Bezapelacyjne zwycięstwo Roberta Kranjca, Kamil Stoch na siódmym miejscu

Weekend z narciarskimi lotami w Vikersund nie przyniósł ani nowego rekordu świata ani też rekordu Polski, choć zeszłoroczny wyczyn Piotra Żyły powtórzył w sobotę Kamil Stoch. I choć do ekskluzywnego klubu "240+" nikt nowy w niedzielę nie dołączył, to na brak sportowych emocji kibice nie mogli z pewnością narzekać. Apetytu na kosmiczne loty narobił w serii kwalifikacyjnej Jurij Tepes, który popisał się 237-metrową odległością. Jak się później okazało - tak daleko w zawodach nikt nie poszybował.

Zobacz upadki na mamucich skoczniach (wideo)

Ostatni z dwóch zaplanowanych konkursów na największym obiekcie świata miał tylko jednego bohatera. Był nim Robert Kranjec, który potwierdził, że w dalszym ciągu jest najlepszym lotnikiem globu. Słoweniec jako jedyny dwukrotnie przekroczył granicę 230 metrów i bez żadnych problemów wygrał swój piąty w karierze pucharowy konkurs. Niewiele do powiedzenia w starciu z 31-latkiem z Ljublany miał Gregor Schlierenzauer. Austriak stał przed ogromną szansą, by po raz czterdziesty siódmy cieszyć się ze zwycięstwa, wyprzedzając tym samym legendarnego Mattiego Nykaenena. Tyrolczyk na półmetku był drugi i do prowadzącego Kranjca tracił dziesięć punktów. W finałowej serii wysoko poprzeczkę zawiesił "Schlieriemu" Michael Neumayer, lądując dopiero na 231. metrze. Niemiec w ostatecznym rozrachunku rozdzielił członka klubu z Kranju od podopiecznego Alexandra Pointnera i w wieku trzydziestu czterech wiosen odnotował swój życiowy sukces.

Zobacz najdłuższe loty w historii!

Przypadek weterana z Bad Reichenhall bardzo mocno przypomina zeszłotygodniowy sukces Jana Matury w Sapporo i dowodzi, że w tym sezonie coraz częściej do głosu dochodzą niezwykle doświadczeni zawodnicy z powracającym do wysokiej formy Simonem Ammannem na czele. Szwajcar w Vikersund był odpowiednio drugi i czwarty i jest coraz bliżej powrotu do pucharowej "10".

W cieniu Kranjca doskonały występ mają za sobą wspomniany Tepes oraz Peter Prevc, którzy pokazali, że Goran Janus przynajmniej na "mamutach" ma w czym wybierać. W zgoła odmiennych nastrojach po zmaganiach w Vikersund bez wątpienia są Norwegowie. "Wikingowie" na swoim obiekcie zawiedli na całej linii za wyjątkiem Andreasa Stjernena. Drugoplanowe role odgrywali w ten weekend nie tylko obrońca Kryształowej Kuli Anders Bardal, Tom Hilde, czy Anders Jacobsen, ale też legitymujący się ponad 243-metrowymi lotami Rune Velta i Anders Fannemel. Bez rewelacji obyło się także u Austriaków, mających w swoich szeregach przede wszystkim Martina Kocha.

Polacy zrobili swoje. Żyła, Stoch  i Maciej Kot potwierdzili w niedzielę swoją przynależność do ścisłej pucharowej czołówki, a ten ostatni wynikiem 211,5 metra ustanowił swój nowy rekord życiowy. Punkty do klasyfikacji łącznej cyklu wywalczyli też Krzysztof Miętus i Dawid Kubacki, który do finałowej "30" awansował dzięki dyskwalifikacji Czecha Cestmira Koziska.

Następne wielkie "latanie" zaplanowano już na 2-3 lutego w Harrachowie.

Wyniki konkursu PŚ w Vikersund:

Klasyfikacja PŚ w lotach:

Klasyfikacja generalna Pucharu Świata:

Klasyfikacja Pucharu Narodów:

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)