W rundzie kwalifikacyjnej Maciej Kot nie miał co prawda najlepszej odległości, gdyż dalej pofrunął choćby nowy rekordzista skoczni w Wiśle Stefan Kraft, jednak i tak mógł cieszyć się z wygranej. - Zwycięstwo w kwalifikacjach jest czymś bardzo przyjemnym i na pewno dodaje pewności siebie, choć akurat jej mi nie brakuje. Warunki były bardzo ciężkie. Wiatr się zmieniał, raz wiał od przodu, raz od tyłu, i jury musiało przez to zmieniać belki startowe. Niektórzy mieli szczęście, jak Stefan Kraft, który pobił rekord skoczni, ale inni mieli pecha i nie dostali się do pięćdziesiątki - powiedział Kot tuż po swym zwycięstwie.
Wcześniej na treningach 22-letni Polak skakał znacznie gorzej. Mimo to nie był specjalnie zmartwiony z tego powodu. - Nie miałem wątpliwości po tych skokach. Były one spowodowane z jednej strony trochę słabszą dyspozycją fizyczną, bo za nami dość ciężki trening na siłowni, a po niej zwykle nie czuje się za dobrze na skoczni. Do tego doszły warunki i niska belka, z której ciężko było odlecieć, ponadto trudno było przestawić się ze skoczni w Bischofshofen. W kwalifikacjach skoczyłem jednak tak, jak gdyby tych treningowych skoków nie było wcale. Zdołałem się odpowiednio zmotywować i walczyłem do końca.
Na kwalifikacjach nie było jeszcze zbyt wielu kibiców, jednak w środę w trakcie konkursu na trybunach zasiądzie już komplet widzów. Maciej Kot twierdzi, że nie będzie czuł z tego powodu większego stresu. - Presja jest na każdych zawodach, szczególnie przed własną publicznością. Mimo to zbytnio jej nie czuję, choć jest tu dużo więcej kibiców i dziennikarzy niż zwykle i każdy chce dobrych wyników. Jesteśmy jednak na to przygotowani i cieszy nas, że jest takie zainteresowanie, bo napędza nas ono do coraz lepszego skakania.
Zawody w Wiśle rozegrane zostaną o nietypowej porze. Pierwsza seria konkursowa zaplanowana jest na 20:30, czyli na godzinę, o której rywalizacja zwykle dobiega już końca. Dla skoczków będzie to więc nowe doświadczenie. - Mnie nie za bardzo podoba się ten pomysł. Dzień później jest konkurs w Zakopanem, a my wrócimy do hotelu bardzo późno i nie zdążymy odpocząć oraz się wyspać. To jedyne co mi przeszkadza. Mam tylko nadzieję, że wieczorem będą lepsze warunki i uspokoi się już wiatr - powiedział Maciej Kot.
Z Wisły dla SportoweFakty.pl
Daniel Ludwiński