Chyba po raz pierwszy w historii rozgrywania zawodów drużynowych w Zakopanem Biało-Czerwoni przystępowali do nich w roli faworytów. Trudno się temu jednak dziwić.
Nasi skoczkowie prowadzą w Pucharze Narodów, trzech z nich zajmuje miejsca w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a jej liderem jest Stoch. Ponadto jedyną drużynówkę w tym sezonie przed Zakopanem wygrali właśnie Polacy.
Tym razem rywale postawili jednak bardzo trudne warunki. Świetnie spisywali się Niemcy, bardzo dobrze Słoweńcy, których liderem był wracający do wielkiej formy Peter Prevc.
Przed ostatnią rundą konkursu wszystkie te drużyny miały szanse na wygraną. Prowadzili Niemcy, Polacy byli na drugim miejscu, Słoweńcy na trzecim. I taka kolejność się utrzymała. Stoch, po nieudanym skoku w pierwszej serii, tym razem poleciał bardzo daleko i obronił drugą lokatę dla naszej ekipy przed Domenem Prevcem, ale do pokonania niemieckiej drużyny zabrakło 5,1 punktu.
Stefan Hula: tak jak w Zakopanem powinno być na zawodach wszędzie na świecie
Po zakończeniu rywalizacji triumfator 65. Turnieju Czterech Skoczni podkreślał rolę, jaką w wywalczeniu miejsca na podium odegrali jego koledzy, przede wszystkim Piotr Żyła, który w naszej drużynie był najlepszy, a indywidualną notę miał gorszą tylko od najstarszego z braci Prevców.
- Chciałbym podziękować Piotrkowi Żyle. To on był bohaterem naszej ekipy, oddał dwa super skoki - powiedział Stoch w rozmowie z TVP Sport. Pochwalił też pozostałych członków polskiego zespołu, Macieja Kota i Dawida Kubackiego.
- Wywalczyliśmy drugie miejsce, uważam, że to piękny wynik przed naszą publicznością w Zakopanem - podkreślił lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
W niedzielę na Wielkiej Krokwi odbędzie się konkurs indywidualny.