W środę w słoweńskim Portorożu rozpocznie się konferencja kalendarzowa Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Pojadą na nią Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego oraz Adam Małysz, dyrektor-koordynator ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej. Jeszcze w kwietniu Małysz twierdził, że przy natychmiastowym działaniu rządu i Centralnego Ośrodka Sportu prolog w Wiśle nie jest wykluczony. Dzisiaj już wiemy, że szanse są bliskie zeru.
- Trzeba na to patrzeć przyszłościowo. W tym momencie raczej nie ma szans na prolog w Wiśle. Kalendarz jest już ustalony. Co prawda decyzje mają zapadać w czwartek i piątek, ale wątpię, żeby zmieniono to na naszą korzyść. Tym bardziej, że pomimo, iż są gwarancje na tory lodowe, to nigdy nie wiadomo, czy uda się z nimi zdążyć. Nikt na ślepo nie da nam prologu - tłumaczy gwiazda polskich skoków.
Realnie Wisła może liczyć na prolog w sezonie 2018/2019. Do stuprocentowego przekonania jednak bardzo daleko. Niemal pewna wydaje się natomiast inwestycja, o którą zabiegał podobno Walter Hofer, dyrektor cyklu, czyli tory lodowe. - Z ministerstwa dostaliśmy sygnał. Podczas ostatniej rozmowy z dyrektorem Centralnego Ośrodka Sportu w Szczyrku, otrzymaliśmy informację, że jest na tak. Będzie ogłoszony przetarg. Wybór może odbyć się między dwiema firmami, bo w zasadzie tylko dwie produkują tory. Mamy potwierdzenie, że w tym roku tory będą. To jest rewelacyjna informacja i fajnie, że minister to obiecał i dotrzymuje słowa. Możemy być tylko zadowoleni.
Małysz deklaruje walkę o prolog dla Wisły. Jeszcze w 2017 roku PZN chce przetestować firmę, która produkuje śnieg. Ma on powstać na początku października, nawet przy temperaturach powyżej zera. - Jeśli będą tory lodowe i śnieg się sprawdzi, szansa na prolog będzie bardzo duża.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Juventus nie dał szans Crotone i jest mistrzem. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
[/color]
Drugą inwestycją, której realizację również sygnalizowano PZN-owi, jest siatka. Małysz zaznacza, że to duży wydatek. Stanowi potężną konstrukcję. - Będziemy się kontaktować z firmą, która robiła siatki w Innsbrucku i Klingenthal. Co ciekawe, w Innsbrucku są one przenośne. Takie są znacznie tańsze. Jeśli chodzi o samą Wisłę, z powodu osuwiska, jakie tam kiedyś było, roboty ziemne należą do trudnych - informuje Małysz. - Będziemy szukać najlepszych rozwiązań. Musimy jednak również patrzeć na czas. Po stronie Polskiego Związku Narciarskiego jest przygotowanie planów i zapewnienie wszelkich pomiarów.
Przypomnijmy, według wstępnego kalendarza na PŚ 2017/2018, w Polsce mają odbyć się trzy konkursy. Jeden w Wiśle (25 stycznia) oraz dwa w Zakopanem - drużynowy 27, natomiast indywidualny 28 stycznia.
DOROŚLI LUDZIE WCHODZĄ DO GÓRY I SKACZĄ NA NARTACH?????
TO JEST WGL POWAŻNE????
OBY TE SKOCZNIE PRZEROBILI NA HOTELE ALBO WODOSPADY TO CHOCIAŻ SIĘ ZWRÓCĄ