Sezon 2017/18 był tym, w którym Kamil Stoch przekraczał granice wyobraźni polskich kibiców oraz rywali. Ci non stop oglądali jego plecy - w Pucharze Świata, podczas Turnieju Czterech Skoczni, w cyklach Willingen Five, Planica 7 czy Raw Air - wszędzie wygrywał Polak. Jedynie PŚ w lotach padł łupem Andreasa Stjernena.
Dominacja - to słowo, które perfekcyjnie opisuje ówczesne wyczyny Polaka. Nie inaczej było w Trondheim, gdzie Kamil przeżył jeden z najpiękniejszych momentów sezonu. Podczas konkursu na Granasen wiało piekielnie mocno pod narty, więc Stoch oddawał swoją próbę z... pierwszej belki startowej.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Żeby wygrać z prowadzącym Robertem Johanssonem, trzykrotny mistrz olimpijski musiał skoczyć około 144 metrów. Daleko? Stoch postanowił kolejny raz udowodnić, że nie ma sobie równych w całym Pucharze Świata i huknął 146 metrów, bijąc rekord skoczni. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że próba ta była niemal perfekcyjna, bo imponująca nie była tylko odległość, ale i noty - od 19 do 19.5 punktu.
- Ależ znakomicie, niewiarygodnie. On skacze poza wyobraźnią pozostałych rywali. To, co wyprawia Kamil Stoch, przechodzi narciarskie pojęcie. Jest niewiarygodny w tym, co robi - piał z zachwytu Sebastian Szczęsny, komentujący tamte zawody na antenie TVP.
- Nie wiem, czy przymierzyłbym ten skok do ideału. Po prostu był bardzo dobry, byłem wtedy w świetnej formie, były dobre warunki i cieszę się, że mogłem to wykorzystać - wspominał Stoch w rozmowie z portalem skijumping.pl
Dziś po tak fenomenalnych sezonach zostało jedynie wspomnienie. Kamila Stocha podczas tegorocznych Mistrzostw Świata w Trondheim zabrakło, a i jego koledzy nie dają kibicom nadziei na sukcesy - za takowy traktujemy pozycję w pierwszej dziesiątce.
W sobotę na Granasen odbędą się ostatnie zawody podczas tegorocznego czempionatu - najpierw w przełożonych z piątku kwalifikacjach, a następnie w konkursie indywidualnym. Biało-Czerwoni wystąpią w składzie: Paweł Wąsek, Dawid Kubacki, Aleksander Zniszczoł i Jakub Wolny. Thomas Thurnbichler podjął decyzję o niedesygnowaniu do rywalizacji Piotra Żyły.
Wśród faworytów do zgarnięcia złota znajdują się: lider PŚ, Daniel Tschofenig, choć jego forma w ostatnich dniach nie zachwyca, jego rodacy, Jan Hoerl i Stefan Kraft, Norwegowie - Johann Andre Forfang oraz mistrz świata ze skoczni normalnej, Marius Lindvik, a także Anze Lanisek, który w drużynie wywalczył drugi z rzędu złoty medal dla Słowenii.
Kwalifikacje zaplanowano na godzinę 14:15. Konkurs rozpocznie się o godzinie 15:45. Relację tekstową LIVE przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Wybitny skok Kamila Stocha z 2018 roku można zobaczyć na poniższym nagraniu. Początek 3:51.