Wyniki osiągane przez polskich skoczków latem są wręcz powyżej oczekiwań. Jesteśmy jednak świadkami sporej rotacji w czołówce poszczególnych zawodów. Niektórym brakuje stabilizacji. Czy to wina specyfiki tej części przygotowań do zimy, czy raczej rywalizacja w kadrze jest na tak wysokim poziomie?
- Te dwie rzeczy się ze sobą mieszają. Specyfiką tego okresu jest to, że nieustannie trenujemy i o wyniku w zawodach często decyduje dyspozycja dnia, to jak się czujemy po wczorajszych ćwiczeniach itd. Ponadto, młodzi skoczkowie zaczynają sobie dobrze radzić. Dowodem tego są wyniki letniego Grand Prix w Hakubie, na którym nie było kilku czołowych zawodników z Polski - podkreśla Dawid Kubacki.
Wzrost poziomu wśród biało-czerwonych sprawi, że o miejsce w kadrze A będzie coraz trudniej. - Trzeba się liczyć z tym, że na zawody jadą ci, którzy są w najlepszej dyspozycji. Nigdy w tym zakresie nie było rozgraniczenia. Każdy wie jakie są zasady. Rywalizacja o miejsce w składzie może być ostra, ale jak najbardziej sportowa. Ona daje dodatkową motywację - przyznaje 23-latek.
Czołowi polscy skoczkowie odpuszczają teraz zawody letniego Grand Prix aż do konkursu w Hinzenbach. Jak w tym okresie wyglądają przygotowania do sezonu olimpijskiego? - Teraz jedziemy na tydzień do Wisły, a potem do Klingenthal. Ten czas spędzimy na spokojnym treningu. Będziemy szlifować formę. Drobne błędy się bowiem pojawiają - zaznacza zawodnik urodzony w Nowym Targu.
Wygląda więc na to, że ostatnie dwa konkursy LGP będą miały spore znacznie w kontekście początku zmagań w Pucharze Świata. - To nie jest tak, że bierze się udział w zawodach mało i bardzo ważnych. Niektóre po prostu odpuszczamy. Jednak jeśli już pojawiamy się na skoczni, to dajemy z siebie sto procent. Zawsze warto się sprawdzić w rywalizacji z kolegami z kadry czy z zawodnikami z innych krajów - dodaje Dawid Kubacki.