Co tam się wydarzyło?! Stoch i Wąsek przepadli w Oberstdorfie

Trudno było mieć oczekiwania od Polaków podczas pierwszego konkursu Pucharu Świata 2024/25 w lotach narciarskich w Oberstdorfie. W treningach i kwalifikacjach żaden z naszych reprezentantów nie uplasował się w pierwszej dziesiątce.

O 30 miejsc w finałowej serii zmagań walczyło 40 skoczków. Niestety wśród zawodników, którzy pożegnali się z rywalizacją, znalazło się dwóch z pięciu Polaków.

Słabo zaprezentowali się zarówno Paweł Wąsek, jak i Kamil Stoch. Pierwszy z wymienionych poleciał jedynie 179 metrów i zajął 35. miejsce. Jeżeli chodzi o Stocha, to ten osiągnął 186,5 m i był 32.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski dostał dziwną propozycję. "To zupełnie nie moja bajka"

Po pierwszej serii najwyżej sklasyfikowanym Polakiem był nasz najlepszy lotnik - Piotr Żyła. 205,5 m sprawiło, że na półmetku plasował się na 15. pozycji. W trzeciej dziesiątce znaleźli się pozostali Biało-Czerwoni, 24. po skoku na odległość 205 metrów był Jakub Wolny, a 2

7. Aleksander Zniszczoł, który osiągnął 191,5 m.

Najlepiej zaprezentował się z kolei Johann Andre Forfang. Norweg, który w piątek zwyciężył w kwalifikacjach, pofrunął 221,5 m. Za nim sklasyfikowani byli triumfator serii próbnej Słoweniec Timi Zajc oraz lider klasyfikacji generalnej PŚ Austriak Daniel Tschofenig.

Jeżeli chodzi o Polaków, to w drugiej serii zmieniło się niewiele. Nieznaczny spadek zanotował Żyła, który co prawda poprawił się uzyskując 215 metrów, lecz mimo to skończył zmagania na 17. miejscu.

Minimalnie poprawił się natomiast Wolny, który zakończył zmagania na 22. pozycji. Natomiast w przypadku Zniszczoła nic się nie zmieniło, ponieważ uplasował się na 28. miejscu. Sporo pomogły w tym jednak dyskwalifikacje Norwega Kristoffera Eriksena Sundala i Austriaka Stefana Krafta.

Do samego końca ciekawie było w rywalizacji o końcowy triumf. Jako pierwszy miejsce na podium zapewnił sobie Słoweniec Domen Prevc, pokonując Austriaka Daniela Tschofeniga o 0,8 pkt.

Wicelider po pierwszej serii, Zajc, na życzenie trenera ruszał z 22. belki i to się opłaciło. Osiągnął bowiem 233 metry i prowadził, lecz ostatnie słowo należało do Forfanga. Mimo że Norweg pofrunął 235 m, to przez fatalne lądowanie przegrał ze Słoweńcem o 5,1 pkt.