W Wiśle polscy skoczkowie mieli być w najlepszej dziesiątce konkursów Pucharu Świata. Celu nie zrealizowali, ale bardzo blisko TOP 10 był Paweł Wąsek. 25-latek dwukrotnie zajmował 11. miejsce i tracił niewiele do najlepszej dziesiątki.
Od początku sezonu to właśnie Wąsek wyrósł na lidera polskiej kadry. Jest najlepszym z Biało-Czerwonych w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Skacze powtarzalnie i rozkręca się z konkursu na konkurs.
- Paweł ma olbrzymi potencjał. Przełamał się, bo przecież dwa czy trzy lata temu - po upadku w Wiśle - miał duże problemy, żeby pokonać strach przed lataniem. Poradził sobie z tym i jest w stanie zrobić jeszcze taki krok, by niedługo stawać na podium Pucharu Świata - powiedział po niedzielnych zawodach w Wiśle Adam Małysz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Błysk byłego piłkarza Barcelony! Fantastyczny gol
Prezes Polskiego Związku Narciarskiego właśnie w Wąsku i Aleksandrze Zniszczole widzi nowych liderów polskiej kadry. Drugi z wymienionych w Wiśle także spisał się nieźle. W sobotę zajął 16. pozycję, a dzień później był 12. - Cieszę się, że to właśnie ta dwójka stała się liderami kadry - podkreślił Małysz.
Coraz lepsze wyniki Wąska i Zniszczoła nie mogą jednak przesłonić kłopotów najbardziej doświadczonych polskich skoczków. Dawid Kubacki, który jeszcze dwa lata temu robił z rywalami co chciał, obecnie zajmuje miejsca w trzeciej dziesiątce konkursów. Jeszcze słabiej prezentują się Kamil Stoch oraz Piotr Żyła, którzy w sobotę nie awansowali nawet do finałowej serii zmagań w Wiśle.
- Martwi mnie ich dyspozycja. Powinni być w zupełnie innym miejscu. Praca, która dotychczas została wykonana u starszych zawodników, nie do końca się sprawdziła. Będziemy rozmawiać, co zrobić, by pomóc tym najbardziej doświadczonym - zapewnił Małysz.
- W skokach bardzo zmieniła się technika, która źle wpłynęła na naszych starszych skoczków. Doszło do zmian w sprzęcie i obecne skoki preferują tych zawodników, którzy zaraz za progiem kładą się na nartach i lecą szybko. Takim stylem właśnie skaczą Austriacy czy Norwegowie. Paweł i Olek potrafią tak skakać, ale starsi zawodnicy bardziej są przyzwyczajeni do starego, niemieckiego systemu, który wprowadził Horngacher: pchanie nogami, trafienie w próg i odbicie. Moim zdaniem, starszym zawodnikom potrzeba dać trochę czasu, by byli w stanie zmienić tą technikę - dodał były skoczek, czterokrotny medalista olimpijski.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty