Polscy skoczkowie w ten (9-11.12.) weekend rywalizują na skoczni w niemieckim Titisee-Neustadt. Pierwsze treningu pokazały, że Dawid Kubacki - który jest obecnie liderem PŚ w skokach narciarskich - nadal podtrzymuje wielką formę. Pierwszego dnia pobytu na skoczni wygrał... wszystkie treningi (pisaliśmy o tym TUTAJ >>).
W rozmowie z dziennikarzem "Przeglądu Sportowego" lider naszej kadry wrócił jeszcze na moment do jednego z największych sukcesów w swojej karierze - brązowego medalu igrzysk olimpijskich, które w 2022 roku odbyły się w Pekinie. Przypomnijmy: Kubacki zdobył tam brązowy medal w konkursie indywidualnym. Mimo że jego forma w zeszłym sezonie nie zapowiadała aż takiego sukcesu.
- Nie powiedziałbym, że to było "wstrzelenie się z formą". Bardziej wypadek przy pracy, choć oczywiście bardzo miły. A patrząc na całość, to był epizod, a nie o to chodzi - szczerze przyznał nasz skoczek.
ZOBACZ WIDEO: "Za wyjście z grupy i jedno zwycięstwo mamy dawać takie pieniądze?". Gorąca dyskusja o premii dla piłkarzy
Co więc się zmieniło, że po bardzo kiepskim dla polskich skoków sezonie 2021/22, obecną rywalizację Biało-Czerwoni rozpoczęli z wysokiego "C"? Kubacki wskazuje oczywiście na nowego selekcjonera - Thomasa Thurnbichlera. Na początku miał obawy, ale...
- Oczywiście, że miałem obawy. Po poprzednim sezonie były i głośno o tym mówiliśmy. Pojawiła się niepewność, ale kiedy się rozwiała i zaczęliśmy pracę, to już była inna gadka, bo wiedzieliśmy, na czym stoimy. Przeszliśmy w tryb pracy i jedziemy z koksem. Nie roztrząsania, wszystko poszło w zapomnienie - dodał.
Podkreślił również, że podczas letnich przygotowań zespół bardzo szybko poznał austriackiego szkoleniowca. Zaiskrzyło między stronami i dlatego atmosfera jest tak dobra.
Czytaj także: Wraca Puchar Świata. Sprawdź, gdzie oglądać skoki narciarskie >>