W Sapporo, mieście igrzysk olimpijskich z 1972 roku, Piotr Żyła startuje co roku. Skoczek z Wisły miał okazje występować tam na mistrzostwach świata, w Pucharze Świata, a także w Pucharze Kontynentalnym. Japoński obiekt jest mu więc dobrze znany. - W Sapporo chcę powalczyć - mówi portalowi SportoweFakty.pl Żyła. - To właśnie tam zdobyłem pierwsze w karierze punkty Pucharu Świata. Lubię tę skocznię, choć na pewno trzeba mieć tam trochę szczęścia. W Japonii lubi wiać i trzeba trafić na naprawdę mocny dobry wiatr, żeby tam odlecieć. Na pewno można jednak tam latać daleko i oddać dobre skoki.
W poprzednim sezonie tylko jeden z dwóch konkursów był udany dla Żyły. W niedzielnych zawodach był bowiem dopiero trzydziesty. - Rok temu miałem tam problemy w drugim konkursie, bo wcześniej nie spałem przed nim praktycznie całą noc - wspomina Żyła. - Nie miałbym takich kłopotów gdyby zawody były po południu, ale były wówczas rano, zdążyłem tylko zjeść śniadanie i zachciało mi się spać, a trzeba już było jechać na skocznię. Mój mózg nie kontaktował (śmiech).
Niemalże regułą jest fakt, że do Japonii nie leci przynajmniej część gwiazd skoków narciarskich. W tym sezonie zabraknie tam m.in. niektórych zawodników z Austrii. Polacy wysłali jednak pełny skład i podobnie będzie także w dalszej części sezonu. - Myślę, że my będziemy jeździć na wszystkie konkursy - twierdzi Piotr Żyła.