O konflikcie w kadrze polskich skoczkiń było wiadomo od dawna, ale zrobiło się o nim głośno dopiero w pierwszej połowie grudnia. Według informacji portalu sport.pl, Nicole Konderla i Kinga Rajda są skonfliktowane do tego stopnia, że na zawody do Titisee-Neustadt przyjechały oddzielnie. Oprócz tego Rajda odeszła z grupy trenera Szczepana Kupczaka i pracuje ze Sławomirem Hankusem.
- Często w mediach słychać, że jakaś polska skoczkini zakończyła karierę. Tyle że kończyć karierę może ten, kto ją miał. Jeśli ktoś nawet kariery nie rozpoczął, może mówić o przygodzie ze skokami. Dziewczyny za dużo wymagają od wszystkich w kontekście tego, co osiągnęły. My wiele w nie zainwestowaliśmy, cały czas zmienialiśmy sztab, a one dalej swoje. To nie jest łatwa sytuacja. Szczególnie, że zostały nam dwie zawodniczki, które dają szansę na punkty w Pucharze Świata. Kiedy słyszy się problemy, jakie ich dotyczą, ani kibice, ani my nie czujemy się z tym dobrze - podkreślał Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego w rozmowie z WP SportoweFakty.
Kiedy wydawało się, że polskie skoki kobiet sięgnęły dnia, gruchnęła informacja o odwołaniu mistrzostw Polski. Powodem była mała liczba uczestniczek. Zgłosiły się tylko... cztery. Rok wcześniej zawody przeprowadzono, ale wyglądały dość groteskowo. Udział w nich wzięło bowiem zaledwie siedem skoczkiń.
ZOBACZ WIDEO: Thurnbichler zwrócił się do Polaków. Co za słowa!
Dawid Góra, WP SportoweFakty: Czy w ogóle da się ocenić poziom skoków kobiet w Polsce?
Magdalena Pałasz, była skoczkini, ekspertka TVN-u: Zawsze może oceniać, ale to, co się dzieje, nie powinno tak wyglądać. Drużyna musi być spójna, powinna stanowić zespół, jak sama nazwa wskazuje. A wygląda to zupełnie odwrotnie. Po sztabie, który powołano i planach na sezon, oczekiwaliśmy innych rezultatów.
Gdzie leży problem? W sztabie? W dziewczynach, których nie da się odpowiednio ułożyć?
W innych krajach jakoś się to udaje. Trudno znaleźć konkretny powód. Natomiast ja nie oczekuję, że wszyscy będą się przyjaźnić. Ale tam trzeba stworzyć drużynę. Dziewczyny mają możliwości - zarówno fizyczne, jak i te, które daje im związek. Szkoda, że nie chcą ich wykorzystać w odpowiedni sposób, bo byłyby znacznie wyżej w rankingach niż są teraz. Mnie jest przykro, kiedy obserwuję polskie skoki kobiet, bo nie do końca rozumiem, co się tam dzieje.
Pamiętasz sytuację, że nie chciałaś spać z którąś z koleżanek w jednym pokoju hotelowym?
Tak to jest z dziewczynami, że są kłótnie, sprzeczki, małe problemy. Tak było zawsze. Ale nikt o tym nie mówił oficjalnie i nie pisał w mediach społecznościowych.
O czymś musi świadczyć fakt, że problemy ujrzały światło dzienne.
Tak, to nie jest dobra wizytówka kadry, że dziewczyny się nie dogadują. Wyobraźmy sobie, że idziemy na trening, a obie dziewczyny siadają w dwóch różnych kątach. Trudno pracować w takiej atmosferze. Z drugiej strony do którejkolwiek pracy nie pójdziemy, zawsze z kimś można się pokłócić.
Kiedy byłaś w kadrze, też występowały tak duże kłótnie?
Nie wydaje mi się - nadal mam kontakt z dziewczynami, z którymi byłam w kadrze. Kiedy odsunięto mnie od drużyny, przez jakiś czas próbowałam nie utrzymywać kontaktu ze wszystkimi, wręcz trochę się odsunęłam od świata skoków. I szczerze mówiąc dużo mi to dało, bo w zamian dostałam wewnętrzny spokój. A to coś bardzo fajnego. Ale teraz już mamy kontakt - choćby we wtorek wspominałyśmy z Kingą wspólne wyjazdy.
