wolny, który jako jeden z ostatnich załapał się do zawodów.
Nasi kadrowicze postarają się złamać dominację Kobayashiego, w końcu Gross-Titlis-Schanze (HS137) to jedna z ich ulubionych skoczni w kalendarzu. O podium mogą też myśleć Niemcy, Norwegowie, obudził się Stefan Kraft, Peter Prevc radził sobie świetnie w pierwszych występach po kontuzji. Pretendentów jest mnóstwo, ale tak wyraźny tylko jeden. Fenomenalny Kobayashi.
Sobota w Engelbergu (15.12.2018):
15:00 - seria próbna
16:00 - I seria konkursowa
ZOBACZ WIDEO Andreas Goldberger docenił Piotra Żyłę. "Skacze na wysokim poziomie"