W słoweńskim Kranju odbyły się w ten weekend dwa konkursy Pucharu Kontynentalnego w skokach narciarskich. W obu po pierwszej serii klasyfikację otwierał Maciej Kot. W sobotę skoczył jednak krócej w serii finałowej, przez co ukończył zawody na 5. miejscu.
W niedzielę zakopiańczyk już nie zmarnował szansy. Po znakomitym skoku Manuela Fettnera utrzymał nerwy na wodzy i choć wylądował o 1,5 m bliżej od Austriaka, to dostał wyższe noty i miał mniej punktów odjętych za wiatr. W efekcie zwyciężył - po raz pierwszy w tym sezonie - w Pucharze Kontynentalnym.
Maciej Kot od wielu lat znajduje się w kadrze skoczków narciarskich. Największe sukcesy odnosił w 2017 r. Wygrał wówczas dwa konkursy Pucharu Świata - w Sapporo i Pjongczangu, a wraz z drużyną sięgnął po złoto podczas MŚ 2017 w Lahti. W kolejnym sezonie dołożył do tego brązowy medal olimpijski w rywalizacji drużynowej (w Pjongczangu).
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Skoczek przez lata dbał nie tylko o wysoką formę, ale także o odpowiednie wykształcenie. 6 lipca 2015 r. zamieścił na Facebooku zdjęcie, na którym widzimy go z pracą dyplomową. "Oficjalnie jestem magistrem" - napisał.
Jak informuje "Fakt", Maciej Kot obronił pracę magisterską na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Jej tematem były wyniki testów skocznościowych, które analizował na własnym przykładzie.
Dodajmy, że tę samą uczelnię kończył także Kamil Stoch, który pracę magisterską ("Obciążenia treningowe stosowane w szkoleniu skoczków narciarskich prezentujących wysoki poziom sportowy na wybranym przykładzie") obronił w 2012 r.
Dobrze, że Kot zdobył magistra do 2015. Póżniej namawiaiiby to kupienia. Teraz będzie pewnie o jego żonie - kiedyś pisano Czytaj całość