Ja z nikim nie mam problemu i jest mi z tym dobrze.
Po tak długim czasie i po zdobyciu dystansu, wiesz już, co było powodem twojego niepowodzenia?
Dużą rolę w mojej przygodzie ze skokami odegrały upadki. Teraz idąc na skocznię, nie odczuwam strachu przed samym skokiem, ale jest jeden element, który nadal ma na mnie wpływ.
To znaczy?
Kierunek odbicia. W mojej głowie jest bariera, która nie pozwala mi uzyskać właściwego kierunku.
Pojawia się strach, że kiedy odbijesz się właściwie, to coś się stanie?
Tak, boję się, że wykonując ten ruch, spadnę i mogę kolejny raz uderzyć o zeskok. A gdyby przydarzył się jeszcze jeden upadek, to na pewno nie byłabym już na tyle silna psychicznie, aby wrócić. Nie mówię o upadkach przy lądowaniu, ale tych poważniejszych, które miały miejsce wcześniej. Nie pozbierałabym się już. Sama chciałabym wiedzieć, dlaczego tak jest.
Jest w tobie żal, że kariera nie ułożyła się tak, jak sobie wymarzyłaś?
Tak, dlatego nie do końca rozumiem dziewczyny, które nie chcą korzystać z tego, czym dysponują. Jeśli skoki są tym, co kochają i co chciałyby robić w przyszłości, to kiedy, jeśli nie teraz?! Mają okazję ku temu, aby ułożyć sobie kolejne lata. Dobre skoki wiązałyby się później choćby z łatwiejszym znalezieniem pracy. Przypuszczam, że dziewczyny chciałyby kiedyś pracować przy skokach.
Widzisz się na czele polskiej kadry skoczkiń jako trenerka?
Od dziecka marzyłam o pracy jako nauczycielka WF-u lub trenerka. Jednak nie do końca jestem pewna, czy chciałabym współpracować z kobietami.
Kobieta twierdzi, że nie chciałaby pracować z kobietami?
Bo to bardzo trudne. Nie chcę nikogo dyskryminować, ale pięciu dorosłych facetów w kadrze głowi się nad sytuacją w kobiecych skokach i dzieje się, jak widzimy. Wydaje mi się, że sama mogłabym tego nie okiełznać. Rozumiem jednak kobiece myśli i może dzięki temu udałoby mi się działać skutecznie? Jednak na początku wolałabym pracować z dzieciakami.
Jesteś lubianą ekspertką. Nie tylko jeśli chodzi o styl wypowiedzi czy charakter, ale też fakt, że wreszcie w polskich skokach mamy kobietę-ekspertkę.
Miło mi to słyszeć, szczególnie, że komentarze są różne.
Uderza w ciebie krytyka?
Dostaję wiele różnych wiadomości, na szczęście hejt w porównaniu z liczbą odbiorców jest znikomy. Sama byłam w szoku, że ludzie mnie wspierają.
Są dwie dziewczyny, które wypisują negatywne komentarze w mediach społecznościowych. Ostatnio nawet moja siostra z tego żartowała. Ale właśnie takie mam podejście do tych komentarzy - niespecjalnie zwracam na nie uwagę. Czasem ktoś wklepie, że tej Pałasz to już nie może słuchać. Wtedy, zamiast się złościć, lajkuję wpisy.
Gdzie widziałabyś się za pięć, może dziesięć lat?
Jeśli będzie ku temu okazja, jestem otwarta na współpracę z Eurosportem czy TVN-em. A potem? Jak wspomniałam, chciałabym zostać trenerką. Myślałam też o tym, aby związać się ze sportem jako sędzia. Niezależnie od tego, jak dokładnie będzie wyglądać moja przyszłość, jedno jest pewne - chcę cały czas pracować przy skokach narciarskich.
W Zakopanem rozmawiał Dawid Góra, WP SportoweFakty