W polskich skokach narciarskich zrobiło się poruszenie, gdy Klemens Murańka ogłosił, że kończy ze skokami narciarskimi. Okazuje się, że na tym nie koniec głośnych pożegnań w tym sporcie. Dzień później taką samą decyzję oficjalnie potwierdził Daniel Andre Tande.
Norweski skoczek ma zaledwie 30 lat. Wydawałoby się, że przed byłym mistrzem świata i mistrzem olimpijskim jeszcze dużo skakania. Norweg jednak nie potrafił się pozbierać po poważnym wypadku w trakcie Pucharu Świata w 2021 roku.
- Bariera, która się pojawiła po Planicy, stała się zbyt duża, aby występować na poziomie, który znam. Strach stał się większy niż radość ze skakania - przyznał w rozmowie z NRK.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Piękna pogoda i basen. Tak wypoczywał polski siatkarz
Życie Tandego wywróciło się do góry nogami 25 marca 2021 roku. Na mamuciej skoczni w Planicy stracił równowagę. Po chwili z impetem spadł na zeskok. Do szpitala trafił mocno pokiereszowany. Złamał obojczyk, przebił płuca, a lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej.
Po zaledwie kilku miesiącach wrócił do treningów. Po wypadku jednak nigdy nie wrócił do najlepszej formy i tylko raz stanął na podium. Często kończył konkursy w trzeciej dziesiątce.
- Za każdym razem, gdy zbliżałem się do dużej skoczni, czułem, że moje ciało zamarza - zdradził w pożegnalnym wywiadzie.
Nie zmienia to faktu, że Tande przez wiele lat był wielką gwiazdą skoków narciarskich. Jego dorobek to przede wszystkim olimpijskie złoto z Pjongczangu (drużynowo), cztery tytuły mistrza świata w lotach narciarskich (trzykrotnie drużynowo i raz indywidualnie), czy dwa razy trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Norweg osiem razy wygrywał zawody Pucharu Świata. Raz udało mu się to już po wypadku w Planicy. 6 marca 2022 roku był najlepszy w Oslo.
- Skocznia narciarska wiele dla mnie znaczyła. Przez całe moje życie było to zarówno sanktuarium, jak i miejsce największej radości. Jeśli przeżywałem trudne chwile, to i tak chodziłem, trenowałem i dobrze się bawiłem - mówi.
Tande niedawno został wykreślony z reprezentacji Norwegii. To oznaczało, że nie będzie mógł liczyć na wsparcie finansowe. Przyznał jednak, że to nie miało żadnego wpływu na decyzję, bo i tak zakończyłby karierę tego lata. Dodał też, że nie wie, czym będzie się zajmować w najbliższym czasie.