Janne Ahonen, jeśli tylko jego forma na to pozwoli wkrótce ponownie pojawi się na starcie zawodów Pucharu Świata. Fiński mistrz po raz kolejny postanowił wrócić na skocznię, choć jak sam mówi - tym razem dla zabawy. Ahonen podejścia do "latania" na "deskach" zmienił głównie dzięki Noriakiemu Kasai - Japończykowi, czerpiącemu ze skoków przede wszystkim przyjemność, a rywalizację zostawiając na dalszym planie. Mimo wszystko skandynawski weteran nie kryje, że w dalszym ciągu ma nadzieję na złoty medal olimpijski, który mógłby wzbogacić jego dotychczasową kolekcję sukcesów. Poza tym reprezentant Kraju Tysiąca Jezior wraca na skocznię z jeszcze innego, równie ważnego powodu - Ahonen ze łzami w oczach spoglądał, jak na buli lądowali w zeszłym sezonie jego rodacy, przegrywający w drużynowych konkursach nawet z kadrą Kazachstanu. Na dodatek słynny mieszkaniec Lahti jest zawiedziony, że narty na przysłowiowy kołek zawiesił w Planicy Matti Hautamaeki.
Polscy kibice z pewnością cieszyliby się, aby w ślady Ahonena poszedł także Adam Małysz. "Orzeł z Wisły" z powodzeniem walczy jednak w rajdach samochodowych i jego powrót na skocznię póki co wydaje się nierealny.