Dwa triumfy w konkursach Pucharu Świata, złoty medal w rywalizacji drużynowej na mistrzostwach świata w Lahti i brąz wraz z zespołem na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. Osiągnięcia Macieja Kota na skoczni robią wrażenie. Problem w tym, że od kilku lat zawodnik nie może wrócić na świetny poziom, który prezentował w pierwszych dwóch sezonach pracy Stefana Horngachera z polską kadrą.
To już czwarty rok z rzędu, gdy kibice obserwują Macieja Kota częściej w zawodach Pucharu Kontynentalnego niż w zmaganiach najwyższej rangi w Pucharze Świata. Mistrzostwa świata w Planicy, które dla skoczków rozpoczną się już w najbliższy czwartek, 31-latek także obejrzy w roli kibica.
Nie oznacza to jednak, że porzucił nadzieję i wiarę w odzyskanie dawnego błysku na skoczni. Wciąż ma motywację do pracy, tym bardziej, że podczas ostatniego weekendu Pucharu Świata w Rasnovie, byłego podopiecznego starał się podbudować jego były trener Stefan Horngacher. Panowie zamienili kilka zdań na skoczni w Rumunii. O czym rozmawiali?
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia
- Stefan dopytywał, co u mnie słychać i jak się czuję. Mówiłem, że wciąż walczę o to, żeby wrócić na wysoki poziom. I wtedy Stefan podał mi przykład Andreasa Wellingera. Mówił mi: spójrz na niego, jeszcze dwa lata temu nie był w stanie zrobić punktów w trzeciej lidze, w zawodach FIS Cup. Dla mistrza olimpijskiego było to upokorzenie, a tymczasem po dwóch latach wygrywa dwa konkursy Pucharu Świata i jest jednym z kandydatów do medalu na mistrzostwach świata - tak rozmowę ze swoim byłym trenerem opisał nam Maciej Kot.
- Na pewno ta historia, to inspiracja dla mnie. Dodatkowo słowa samego Stefana, że wciąż jestem w stanie wejść na ten najwyższy poziom, podbudowują i pozwalają mi zachować siły do tego, by po zawodach dalej ciężko pracować na treningach - dodał.
To wynik na otarcie łez
Same zawody w Rasnovie nie były zbyt udane dla 31-latka. Co prawda, jak wyliczył Adam Bucholz ze skijumping.pl, po raz pierwszy od ponad 800 dni Maciej Kot zdobył punkty Pucharu Świata, ale 27. miejsce przy tak słabo obsadzonym konkursie (tylko Niemcy byli w najmocniejszym składzie) nie zadowala mistrza świata.
- Nie nastawiałem się na konkretne wyniki, bo to prosta droga do spięcia się na skoczni i słabych skoków. Miałem świadomość, jakie rezultaty ostatnio osiągałem w konkursach Pucharu Kontynentalnego, dlatego nastawianie się na walkę z czołówką w Rasnovie byłoby dużym błędem - podkreślił skoczek.
- Zdobycie punktów w konkursie indywidualnym było planem minimum. Takie miejsce w trzeciej dziesiątce było jednak bardziej na otarcie łez. Tak naprawdę jedyny dobry skok, jaki oddałem w Rasnovie, to moja pierwsza próba treningowa, po której byłem dwunasty. Do takich prób dążę, wiem, że stać mnie na nie i stąd też moja frustracja po zawodach, iż w Rumunii nie oddałem więcej takich skoków - dodał.
Apel o jedno
Konkursy w Rasnovie to już historia. Przed skoczkami teraz najważniejszy moment sezonu. Od czwartku rozpocznie się rywalizacja na MŚ w Planicy. Do Słowenii pojechało pięciu polskich skoczków: Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Kamil Stoch, Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł. Na co stać Biało-Czerwonych w najważniejszych zawodach sezonu?
- Niezmiennie od kilkunastu lat Polacy są w gronie faworytów do medali. Oczywiście nie będę pompował balonika oczekiwań, ale każdy widział, jak ten sezon wyglądał. Poza mikstem w każdych zawodach chłopaki są w stanie wywalczyć medal. Jeśli będą równe warunki i moi koledzy będą skakać na miarę potencjału, to szanse są duże.
- Bardzo ważne, że nie tylko jeden skoczek ma u nas szanse powalczyć o medale. Nawet jak jednemu nie podpasują warunki, to kolejny może mieć już więcej szczęścia. Apeluję jednak o jedno - nie liczmy jeszcze przed mistrzostwami świata, ile tych medali chłopaki wywalczą - zwrócił uwagę Maciej Kot.
W czwartek na skoczni K-95 w Planicy odbędą się trzy serie treningowe. W piątek, na 17:45, zaplanowano kwalifikacje, a dzień później o 17:00 konkurs indywidualny na obiekcie K-95. Transmisje z MŚ w TVN, Eurosporcie oraz na Pilot WP. Wynikowa relacja na żywo na WP SportoweFakty.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Legenda nie ma wątpliwości ws. decyzji trenera polskich skoczków
Alarm dla Kubackiego i Żyły. To on, a nie Niemcy zaskoczyli [OPINIA]