Pierwsza seria konkursowa toczyła się w trudniejszych warunkach atmosferycznych, niż miało to miejsce dzień wcześniej - wiał wiatr i niektóre zawodniczki miały spore problemy. Poziom pierwszej serii nie był szczególnie wysoki, narciarki z wielkim trudem uzyskiwały choćby 80 metrów. Tym większe wrażenie zrobił więc skok Danieli Iraschko, która dosłownie znokautowała swoje rywalki lądując po pokonaniu aż 91 metrów. Niestety, znakomity skok zakończył się upadkiem, jednak dzięki odległości Austriaczka i tak objęła prowadzenie po pierwszej serii.
W drugiej kolejce najwyżej poprzeczkę zawiesiła Amerykanka Sarah Hendrickson. Zwyciężczyni pierwszego zakopiańskiego konkursu w sobotę zajmowała po pierwszej serii dopiero czwartą lokatę. - Skakałam z niższej belki startowej, tak zdecydował trener, bał się że polecę za daleko - wyjaśniała po zawodach. Taktyczny manewr nie opłacił się - Hendrickson za pierwszym razem uzyskała tylko 79,5 metra. W drugiej kolejce wszystko wróciło do normy i Amerykanka miała już najlepszy wynik - 86,5 metra.
Iraschko w swym drugim skoku lądowała o trzy metry bliżej, ale przewaga po pierwszej serii okazała się wystarczająca. Różnica, która podzieliła dwie najlepsze zawodniczki, była minimalna, wyniosła zaledwie pół punktu, lecz pozwoliła Austriaczce na skuteczny rewanż za piątkowy konkurs, w którym górą była Hendrickson. - Nic mi nie jest po tym upadku. Cieszę się, że udało mi się wygrać. To dobrze, że nasze konkursy odbywają się w Zakopanem równolegle do konkursów mężczyzn, jest dzięki temu większe zainteresowanie naszymi skokami zarówno ze strony kibiców, jak i mediów - powiedziała Iraschko, dopingowana żywiołowo przez grupkę polskich fanów.
Na najniższym stopniu podium podobnie jak w pierwszym dniu zawodów stanęła Ema Klinec ze Słowenii. Trzynastolatka, która była najmłodsza uczestniczką całego konkursu, skutecznie powalczyła z czołowymi skoczkiniami świata. - Jestem jeszcze za młoda na starty w Pucharze Świata, muszę poczekać jeszcze dwa lata aż skończę piętnaście lat. Przez ten czas chciałabym nabrać więcej pewności na skoczni i zebrać odpowiednie doświadczenie - powiedziała Klimec prowadzona przez słynnego słoweńskiego skoczka Primoża Peterkę, który po zakończeniu kariery został trenerem kobiecej kadry w swoim kraju.
W sobotnim konkursie wystartowały dwie Polki. Niestety, Joanna Gawron została zdyskwalifikowana za nieregulaminowy sprzęt, w związku z czym nie zdobyła kolejnych punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego. Na przedostatnim dwudziestym piątym miejscu uplasowała się Joanna Szwab, która pokonała tylko jedną rywalkę.