Członkowie jury nie byliby sobą, gdyby przy skokach najważniejszych zawodników nie namieszali. W sobotnim konkursie w Lake Placid znów podjęli decyzją, którą trudno obronić, a która miały spory wpływ na odległości uzyskiwane przez najlepszych skoczków.
Gdy w pierwszej serii zaczęli skakać skoczkowie z najlepszej dziesiątki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata wiatr pod narty wzmógł się. Wykorzystał to przede wszystkim Ryoyu Kobayashi, który huknął 136 metrów i na wyciągnięcie ręki miał trzecie zwycięstwo w sezonie.
Po skoku Japończyka jury, już po raz drugi w tej serii, opuściło belkę startową. Tyle tylko, że zaraz po próbie Kobayashiego wiatr pod narty wyraźnie zelżał, a na buli pojawiły się nawet mocniejsze podmuchy w plecy. Sygnałem ostrzegawczym była już próba Manuela Fettnera. Austriak, szósty zawodnik "generalki" Pucharu Świata, wylądował na 111. metrze i nie awansował do finałowej serii.
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu
Sędziów na refleksję nie było jednak stać. Z uporem maniaka trzymali się obniżonej belki. Mocni skoczkowie, na czele z liderem PŚ Halvorem Egnerem Granerudem i wiceliderem Dawidem Kubackim, nie mogli wiele zrobić. Norweg i Polak i tak poradzili sobie jeszcze przyzwoicie. Granerud po próbie na 124,5 metra był szósty, a Kubacki - który wylądował 5 metrów bliżej - zamykał pierwszą dziesiątkę.
Znacznie słabiej od tej dwójki, także ze słabym wiatrem pod narty i z niskiej belki, skoczyli Anze Lanisek, Stefan Kraft i Piotr Żyła. Cała trójka zajmuje w PŚ miejsca od 3. do 5., a na półmetku sobotniego konkursu sklasyfikowana była na miejscach od 16. do 19. To najlepiej pokazuje, jak po raz kolejny w tym sezonie nie potrafili na czas zareagować sędziowie.
W finale aż tak potężnych kontrowersji już nie było, za to licznie zgromadzona polska publiczność pod skocznią w Lake Placid mogła zobaczyć kapitalny skok Dawida Kubackiego. To była jedna z jego lepszych prób w ostatnim czasie! Wybił się mocno, od razu zyskał znacznie lepszą wysokość i poleciał bardzo daleko. 126 metrów i nota pod 130 punktów była drugą najlepszą w finałowej kolejce!
Po swoim skoku Kubacki objął prowadzenie i pozostało czekać mu na to, co zrobią rywale. A ci, w podobnych warunkach jak Polak, nie byli w stanie pokonać Polaka. Wydawało się, że zrobi to Granerud. Norweg - podobnie jak w finale Piotr Żyła - trafił jednak na wiatr w plecy i niewiele mógł zrobić. Skoczył tylko 117 metrów i ostatecznie był dopiero siódmy. Nie stanął 13 raz z rzędu na podium i nie wygrał piątego konkursu po kolei.
Po raz pierwszy od dawna, to Dawid Kubacki okazał się lepszy od Graneruda, bowiem ostatecznie - za sprawą świetnego skoku w finale - skończył zawody na wysokim 5. miejscu. Do podium zabrakło mu bardzo niewiele - 2,5 punktu. Tym samym jeszcze bardziej żal niezrozumiałej decyzji sędziów pod koniec pierwszej serii.
Generalnie konkurs był bardzo loteryjny. Najlepiej świadczy o tym fakt, co działo się pod sam koniec rywalizacji. Kobayashi, który miał w garści trzeci triumf w tym sezonie, skoczył zaledwie 114 metrów (z wiatrem w plecy) i zamiast myśleć o zwycięstwie, drżał, czy w ogóle stanie na podium. Ostatecznie skończył drugi. Jeszcze większe straty poniósł natomiast wicelider z półmetka Michael Hayboeck. W finale Austriak uzyskał tylko 117 metrów i był dopiero dziewiąty.
Kto zatem wygrał? Po raz pierwszy w sezonie triumfował Andreas Wellinger. Niemiec w obu seriach nie wylosował na wietrznej loterii złych losów. Wykorzystał dobre noszenie i skutecznie zaatakował w finale z 5. lokaty na półmetku. Poleciał na 125,5 metra i to ostatecznie dało mu triumf. Mistrz olimpijski z 2018 roku wraca do bardzo wysokiej formy i to tuż przed mistrzostwami świata.
Podium sobotniego konkursu uzupełnił trzeci Daniel Tschofenig.
A co z pozostałymi Biało-Czerwonymi? O sporym pechu może mówić Żyła. W obu seriach nie miał szczęścia do warunków. W drugiej kolejce miał jeszcze słabsze jak w pierwszej. Podobnie jak w przypadku Graneruda czy Kobayashiego przyszło mu skakać przy wietrze w plecy. Skończyło się skokiem na 116,5 metra i ostatecznie 19. lokatą.
Powody do zadowolenia ma za to Aleksander Zniszczoł. 13. miejsce w sobotę to jego najlepszy wynik w tym sezonie. Znów potwierdził, że ustabilizował się na wysokim poziomie i jest coraz mocniejszym kandydatem do drużyny na MŚ w Planicy. Tym bardziej, że Paweł Wąsek - odpadł po pierwszej serii - wciąż nie może odnaleźć formy z pierwszej części sezonu.
Oprócz Wąska na półmetku zawody zakończył także Tomasz Pilch. Z kolei Jan Habdas nie przebrnął kwalifikacji.
Jeszcze w sobotę, o 23:00 czasu polskiego, rozpocznie się konkurs duetów (pierwszy raz w historii PŚ). Transmisja w Eurosporcie 1 oraz na Pilot WP.
Czytaj także:
Prawda jest brutalna. Na razie w skokach nie można na to liczyć [OPINIA]
Nie tylko Puchar Świata. I w tej klasyfikacji Kubacki zbliżył się do Graneruda
Wyniki sobotniego konkursu w Lake Placid:
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Odległości | Nota |
---|---|---|---|---|
1. | Andreas Wellinger | Niemcy | 129/125,5 | 264,5 |
2. | Ryoyu Kobayashi | Japonia | 136/114 | 256 |
3. | Daniel Tschofenig | Austria | 129/122 | 255,4 |
4. | Timi Zajc | Słowenia | 130/120 | 254,6 |
5. | Dawid Kubacki | Polska | 119,5/126 | 252,9 |
6. | Domen Prevc | Słowenia | 122/129,5 | 252 |
7. | Halvor Egner Granerud | Norwegia | 124,5/117 | 251 |
8. | Karl Geiger | Niemcy | 127,5/120,5 | 250,4 |
9. | Michael Hayboeck | Austria | 129/117 | 248,9 |
10. | Markus Eisenbichler | Niemcy | 117,5/130 | 243,3 |
13. | Aleksander Zniszczoł | Polska | 118,5/123 | 236,2 |
19. | Piotr Żyła | Polska | 114,5/116,5 | 226,7 |
36. | Paweł Wąsek | Polska | 111 | 100,8 |
41. | Tomasz Pilch | Polska | 108 | 95,1 |