Pod znakiem powrotu Kamila Stocha - rusza Turniej Czterech Skoczni

East News
East News

Od sobotnich kwalifikacji w Oberstdorfie zaczyna się kolejna edycja Turnieju Czterech Skoczni. Dla nas o tyle ważna, że będąca powrotem Kamila Stocha do rywalizacji w Pucharze Świata.

O szansach na występ dwukrotnego mistrza olimpijskiego w niemiecko-austriackiej imprezie mówiło się bardzo ostrożnie. Jeśli już, wrócić miał raczej na konkursy w Innsbrucku lub Bischofshofen, częściej wspominało się też dopiero o zawodach w Polsce. Tymczasem sam Kamil Stoch w trakcie świąt zrobił wspaniały prezent i kibicom i sobie ogłaszając, że odbył trening na skoczni w Wiśle, że jest gotowy i jedzie na Turniej Czterech Skoczni. Czy to nie za wcześnie? Sam Stoch deklaruje, że nie i zapewne tak właśnie jest - niepotrzebnego ryzyka nie podjęto by na pewno.
[ad=rectangle]
Powrót naszego najlepszego zawodnika sprawia, że wyjątkowo ciekawe dla polskich kibiców będą nie tylko sobotnie kwalifikacje w Oberstdorfie, ale nawet i wcześniejsze popołudniowe treningi, bo i one pozwolą wiele powiedzieć na temat dyspozycji Stocha. Historia pokazuje, że w skokach z powrotami bywa bardzo różnie - w bieżącym sezonie Phillip Sjoeen wrócił po kontuzji w formie daleko gorszej niż przed zawodami w Klingenthal gdzie upadł, ale dla odmiany dwanaście lat temu Simon Ammann po wypadku w Willingen powrócił tak mocny, że wkrótce później w Salt Lake City został dwukrotnym mistrzem olimpijskim. Jak będzie w przypadku Stocha? Mądrzejsi będziemy za kilkanaście godzin, gdy Polak będzie miał już za sobą skoki treningowe i kwalifikacyjne - przystąpi do nich z niskim czternastym numerem startowym, co związane jest oczywiście z tym, że w tym sezonie w jego dorobku jeszcze nie ma punktów pucharowych.

Możliwości Stocha to zagadka, natomiast więcej powiedzieć można o dyspozycji Piotra Żyły, którego stać na walkę o pierwszą dziesiątkę w klasyfikacji końcowej - pod warunkiem, że uniknie wpadek takich jak w połowie grudnia w Niżnym Tagilu, gdy nie wszedł do drugiej serii. Nowy mistrz Polski w przedświątecznym krajowym czempionacie odskoczył kolegom z kadry bardzo wyraźnie. Z jednej strony nieźle wróży to Żyle przed Turniejem, z drugiej zaś świadczy o przedłużającej się mizernej dyspozycji naszych pozostałych zawodników, w których w tej chwili trudno pokładać większe nadzieje.

Kto będzie walczył o zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni? Lista nie jest zbyt długa, ale z drugiej strony ciężko o faworyta bardzo wyraźnego, mocniejszego od kontrkandydatów. Największe szanse zdaje się mieć Roman Koudelka, bardzo solidny i równy, nienotujący wpadek, a jednocześnie z większym błyskiem, niż Michael Hayboeck, także mogący pochwalić się stabilną formą. O wygranej nadal marzy Simon Ammann, dla którego laur w Wielkim Szlemie jest jedynym, którego dotąd nie zdobył w skokach. Są wreszcie weteran Noriaki Kasai i młodzik z Norwegii Anders Fannemel, jeszcze kilkanaście dni temu skaczący kapitalnie, ale mający za sobą wyraźną zadyszkę w ostatnich konkursach w Engelbergu. Czarnym koniem może okazać się Johann Andre Forfang, kolejny talent z Norwegii. A może wygra jeszcze ktoś inny? Turniej Czterech Skoczni lubi sensacje. Bo kto przed rokiem postawiłby na Thomasa Dietharta lub czternaście lat temu na Adama Małysza? Kurtyna idzie w górę - zaczynamy!

Sobota - 27.12:
14:30 - trening (2 serie)
16:30 - kwalifikacje

Niedziela - 28.12.2014:
15:00 - seria próbna
16:30 - konkurs

Źródło artykułu: