Ostatni skandal w skokach narciarskich spowodował, że weekend z lotami w Vikersund jest co najmniej przykry. Nie dość, że całe środowisko żyje oszustem Norwegów, to na dodatek pod skocznie nie przybyło zbyt wielu fanów. Dodatkowo udziału w konkursie nie wzięli zawieszeni: Marius Lindvik, Johann Andre Forfang, Robert Johansson, Kristoffer Eriksen Sundal oraz Robin Pedersen.
Na belce startowej zasiadło za to pięciu Biało-Czerwonych. Oni jednakże nie liczyli się w walce o końcową wygraną w cyklu Raw Air. W jego klasyfikacji przed zawodami czterech zawodników mieściło się w granicy niecałych siedmiu punktów: Ryoyu Kobayashi, Domen Prevc, Karl Geiger oraz Andreas Wellinger. Wydawało się jednak, że głównymi faworytami do końcowego tryumfu są Japończyk i Słoweniec.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Na półmetku konkursu najlepszym z Polaków był Aleksander Zniszczoł, który uzyskał 209,5 metra i plasował się na siódmym miejscu. Do lidera tracił jednakże ponad 26 "oczek". Punkty Pucharu Świata zapewnili sobie jeszcze Paweł Wąsek (188 metrów) oraz Kamil Stoch (190,5 metra). Ten pierwszy klasyfikował się na 16., a drugi 21. lokacie.
Niestety pierwsza runda była po prostu bardzo nudna. Być może była to nawet jedna z najmniej ciekawych serii w całym sezonie. Wszystko z powodu jury i asekuracyjnie ustawionej belki startowej, która znajdowała się na 10. stopniu. W konsekwencji ci słabsi lądowali w okolicach 170, a lepsi mieli problemy z przekroczeniem 200 metrów. Zamiast oglądania bitwy na odległości, kibice musieli walczyć, by nie zasnąć.
W gronie tych słabszych znaleźli się Jakub Wolny, który skoczył 179 metrów i zajął 36. miejsce oraz Maciej Kot, który wylądował na 153. metrze, co przełożyło się na 39. pozycję. Obaj nie poradzili sobie z silnym wiatrem pod narty tuż za progiem i brakiem powietrza z przodu w drugiej części zeskoku.
Prowadził z kolei Andreas Wellinger, który miał 2,4 punktu przewagi nad Timim Zajcem. Tak naprawdę właśnie wyłącznie Niemiec i Słoweniec mogli być zadowoleni ze swoich prób. Ten pierwszy uzyskał 228, a drugi 234 metry. Trzeci Ryoyu Kobayashi skoczył już "tylko" 216 metrów. Co ciekawe, piąty Anze Lanisek wylądował na 208. metrze. To uzmysławia poziom sobotniej rywalizacji.
Na szczęście osoby odpowiedzialne za zmagania wyciągnęły wnioski i w drugiej serii ustawiły belkę startową na 14. stopniu. Z automatu pozwoliło to na oddawanie dalszych skoków. Już pierwszy z odbijających się z progu - Lovro Kos oddał próbę na 197. metr i 50. centymetr. Chwilę później Naoki Nakamura uzyskał 212 metrów.
Niestety po kilku minutach warunki się pogorszyły i wiało coraz mocniej w plecy. W konsekwencji rozbieg został jeszcze wydłużony. Co więcej, sytuacja wraz z każdą chwilą stawała się trudniejsza, a co za tym idzie, skoki były krótsze. Tempo zawodów za to znacznie wyhamowało.
Na szczęście Kamil Stoch zaprezentował się całkiem w porządku. 194 metry nie są oczywiście wybitnym rezultatem, ale na pewno nie można powiedzieć, że była to fatalna próba. Zresztą dała ona nawet trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu niewielki awans w klasyfikacji konkursu. Trochę gorzej poradził sobie Paweł Wąsek, który wylądował sześć metrów bliżej od swojego rodaka, ale i tak uplasował się tuż nad nim.
Gdy sytuacja atmosferyczna się uspokoiła, zmagania ponownie przyśpieszyły i już praktycznie nie zatrzymywały się do samego końca. Chociaż trzeba zaznaczyć, że nadal wiało mocno w plecy, lecz przynajmniej stabilnie.
Zawody w czołowej dziesiątce zakończył Aleksander Zniszczoł. 31-latek leciał nisko nas zeskokiem i ostatecznie dotknął go nartami na 197. metrze i 50. centymetrze. Co prawda sporo zabrakło mu do Stefana Krafta i Jana Hoerla, którzy skoczyli odpowiednio 220 i 226, jednakże cieszynianin zanotował niewielki spadek w klasyfikacji w porównaniu do pierwszej rundy.
Kilka minut później zaczęła się walka o zwycięstwo. Najpierw 225 metrów uzyskał Anze Lanisek, a niedługo później aż 239 metrów poleciał Domen Prevc. Słoweniec jednak nie utrzymał się na własnych nogach i po chwili upadł. W konsekwencji stracił około 30 punktów na notach sędziowskich, przez co pozbawił się szans na podium.
A na jego najwyższym stopniu stanął Andreas Wellinger. Niemiec w serii finałowej pofrunął 229,5 metra i wyprzedził drugiego Timiego Zajca (208 metrów w drugiej rundzie) o 8,3 "oczka". Trzeci był ostatecznie wcześniej wspomniany Lanisek.
Harmonogram PŚ w Vikersund:
Niedziela, 16.03.2025
15:05 - Prolog (kwalifikacje)
16:35 - Konkurs (3 serie)
Relacje tekstowe "na żywo" ze wszystkich serii przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Wyniki sobotniego konkursu w Vikersund:
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Odległość | Punkty |
---|---|---|---|---|
1. | Andreas Wellinger | Niemcy | 228.0/229.5 | 436.1 |
2. | Timi Zajc | Słowenia | 234.0/208.0 | 427.8 |
3. | Anze Lanisek | Słowenia | 208.0/225.0 | 422.7 |
4. | Ryoyu Kobayashi | Japonia | 216.0/216.0 | 413.5 |
5. | Domen Prevc | Słowenia | 219.5/239.0 | 398.6 |
6. | Stefan Kraft | Austria | 205.5/220.0 | 392.1 |
7. | Gregor Deschwanden | Szwajcaria | 217.5/209.0 | 390.1 |
8. | Jan Hoerl | Austria | 200.0/226.0 | 386.4 |
9. | Pius Paschke | Niemcy | 204.5/211.5 | 381.8 |
10. | Aleksander Zniszczoł | Polska | 209.5/197.5 | 375.1 |
18. | Paweł Wąsek | Polska | 188.0/188.0 | 332.4 |
19. | Kamil Stoch | Polska | 190.5/194.0 | 330.8 |
36. | Jakub Wolny | Polska | 179.0/ | 122.7 |
39. | Maciej Kot | Polska | 153.0/ | 104.3 |