Jury znów to zrobiło. Kubacki nie odpuścił

Getty Images / Vianney Thibaut / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
Getty Images / Vianney Thibaut / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

Decyzja jury z obniżeniem belki startowej dla najlepszych w 1. serii miała ogromny wpływ na wyniki konkursu PŚ w Lake Placid. Dawid Kubacki walczył jednak do końca i za sprawą świetnego skoku w finale sporo awansował i pokonał samego Graneruda!

Członkowie jury nie byliby sobą, gdyby przy skokach najważniejszych zawodników nie namieszali. W sobotnim konkursie w Lake Placid znów podjęli decyzją, którą trudno obronić, a która miały spory wpływ na odległości uzyskiwane przez najlepszych skoczków.

Gdy w pierwszej serii zaczęli skakać skoczkowie z najlepszej dziesiątki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata wiatr pod narty wzmógł się. Wykorzystał to przede wszystkim Ryoyu Kobayashi, który huknął 136 metrów i na wyciągnięcie ręki miał trzecie zwycięstwo w sezonie.

Po skoku Japończyka jury, już po raz drugi w tej serii, opuściło belkę startową. Tyle tylko, że zaraz po próbie Kobayashiego wiatr pod narty wyraźnie zelżał, a na buli pojawiły się nawet mocniejsze podmuchy w plecy. Sygnałem ostrzegawczym była już próba Manuela Fettnera. Austriak, szósty zawodnik "generalki" Pucharu Świata, wylądował na 111. metrze i nie awansował do finałowej serii.

ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu

Sędziów na refleksję nie było jednak stać. Z uporem maniaka trzymali się obniżonej belki. Mocni skoczkowie, na czele z liderem PŚ Halvorem Egnerem Granerudem i wiceliderem Dawidem Kubackim, nie mogli wiele zrobić. Norweg i Polak i tak poradzili sobie jeszcze przyzwoicie. Granerud po próbie na 124,5 metra był szósty, a Kubacki - który wylądował 5 metrów bliżej - zamykał pierwszą dziesiątkę.

Znacznie słabiej od tej dwójki, także ze słabym wiatrem pod narty i z niskiej belki, skoczyli Anze Lanisek, Stefan Kraft i Piotr Żyła. Cała trójka zajmuje w PŚ miejsca od 3. do 5., a na półmetku sobotniego konkursu sklasyfikowana była na miejscach od 16. do 19. To najlepiej pokazuje, jak po raz kolejny w tym sezonie nie potrafili na czas zareagować sędziowie.

W finale aż tak potężnych kontrowersji już nie było, za to licznie zgromadzona polska publiczność pod skocznią w Lake Placid mogła zobaczyć kapitalny skok Dawida Kubackiego. To była jedna z jego lepszych prób w ostatnim czasie! Wybił się mocno, od razu zyskał znacznie lepszą wysokość i poleciał bardzo daleko. 126 metrów i nota pod 130 punktów była drugą najlepszą w finałowej kolejce!

Po swoim skoku Kubacki objął prowadzenie i pozostało czekać mu na to, co zrobią rywale. A ci, w podobnych warunkach jak Polak, nie byli w stanie pokonać Polaka. Wydawało się, że zrobi to Granerud. Norweg - podobnie jak w finale Piotr Żyła - trafił jednak na wiatr w plecy i niewiele mógł zrobić. Skoczył tylko 117 metrów i ostatecznie był dopiero siódmy. Nie stanął 13 raz z rzędu na podium i nie wygrał piątego konkursu po kolei.

Po raz pierwszy od dawna, to Dawid Kubacki okazał się lepszy od Graneruda, bowiem ostatecznie - za sprawą świetnego skoku w finale - skończył zawody na wysokim 5. miejscu. Do podium zabrakło mu bardzo niewiele - 2,5 punktu. Tym samym jeszcze bardziej żal niezrozumiałej decyzji sędziów pod koniec pierwszej serii.

Generalnie konkurs był bardzo loteryjny. Najlepiej świadczy o tym fakt, co działo się pod sam koniec rywalizacji. Kobayashi, który miał w garści trzeci triumf w tym sezonie, skoczył zaledwie 114 metrów (z wiatrem w plecy) i zamiast myśleć o zwycięstwie, drżał, czy w ogóle stanie na podium. Ostatecznie skończył drugi. Jeszcze większe straty poniósł natomiast wicelider z półmetka Michael Hayboeck. W finale Austriak uzyskał tylko 117 metrów i był dopiero dziewiąty.

Kto zatem wygrał? Po raz pierwszy w sezonie triumfował Andreas Wellinger. Niemiec w obu seriach nie wylosował na wietrznej loterii złych losów. Wykorzystał dobre noszenie i skutecznie zaatakował w finale z 5. lokaty na półmetku. Poleciał na 125,5 metra i to ostatecznie dało mu triumf. Mistrz olimpijski z 2018 roku wraca do bardzo wysokiej formy i to tuż przed mistrzostwami świata.

Podium sobotniego konkursu uzupełnił trzeci Daniel Tschofenig.

A co z pozostałymi Biało-Czerwonymi? O sporym pechu może mówić Żyła. W obu seriach nie miał szczęścia do warunków. W drugiej kolejce miał jeszcze słabsze jak w pierwszej. Podobnie jak w przypadku Graneruda czy Kobayashiego przyszło mu skakać przy wietrze w plecy. Skończyło się skokiem na 116,5 metra i ostatecznie 19. lokatą.

Powody do zadowolenia ma za to Aleksander Zniszczoł. 13. miejsce w sobotę to jego najlepszy wynik w tym sezonie. Znów potwierdził, że ustabilizował się na wysokim poziomie i jest coraz mocniejszym kandydatem do drużyny na MŚ w Planicy. Tym bardziej, że Paweł Wąsek - odpadł po pierwszej serii - wciąż nie może odnaleźć formy z pierwszej części sezonu.

Oprócz Wąska na półmetku zawody zakończył także Tomasz Pilch. Z kolei Jan Habdas nie przebrnął kwalifikacji.

Jeszcze w sobotę, o 23:00 czasu polskiego, rozpocznie się konkurs duetów (pierwszy raz w historii PŚ). Transmisja w Eurosporcie 1 oraz na Pilot WP.

Czytaj także: 
Prawda jest brutalna. Na razie w skokach nie można na to liczyć [OPINIA]
Nie tylko Puchar Świata. I w tej klasyfikacji Kubacki zbliżył się do Graneruda

Wyniki sobotniego konkursu w Lake Placid:

MiejsceZawodnikKrajOdległościNota
1. Andreas Wellinger Niemcy 129/125,5 264,5
2. Ryoyu Kobayashi Japonia 136/114 256
3. Daniel Tschofenig Austria 129/122 255,4
4. Timi Zajc Słowenia 130/120 254,6
5. Dawid Kubacki Polska 119,5/126 252,9
6. Domen Prevc Słowenia 122/129,5 252
7. Halvor Egner Granerud Norwegia 124,5/117 251
8. Karl Geiger Niemcy 127,5/120,5 250,4
9. Michael Hayboeck Austria 129/117 248,9
10. Markus Eisenbichler Niemcy 117,5/130 243,3
13. Aleksander Zniszczoł Polska 118,5/123 236,2
19. Piotr Żyła Polska 114,5/116,5 226,7
36. Paweł Wąsek Polska 111 100,8
41. Tomasz Pilch Polska 108 95,1
Źródło artykułu: WP SportoweFakty