Szczere wyznanie Thurnbichlera. Zareagował na słowa Stocha i Kubackiego

Getty Images / Grzegorz Momot oraz Getty Images/ Bjoern Reichert/NordicFocus / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler i Kamil Stoch
Getty Images / Grzegorz Momot oraz Getty Images/ Bjoern Reichert/NordicFocus / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler i Kamil Stoch

- Być może byłem zbyt ofensywny, jeśli chodzi o sposób pracy, drogę, którą chcieliśmy przejść - mówi WP o swojej rozmowie z Kamilem Stochem trener polskich skoczków Thomas Thurnbichler. Tłumaczy, jakie popełnił błędy i jak zamierza się poprawić.

[b]

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Jakie są reakcje w drużynie na słabe wyniki w Ruce? Jakie są pańskie odczucia?[/b]

Thomas Thurnbichler, trener reprezentacji Polski w skokach narciarskich: Nie takie były nasze oczekiwania. Szybko zaczęliśmy analizować sytuację. Sporo rozmyślałem, były rozmowy z chłopakami. Znaleźliśmy przyczyny. Teraz musimy się zresetować i ustawić cele na poszczególne krótkie okresy, by krok po kroku wracać do szczytu formy. Musieliśmy porozmawiać z każdym i ustalić jego ścieżkę powrotu.

Kamil Stoch powiedział, że w niedzielę nie wierzył w pomysł na skoki. Jest pan tym zaskoczony?

Zaskoczony? Nie. Kiedy masz złe rezultaty, to może się zdarzyć, że nawet jeśli masz przed sobą właściwy pomysł, to nie wierzysz, że da ci drogę na szczyt. Odbyliśmy rozmowę w samochodzie. Być może byłem zbyt ofensywny, jeśli chodzi o sposób pracy, drogę, którą chcieliśmy przejść. Teraz próbujemy znaleźć właściwy balans. Będziemy o tym rozmawiać w poniedziałek wieczorem, by stworzyć pomysł, w który Kamil zacznie wierzyć.

Dawid Kubacki z kolei mówił, że był przytłoczony zbyt dużą liczbą detali. Co to znaczy?

Jest w tym trochę prawdy, ale również emocji. Dawid nie skakał zgodnie ze swoimi oczekiwaniami. To nie jest jednak wielki problem. Próbowałem w Ruce znaleźć u niego zbyt wiele rzeczy naraz, by pomóc mu wrócić na szczyt jak najszybciej. Wszyscy widzieli, jaki był tego wynik. Musimy skupić się na podstawach i jeśli one będą solidne, dopiero wtedy będziemy dokładać kolejne rzeczy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek

W sytuacji Dawida trzeba wziąć pod uwagę, że miał zachwiane przygotowania. Nie pojechał z resztą kadry na Cypr, w tym czasie skakał raz. W Lillehammer zachorował i nie miał rytmu, oddał mało skoków w porównaniu z innymi. Ten wirus też odcisnął swoje piętno.

Nie ma podziałów w drużynie?

Nie jesteśmy pierwszymi i nie będziemy też ostatnimi, którzy mieli złe wejście w sezon. Musimy trzymać się razem jako drużyna i razem wracać do formy. Jestem przekonany, że tego dokonamy. Mam pełne zaufanie do skoczków oraz sztabu.

Mówił pan, że znaleźliście przyczyny słabego startu. Jakie one są?

To mieszanka kilku rzeczy. Powinniśmy pojechać na Cypr tydzień wcześniej i wtedy mielibyśmy czas na dwa obozy na skoczni, a nie jeden. To pozwoliłoby nam złapać pewność. Nie należało robić ostatniego obozu w Lillehammer. To stosunkowo wolny i mało stromy rozbieg, a Ruka jest tego przeciwnością. To właśnie te dwie rzeczy były największymi problemami.

Wielu ekspertów, w tym były trener Apoloniusz Tajner, wskazuje, że to nie jest stracony sezon, ale odbudowa formy zajmie sporo czasu (więcej TUTAJ).

Oczywiście, potrzebujemy czasu. Wierzę, że dotrzemy do tego momentu. Naszym celem jest byśmy dotarli na kluczowe zawody w sezonie w jak najlepszej formie.

Bierze pan pod uwagę scenariusz, w którym wycofa kadrę A z zawodów i poświęci tydzień na trening?

To zbyt dalekie wybieganie w przyszłość. Przed nami tydzień w Lillehammer i mamy możliwość, by tu trenować. Musimy zastosować podejście indywidualne. Jak na razie z pełnym skupieniem podejdziemy do tego tygodnia. Od Lillehammer zaczynamy walkę o stopniowy powrót do czołówki.

A bierze pan pod uwagę taki scenariusz, by w następnych tygodniach odesłać na treningi dwóch-trzech skoczków i powołać kogoś z kadry B?

Na Lillehammer nie. Na ten moment będzie startować ta piątka. Po Lillehammer może nastąpić zmiana. Kadra B też musi złapać rytm, dopiero w tym tygodniu zaczynają trenować na śniegu. Muszą oddać trochę skoków. Później będziemy się adaptować do sytuacji i może zmienimy nasze założenia.

Na czym będziecie się skupiać w Lillehammer?

W pierwszych dniach skoncentrujemy się na stworzeniu wizji dla każdego skoczka z osobna i zadecydowaniu, nad czym muszą pracować. Później będziemy mieli dwa treningi, by wzmocnić ciało, ale będziemy musieli utrzymać świeże nogi. Będą nas czekać też dwie sesje na skoczni przed kwalifikacjami.

Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Gigantyczna sensacja. Polka nie dowierzała. "Myślałam, że się pomylili"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty