50-letni Alexander Stoeckl zaledwie kilka dni temu dopiął ostatnie formalności i osiągnął porozumienie z Norweskim Związkiem Narciarskim. Tym samym nie jest już trenerem kadry Norwegii w skokach narciarskich. Na nowe propozycje pracy nie musiał długo czekać.
Jak informuje norweski dziennik "Dagbladet", Stoeckl dostał ofertę pracy na stanowisku dyrektora sportowego w Polskim Związku Narciarskim. Redakcja dodaje, że trener był widziany w Krakowie, co miałoby być potwierdzeniem spekulacji.
"Ta informacja jest prawdziwą bombą! Austriak otrzymał od Polskiego Związku Narciarskiego ofertę stanowiska dyrektora sportowego i koordynatora skoków narciarskich z zadaniami głównie administracyjnymi" - czytamy.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
Norwegowie obawiają się, że dzięki Stoecklowi Polacy będą mogli otrzymać wszystkie tajniki wyjątkowo skutecznego systemu, który przez lata obowiązywał w norweskiej kadrze skoczków narciarskich.
Inicjatorem zatrudnienia Stoeckla w polskiej federacji ma być trener naszych skoczków, Thomas Thurnbichler, który w przeszłości był jego uczniem w gimnazjum narciarskim w Stams.
Stoeckl przez ostatnie 13 lat był trenerem reprezentacji Norwegii. Od połowy lutego nie był jednak obecny na zawodach, gdyż jego podopieczni zaprotestowali przeciwko szkoleniowcowi. W liście wysłanym do działaczy wyrazili brak zaufania do trenera i zażądali jak najszybszych zmian.
Trener chciał rozwiązać obowiązujący kontrakt, ale nie mógł dojść do porozumienia z działaczami. To udało się osiągnąć dopiero po zagrożeniu skierowania sprawy do sądu.
Czytaj także:
Stoch z nowym trenerem. A Żyła i Kubacki? Już wszystko jasne
Pracował z polskimi skoczkami, ale został zwolniony. Ma nową posadę