W sobotni poranek na skoczni mamuciej w Planicy odbywał się konkurs drużynowy. Warunki w pierwszej serii były dobre, ale i tak pojawiły się upadki. Pierwszy nastąpił po skoku Deckera Deana na prawie 180 metrów. Amerykaninowi odjechała narta i runął na zeskok. Na szczęście nic mu się nie stało i opuścił skocznię o własnych siłach.
Zdecydowanie gorzej było po próbie Giovanniego Bresadoli. Włoch poszybował zdecydowanie dalej, bo na 226 metrów. Lądował jednak z dużej wysokości i brutalnie upadł na zeskok. Niemal natychmiast stracił równowagę i się przewrócił. Wyglądało to zdecydowanie gorzej niż w wypadku Amerykanina.
Bresadola nie był w stanie się podnieść i natychmiast podbiegli do niego medycy. Na szczęście skoczek dał sygnał, że jest przytomny. Nie był w stanie jednak się podnieść. Opuścił zeskok na toboganie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak Xavi trenuje syna. "Lepszy od Ronaldo"
"Letalnica - w jednej chwili zmienia się z najgłośniejszego miejsca na świecie w najbardziej milczące. Cisza, wielka cisza po upadku G.Bresadoli" - napisał dziennikarz TVN-u Damian Michałowski.
To jednak nie koniec fatalnych sytuacji na Letalnicy. Kilkanaście minut później Timi Zajc przewrócił się po skoku na 242,5 metra. Słoweniec chwilę leżał na zeskoku, ale na szczęście się podniósł. Wydaje się, że nie stało mu się nic poważnego.
"Timi Zajc w szoku, ale podobno tylko poobijany i planuje skakać w drugiej serii. Giovanni Bresadola nie, tutaj jest uraz i będzie potrzeba badań obrazowych" - napisał dziennikarz Eurosportu Kacper Merk.
Czytaj więcej:
Żona Kubackiego przyjechała do Planicy. Pokazała romantyczne zdjęcie