Paweł Wąsek po raz kolejny w tym sezonie uratował honor podopiecznych Thomasa Thurnbichlera. Gdyby nie 10. lokata, którą zajął w pierwszym konkursie Turnieju Czterech Skoczni, występ Biało-Czerwonych należałoby określić mianem katastrofalnego.
Do drugiej serii oprócz niego awansował tylko Jakub Wolny, ale zajął dopiero 30. miejsce. Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł zakończyli zmagania na półmetku. Oliwy do ognia dolał wywiad tego drugiego dla Eurosportu. - Faktycznie jest może za dużo takiego szukania, a tu to, a tu to. Jak wejdę na skocznię i skoczę pierwszy skok dobrze, to kontynuujmy zamiast "ale zrób to tak" - między innymi mówił zawodnik po zakończeniu konkursu (więcej -> TUTAJ).
- Zacznijmy od tego, że zawodnicy są od skakania. Takie słowa w ogóle nie powinny paść. Jeśli Olek miał jakieś uwagi, powinien wyjaśnić wszystko poza kamerami, zwracając się do odpowiednich osób, na przykład Adama Małysza albo kogoś z Polskiego Związku Narciarskiego. Przestrzeń medialna nie jest dobrym miejscem do takich działań. Nie przywiązywałbym natomiast do tego wywiadu większej wagi. Zawodnicy mówią różne rzeczy na gorąco, gdy adrenalina buzuje, a potem tego żałują - mówi WP SportoweFakty Rafał Kot, członek zarządu Polskiego Związku Narciarskiego.
Bezpośrednie słowa na temat Kubackiego
W tegorocznym TCS zabrakło Kamila Stocha. To pokłosie głębokiego kryzysu, z którego jeden z najwybitniejszych skoczków w historii nie potrafi się wydostać. W Oberstdorfie pojawił się natomiast Dawid Kubacki. Sęk w tym, że mistrz świata zajął dopiero 53. pozycję w kwalifikacjach i nie udało mu się zakwalifikować do konkursu.
- Nie rozumiem jednego. Dawid przygotowuje się z trenerem bazowym, który mówi, że skacze świetnie i jest wszystko w porządku. Potem na tle czołówki światowej przychodzi bolesna weryfikacja. To kardynalny błąd mówić takie rzeczy, zakłamując rzeczywistość. Skoro Dawid nie był gotowy, mógł zostać w kraju albo wziąć udział w innych zmaganiach, walcząc tam o podium. W ogóle nie było sensu, żeby jechał na Turniej Czterech Skoczni. W ten sposób nigdy nie wyjdzie się z kryzysu - mówi Kot.
Thurnbichler nie ma powodów do obaw
Mimo słabych wyników polskich skoczków, Thomas Thurnbichler nie musi obawiać się o utratę posady. Działacze wciąż nie stracili zaufania do trenera. - Wierzymy, że przygotuje kadrę właściwie do mistrzostw świata. Thurnbichler nie jest cudotwórcą. Nie ubierze nart i nie skoczy za zawodników. Nie mamy żadnych sygnałów, które mogłyby sugerować, że skoczkowie nie ufają Thurnbichlerowi - podkreśla działacz.
- Dlatego chciałbym, żeby to wybrzmiało. Nie ma tematu zwolnienia Thurnbichlera w trakcie tego sezonu. Nikt się nad tym nie zastanawia. Ufamy mu. Ma do dyspozycji zawodników w takiej, a nie innej formie. Nasz sztab szkoleniowy nie składa się z ludzi z pierwszej lepszej łapanki. Optymizmem na pewno napawa postawa Pawła Wąska. Gdyby nie jego dobry występ, pewnie niepokoilibyśmy się bardziej. Skoro jednak Paweł jest w stanie się rozwijać, a inni nie, to daje do myślenia. Zawodnicy nie mogą być przez cały czas trwania kariery świetnie dysponowani. Niektórzy są wiekowi i nie możemy oczekiwać od nich cudów - podsumowuje Rafał Kot.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty