Oczekiwania przed inauguracją sezonu Pucharu Świata były, delikatnie mówiąc, duże. Tymczasem nasi reprezentanci nie pokazali się z najlepszej strony - dziewiąte miejsce w konkursie drużynowym i tylko dwóch zawodników w serii finałowej w niedzielę rozczarowało kibiców, ale przede wszystkim samych zawodników. Maciej Kot, który sobotnie zawody oglądał z trybun, zdradził, że, według wstępnej analizy, słabszy występ spowodowany był brakiem luzu i samokontroli.
[ad=rectangle]
- Prawdę mówiąc trudno mi się wypowiadać na temat sobotniego konkursu i występu kolegów, bo sam nie skakałem. Przeanalizowaliśmy te skoki, może nie tak szczegółowo i dokładnie pod względem technicznym, bo problem był bardziej ogólny w całej drużynie, a nie w pojedynczych skokach - przyznał Kot i dodał: - Pierwsze wnioski są takie, że zabrakło trochę luzu, takiej swobody, samokontroli, a wkradł się stres.
Podobnego zdania jest Dawid Kubacki, który tuż przed konkursem indywidualnym powiedział, że najważniejsze jest wyciągnięcie odpowiednich wniosków: - Przede wszystkim musimy wyciągnąć wnioski z wczoraj i zastanowić się, dlaczego tak się stało. Aspekty techniczne będziemy dopiero dokładniej analizować oddzielnie, ale wnioski dotyczące samych zawodów są takie, że zabrakło luzu, tak po prostu.
Obaj zawodnicy zgodnie twierdzą, że na słabsze osiągnięcie nie miała wpływu nieobecność Kamila Stocha: Kamil podjął słuszną decyzję, jeżeli wiedział, że nie będzie w stanie skoczyć, to nie próbował robić czegoś na siłę, tylko powiedział, że nie da rady - przyznał Kubacki, który niedzielne zawody zakończył po pierwszej serii.
Maciej Kot, jeden z dwójki naszych reprezentantów w serii finałowej, wielkich powodów do radości nie miał, bo skoki choć nie były złe, nie dały oczekiwanych rezultatów. Skoczek nie traci jednak zapału i zapowiada walkę w całym sezonie. Konkretnych celów jednak nie ma: - [i]Dla mnie ten sezon jest jednym takim ciągiem. Każdy konkurs jest bardzo ważny. Oczywiście Falun to jest taki moment kulminacyjny, jednak da mnie najważniejszy jest ten jeden ciąg i każdy konkurs jest dla mnie celem.
[/i]Zapytany o faworytów, przyznał, że jest zbyt wcześnie na takie "wróżby": - Nigdy po pierwszych zawodach nie można wywnioskować, kto będzie mocny. Z doświadczenia wiem, że z tych pierwszych konkursów nie można za bardzo wróżyć. Nie wykluczam, że Werner Schuster miał rację (za faworytów uznał Żyłę i Koudelkę - przyp.red.) Ostatnio skoki Piotrka były naprawdę dobre, szczególnie przed inauguracją, a tutaj te skoki nie wyglądały tak rewelacyjnie jak na treningach. Roman Koudelka już od pierwszego skoku, cały czas, prezentował się tutaj bardzo dobrze, dlatego nie dziwne, że jest stawiany w gronie faworytów. Myślę jednak, że ci główni faworyci będą się dopiero rozkręcać.
Kot nie ukrywa, że zaskoczeniem był dla niego słaby występ Austriaków: - Ich ósme miejsce bardzo mnie zaskoczyło, na minus oczywiście. Nie pamiętam tak słabej drużyny austriackiej, oczywiście ja się tym jakoś nie przejmuję, bo to nie jest mój problem, ale rzeczywiście też widać, że jest tam jakiś problem w całej drużynie. Dwóch zawodników, Hayboeck i Kraft skaczą na dobrym poziomie, ale reszta prezentuje się znacznie słabiej. Austriacy na pewno mają teraz inny system przygotowań, polecieli na Cypr dość późno, później jak my, i potem już właściwie nie skakali, tylko od razu tutaj. To może być powodem tego, że ciężko im jest się "wskakać". Może jeden albo dwa konkursy wystarczą i będzie lepiej.
Przychylnie Maciej Kot wypowiedział się natomiast o naszych zachodnich sąsiadach: - Niemcy są rewelacyjni. Mają teraz naprawdę mocną, wyrównaną ekipę. Jeżeli jeden skacze słabiej, jest Eisenbichler, który skacze rewelacyjnie i na przykład dziś "zastąpił" Wanka, który miał gorsze skoki - wyjaśnił zawodnik.