Gregor Schlierenzauer miał długą przerwę w startach, bowiem do walki o punkty powrócił po ponad roku nieobecności. Zawiesił karierę po Turnieju Czterech Skoczni, w międzyczasie nabawił się kontuzji. Puchar Świata w Wiśle miał być jego premierowym startem po pauzie.
W sobotę był największym pechowcem, bowiem po pierwszej serii uplasował się na 31. miejscu. Austriak zanotował 120,5 metra oraz notę 106,7. Skoczek, który jako ostatni wywalczył awans, czyli Stephan Leyhe, miał 1,2 punktu więcej.
Jednak wyciągnął wnioski i w niedzielę pokazał, że ma wysokie aspiracje. Schlierenzauer uzyskał odpowiednio 135,5 i 123 metry. Skok z pierwszej serii był najdłuższym w całych zawodach, choć dokładnie tyle samo uzyskał Kamil Stoch. Ostatecznie Austriak uplasował się na ósmej pozycji.
Szóste miejsce w Wiśle zajął Johann Andre Forfang, który po raz ostatni w Pucharze Świata rywalizował w grudniu, a więc nie tak dawno jak Schlierenzauer. Norweg opuścił konkursy w Engelbergu i Turnieju Czterech Skoczni. W tym czasie wracał do formy, startując w Pucharze Kontynentalnym.
Podobnie jak dla Austriaka, sobotni konkurs był dla niego zupełnie nieudany. Nie zdołał zakwalifikować się do serii finałowej i zajął 32. miejsce. Uzyskał wówczas 119 metrów. Niedziela była już bardziej udana, bowiem Forfang oddał skoki na odległość 130 i 126 metrów.
Austriak i Norweg zatarli więc gorsze wrażenie, jakie pozostawili po pierwszych zawodach w Wiśle. Ostatecznie ich dobre rezultaty są dobrym prognostykiem przed kolejnymi konkursami.
ZOBACZ WIDEO: Ojciec Macieja Kota: decyzja Łukasza Kruczka zabolała syna