Turniej Czterech Skoczni i igrzyska nie idą w parze. Zwycięzcy bywają zupełnie różni

PAP/EPA / 	PAP/EPA/CHRISTIAN BRUNA / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / PAP/EPA/CHRISTIAN BRUNA / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Turniej Czterech Skoczni i igrzyska dzieli w kalendarzu tylko kilka tygodni. W XXI wieku nie zdarzało się jednak, żeby triumfator niemiecko-austriackich zawodów utrzymał najwyższą dyspozycję aż do walki o olimpijskie medale.

Niesamowita forma Kamila Stocha wybuchła na przełomie starego i nowego roku, a jego fantastyczne wyczyny podczas Turnieju Czterech Skoczni na długo zapadną w pamięci kibiców nie tylko z Polski. Sukces jest niewątpliwie wyjątkowy, ale wielu fanów obawia się, czy nasz reprezentant zdoła utrzymać równie wysoką dyspozycję aż do igrzysk olimpijskich. Historia zna wiele przypadków, gdy dany zawodnik był niezwykle mocny przez cały sezon, jednak bywały i odwrotne sytuacje.

Eksperci studzą obawy i generalnie są zdania, że Stoch powinien być za miesiąc równie silny, jak w na początku stycznia. W ostatnich 30 latach przypadki dominacji zarówno w Turnieju Czterech Skoczni, jak i na igrzyskach, są jednak nieliczne.

Jeszcze w latach 90. zdarzało się, że najlepsi byli numerami jeden w obu imprezach - zdobyciem dwóch różnych laurów mogli się pochwalić Toni Nieminen, Espen Bredesen i Kazuyoshi Funaki. Japończyk, który brylował w 1998 roku, jest jednak ostatnim, któremu udało się utrzymać formę z Turnieju Czterech Skoczni aż do olimpijskich startów.

W 2002 roku wszystkie turniejowe konkursy wygrał Sven Hannawald, a i tak na igrzyskach zdobył złoto tylko w drużynie, ustępując miejsca Simonowi Ammannowi. Cztery lata później TCS miał aż dwóch triumfatorów, jednak podczas olimpijskich zmagań w Turynie ani Jakub Janda ani Janne Ahonen nie zdobyli indywidualnie choćby brązu, nie mówiąc już o złocie.

Podobny scenariusz powtórzył się w 2010 roku - na przełomie grudnia i stycznia dominował Andreas Kofler, by wyjechać z Vancouver z czwartym i dziewiętnastym miejscem. Po czterech kolejnych sezonach olimpijskim przegranym był następny triumfator Turnieju Czterech Skoczni, Thomas Diethart, który również był co najwyżej czwarty.

Zadanie stojące przed Kamilem Stochem nie jest więc łatwe. Rok temu Polak też odbierał w Bischofshofen laur za sukces w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni, a w lutym na mistrzostwach świata w Lahti już nie był tak mocny. Obecnie jego forma jest jednak na tyle wysoka, że Stoch ma pełne prawo myśleć o złocie w Pjongczang i takie olimpijskie rozstrzygnięcie na pewno nikogo nie zdziwi.

ZOBACZ WIDEO Mieszkańcy Zębu długo świętowali sukces Kamila Stocha. "Nadzieje się spełniły"

Źródło artykułu: