Sierpień poprzedniego roku. Potężna ulewa nawiedziła Wisłę. Doszło do tzw. błyskawicznej powodzi. Woda wdarła się między innymi do Galerii Sportowych Trofeów Adama Małysza. Nagranie, które prezes PZN opublikował w mediach społecznościowych, było wstrząsające.
- Przez trzy dni byliśmy tam dniem i nocą. Wodę udało się szybko wypompować, ale zostało błoto. Gdyby ono przyschło, to byłoby naprawdę niedobrze - mówił nam wtedy Małysz. - Dół domu był zalany. Przyszli znajomi córki i zięcia, ludzi do pracy było naprawdę dużo - podkreślał.
Budynek, w którym znajduje się galeria, należy do Karoliny Małysz, córki czterokrotnego mistrza świata. Przez kilka dni w doprowadzeniu galerii do stanu używalności pomagało około 20 osób. Udało się. Wkrótce to minimuzeum ponownie zostało otwarte dla turystów.
Teraz, przy okazji serii polskich turniejów w skokach, postanowiliśmy zajrzeć do obiektu. W weekend w Wiśle odbywały się tu konkursy skoków. Turystów było mnóstwo. Zawody to już historia, ale ludzi ciągle nie brakuje. Trwają ferie. Zaraz za rondem wjeżdżamy na parking. Od razu w oczy rzuca się plakat z napisem "Galeria Sportowych Trofeów Adama Małysza". Jest już kilka samochodów. Turyści przyjechali i podziwiają trofea jednego z najlepszych skoczków w historii.
Bilety nie są drogie: 10 zł normalny i 8 zł ulgowy. Kupujemy i rozpoczynamy zwiedzanie. Na pierwszy rzut oka trudno uwierzyć, że pięć miesięcy temu trwała tutaj walka o przetrwanie. Gabloty z trofeami wyglądają na nienaruszone, podłoga jest również w dobrym stanie. Eksponatów, w tym kombinezonów i butów, także nie brakuje.
- W sierpniu było jednak ciężko - mówi nam jedna z pracownic galerii. - Musieliśmy się narobić, żeby ta galeria mogła dalej funkcjonować. Nie wszystkie kombinezony po tej powodzi mamy. Niektóre nadal są w renowacji - dodaje.
Kolejek do wejścia może nie ma, ale regularnie co chwilę ktoś wchodzi do galerii. Jest przedpołudnie, a najwięcej osób - jak twierdzi obsługa - zjawia się w późniejszych godzinach i w weekendy. Fani wyciągają telefony, robią zdjęcia kolejnych trofeów Małysza i oglądają. Głównie w ciszy, co jakiś czas słychać pojedyncze szepty i głosy zachwytu.
A zachwycić się można już po samym wejściu. Jedna z pierwszych gablot to ta z medalami mistrzostw świata. Po oczach biją aż cztery złote krążki. Gdy tylko spojrzy się na te medale, od razu przypomina się piękna historia napisana przez Małysza. Cztery indywidualne mistrzostwa świata, każde wywalczone w imponującym, wręcz nokautującym dla rywali, stylu.
- Gdy patrzy się na te wszystkie puchary i nagrody, wracają wspomnienia sukcesów pana Adama. Czuć tutaj ducha jego wyników, jego startów. Warto tutaj przyjść - zachęca pan Krzysztof z Nysy. Wraz z rodziną przebywa na feriach w Wiśle. Do galerii wybrał się już po raz drugi. We wtorkowym zwiedzaniu towarzyszyli mu żona i 8-letni syn. Ojciec, oglądając kolejne eksponaty, mógł opowiadać synowi o sukcesach Małysza.
A od tych, przechodząc przez kolejne pomieszczenia galerii, może zakręcić się w głowie. Duże wrażenie robi między innymi gablota z aż czterema Kryształowymi Kulami za wygranie Pucharu Świata. Małysz dokonał tego jako jedyny skoczek w historii. - Na mnie osobiście największe wrażenie robi też ta część galerii, gdzie mamy te wszystkie narty, buty i kombinezony - podkreśla pan Krzysztof.
A wśród tych nart znajdziemy wyjątkowe, wykonane z drewna, ze słowami piosenki "Zwycięstwo jest przecież dla ludzi, zwycięstwo też w Tobie się śni", skomponowaną przez Golec uOrkiestra specjalnie dla Małysza i na Puchar Świata w Zakopanem.
Jeśli ktoś po wejściu do galerii myśli jednak, że w środku zobaczy tylko trofea i sprzęt z czasów startów Małysza w skokach, pod koniec zwiedzania będzie zaskoczony. W ostatnim pomieszczeniu znajduje się także gablota, w której nie brakuje pucharów i nagród dla Małysza już z czasów jego kariery rajdowej. Są tam też kaski i kombinezon z jego startów w słynnym Rajdzie Dakar.
W tym roku galeria będzie obchodzić 20-lecie istnienia. - Kilkakrotnie ją odświeżaliśmy, malowaliśmy. Natomiast samo jej stworzenie było dość spontaniczne. Pamiętam, jak ludzie zaczęli przychodzić do mojego domu i pytać o trofea. Wpadliśmy więc na to, żeby pokazać je wszystkie w jednym miejscu. Natomiast nie mam wątpliwości, że trzeba stworzyć coś nowoczesnego choćby dla młodych ludzi, którzy już nie bardzo pamiętają tamte czasy. Plany są bardzo poważne i zawierają w sobie choćby symulatory skoków - mówił nam Małysz tuż po zalaniu obiektu w lipcu poprzedniego roku.
Fani skoków czekają zatem na nowe miejsce i z pewnością równie licznie będą je odwiedzać, jak obecne.
Z Wisły Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty