Ekspert podważa tezę ws. Dawida Kubackiego

PAP/EPA / RONALD WITTEK  / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

Po nieudanym weekendzie na Kulm Dawid Kubacki pokazał w Willigen formę, do jakiej przyzwyczaił kibiców w pierwszej części tego sezonu. Czy ma to związek z nadchodzącymi mistrzostwami świata? Zdaniem Rafała Kota, absolutnie nie.

Dawid Kubacki wyraźnie odżył w Willingen po nieudanych startach w Bad Mitterndorf. Nowotarżanin bardzo szybko wrócił na właściwe tory i pokazał, że kilka kolejnych słabszych występów było jedynie wypadkiem przy pracy.

Najgorsze już za nim

Rafał Kot przekonuje, że w przypadku Kubackiego nie ma mowy o budowaniu formy na mistrzostwa świata. Jego zdaniem, najlepszy z Biało-Czerwonych od początku sezonu prezentuje się podobnie i wciąż ze stoickim spokojem udowadnia, że stać go na dalekie próby, niezależnie od obiektu, na którym przychodzi mu skakać. Jak będzie na czempionacie w Planicy?

- Dawid nie musi budować formy na mistrzostwa świata, bo ma ją praktycznie już od początku sezonu. Ja przed Willingen głośno mówiłem, że w Niemczech powinno być dobrze, bo w Austrii spotkał go jedynie wypadek przy pracy. Nie da się skakać zawsze świetnie i kiedyś przychodzi choćby drobny kryzys. Mówiłem, że Dawidowi brakuje trochę świeżości i stąd jego słabsze próby - przypominał Rafał Kot w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Był w szoku. Trener Realu spełnił abstrakcyjną prośbę kibica

- W końcu Dawid, nawet gdy zajmował niższe lokaty niż te, do których przyzwyczaił fanów skoków z całego świata, nie popełniał wielu błędów. Technicznie rzecz biorąc, wiele elementów w jego próbach nadal było na najwyższym światowym poziomie, lecz mimo wszystko uwidaczniało się u niego tak zwane "zmęczenie materiału". Jednak on sam i sztab szkoleniowy uporali się z tym błyskawicznie, Dawid odzyskał świeżość i będzie mocny. Uważam, że wszystko jest już w najlepszym porządku, a następny konkurs to tylko potwierdzi - dodał.

Jest numerem jeden

Kolejne zawody w tym sezonie padły łupem Halvora Egnera Graneruda. Niemniej Norweg wygrał nieznacznie i o mały włos końcowego triumfu nie wyrwałby mu Anze Lanisek. Czy lider kadry Alexandra Stoeckla jest w zasięgu rywali?

- Granerud skacze jak natchniony i w tej chwili jest numerem jeden na świecie. Gdyby już teraz trwały mistrzostwa, byłby głównym faworytem do złota w obydwu konkursach indywidualnych i trudno to negować. Natomiast to nie jest zawodnik, którego nie da się pokonać. Laniskowi zabrakło w sobotę mniej więcej półtora metra, zatem Norweg jest w zasięgu. Do Planicy może się jeszcze wszystko zmienić, nie zapominajmy o tym - mówił wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego.

Czyha na jeden błąd

Zapytaliśmy Kota, kto według niego ma największe szanse, by pokrzyżować szyki Granerudowi. Działacz odpowiedział bez chwili zawahania.

- Dawid Kubacki to dzisiaj największy rywal Graneruda. Zgoda, miał parę słabszych konkursów, ale spójrzmy na jego powtarzalność od startu sezonu. Laniskowi trudno złapać taką stabilizację, potrafi skakać świetnie, ale na pewno nie z taką częstotliwością, co Dawid. Nasz reprezentant ma także jedną przewagę nad Granerudem. Jego siła tkwi w głowie. Jeśli Norweg wypadnie w jednym konkursie słabiej, to może wywołać u niego lawinę. Jedne słabsze zawody mogą przynieść za sobą kolejne gorsze konkursy w jego wykonaniu. Nie raz w przeszłości tak było. On czuje, że Dawid jest mocny. Jeśli Granerud się potknie, uważam że Dawid to wykorzysta. Na aktualnym liderze PŚ ciąży duża presja - podsumował Rafał Kot.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Jury przesadziło? "Wszystko ma dwie strony medalu"
To mógł być powód nagłego kryzysu Polaków

Źródło artykułu: WP SportoweFakty