Ewentualny następca Łukasza Kruczka wykluczył współpracę z kadrą. Podsumowanie zawodów w Lahti

Konkursy w Lahti nie były zbyt udane dla Biało-Czerwonych. Bardziej niż wyniki Polaków z weekendowej rywalizacji, zapamiętamy słowa Miki Kojonkoskiego, który wykluczył na razie współpracę z naszą kadrą.

Największy zwycięzca: Michael Hayboeck

Wielu obserwatorów i kibiców spodziewało się, że na Salpausselce w Lahti dwa kolejne zwycięstwa odniesie Peter Prevc. Owszem zawodnik ze ścisłej światowej czołówki ustrzelił dublet w Lahti, ale tym skoczkiem nie był aktualny lider Pucharu Świata. W wietrznej Finlandii, zarówno na dużym jak i normalnym obiekcie, najlepiej odnalazł się Michael Hayboeck. W piątek i niedzielę Austriak odniósł drugie i trzecie zwycięstwo w swojej karierze. W pierwszym konkursie podopieczny Heinza Kuttina triumf zapewnił sobie drugim skokiem. 129 metrów pozwoliło mu awansować z 4. na 1. pozycję. Z kolei w niedzielę dominacja Hayboecka była jeszcze większa, bowiem w obu seriach Austriak oddał najdłuższe skoki.
[nextpage]

Największe zaskoczenie: 2. miejsce Karla Geigera i 3. pozycja Taku Takeuchiego w niedzielnym konkursie

Mało kto spodziewał się takiego obrotu spraw w drugich indywidualnych zawodach w Lahti. Co prawda może było przewidzieć, że silny wiatr wpłynie dość znacznie na wyniki konkursu, ale wydawało się, że i tak najmocniejsi zawodnicy rozdzielą miedzy sobą trzy pierwsze miejsca. Tak się jednak nie stało. Co prawda triumfatorem konkursu został skoczek z czołowej dziesiątki Pucharu Świata, ale dwa kolejne miejsca na podium zajęli zawodnicy, którzy w poprzednich konkursach nie skakali na tyle dobrze, by móc walczyć ze ścisłą czołówką. Karl Geiger i Taku Takeuchi, bo o nich mowa, świetnie wykorzystali jednak dobre warunki i niepowodzenie w pierwszej serii najmocniejszych. W finale, gdy wiatr przybrał na sile i ostatni zawodnicy długo musieli czekać na swoje próby, Geiger oraz Takeuchi utrzymali nerwy na wodzy. Obaj znów oddali długie i ładne stylowo skoki, dzięki czemu zasłużenie zajęli miejsca w czołowej trójce.
[nextpage]

Najlepszy z Polaków: Dawid Kubacki

Po raz kolejny w tym sezonie Kamil Stoch nie włączył się do walki z najlepszymi. Co więcej, dwukrotny mistrz olimpijski czwarty raz na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy nie awansował w ogóle do konkursu. W niedzielnych eliminacjach przepadł także Andrzeja Stękała. Drugi konkurs na normalnym obiekcie w Lahti byłby katastrofą dla Biało-Czerwonych, gdyby nie postawa Dawida Kubackiego. Pochodzący z Nowego Targu skoczek raz jeszcze potwierdził, że na mniejszych skoczniach czuje się jak ryba w wodzie. Polak najpierw wygrał eliminacje, a w samym konkursie miał szansę nawet na podium! Ostatecznie podopieczny Macieja Maciusiaka nie utrzymał 4. pozycji z półmetka zawodów i musiał zadowolić się 11. miejscem, co i tak jest najlepszym wynikiem głównego zainteresowanego w tym sezonie. W piątkowych zawodach najlepiej z naszych reprezentantów spisał się Stefan Hula (14. lokata).

Zobacz także: Maraton ze skokami trwa. W poniedziałek dwa konkursy w Kuopio
[nextpage]

Największe rozczarowanie: deklaracja Miki Kojonkoskiego

W czasie weekendu w Lahti fiński szkoleniowiec, który z wielkimi sukcesami prowadził kadry swojego kraju, austriacką oraz przede wszystkim norweską, udzielił dla TVP wywiadu, w którym wykluczył możliwość współpracy z naszą kadrą od przyszłego sezonu. Taka deklaracja z ust Kojonkoskiego z pewnością zasmuciła wielu kibiców znad Wisły, którzy właśnie Fina widzieli jako najlepszego kandydata do zastąpienia Łukasza Kruczka. Najprawdopodobniej taki scenariusz jednak nie ziści się, a włodarze PZN trenera będą musieli szukać wśród innych nazwisk.

[color=black]Zobacz wideo: Kojonkoski: Kruczek dobrym kandydatem na trenera Finlandii

Źródło: TVP S.A.[/color]

Źródło artykułu: