Na starcie pierwszego konkursu Turnieju Czterech Skoczni stanęło czterech Polaków. Choć ich próby w kwalifikacjach nie napawały optymizmem, w walce o punkty wszystko mogło się zmienić. Tak było m.in. w przypadku Piotra Żyły, który w sobotę był najlepszym z naszych zawodników, a dzień później spisał się fatalnie i nie awansował do drugiej serii.
Zupełnie inaczej zaprezentował się z kolei Paweł Wąsek. 25-latek kwalifikacje zakończył na odległej, 42. lokacie. W konkursie pokazał się jednak z o wiele lepszej strony. Skoczył 137 metrów, pokonał w parze Karla Geigera i zamknął pierwszą serię na wysokim, 9. miejscu.
Tuż po próbie Polaka nadeszły jednak niepokojące informacje z Oberstdorfu. Obecny na miejscu Kacper Merk poinformował w mediach społecznościowych, że Wąsek został zabrany na kontrolę. W przerwie pomiędzy seriami dziennikarz zdradził więcej szczegółów na ten temat.
ZOBACZ WIDEO: Dostał na serwetce adres. Pojechał na Targówek i szok. "Był prawidłowy"
- Paweł faktycznie został zabrany przez Christiana Kathola (kontroler sprzętu w PŚ, red.) na kontrolę wyrywkową. Tak to bywa, jak ktoś odda bardzo dobry skok, a to był bardzo dobry skok Pawła Wąska, jeden z lepszych w jego karierze na poziomie Pucharu Świata, także doceniony przez sędziów - 56 punktów. W konsekwencji Paweł został zabrany na kontrolę, troszeczkę drżeliśmy, bo pamiętamy, że trzy kontrole w tym sezonie przez Polaków nie były zaliczone - powiedział na antenie Eurosportu.
Niedługo później Merk napisał na portalu społecznościowym X, że kontrola została zaliczona. Polscy kibice mogli tym samym odetchnąć z ulgą. We wspomnianych trzech przypadkach finał był zupełnie inny i Jakub Wolny (kwalifikacje w Ruce), Kacper Juroszek (konkurs w Wiśle) oraz Piotr Żyła (konkurs w Engelbergu) zostali zdyskwalifikowani.
Wąsek mógł tym samym wystąpić w drugiej serii, w której skoczył 130 metrów. Finalnie ukończył pierwszy konkurs TCS na 10. lokacie. Oprócz niego punkty zdobył jeszcze 30. Jakub Wolny. Najlepszy w Oberstdorfie okazał się z kolei tercet Austriaków, a konkretnie Stefan Kraft, Jan Hoerl i Daniel Tschofenig.