W tym artykule dowiesz się o:
Jeszcze dwa miesiące temu jakiekolwiek miejsce w podobnym rankingu dla Roberto Piazzy byłoby ocenione jako czyste szaleństwo. Włoch cierpiał wraz z prowadzoną przez siebie PGE Skrą Bełchatów, będącej na granicy odpadnięcia z Ligi Mistrzów i walki o złoto PlusLigi. Ale mistrzowie Polski przetrwali kryzys, wyraźnie się rozpędzają w kluczowej fazie sezonu i wciąż są w grze o najwyższe cele. Spokój i konsekwencja Piazzy miały w tym spory udział.
Dobrze znany w Polsce Włoch odczuł na sobie silny wiatr zmian w tym sezonie PlusLigi. W Olsztynie Santilli musiał pracować na materiale wyraźnie gorszym niż rok wcześniej, do tego pozbawionym przez długi czas wsparcia kontuzjowanego Roberta Andringi. Klub z Olsztyna skorzystał z nagłych wypadków w ekstraklasie i postanowił wymienić Santilliego na Gogola, a były trener Jastrzębskiego Węgla wrócił na stare śmieci za Ferdinando de Giorgiego. I poradził sobie w wymagających okolicznościach, doprowadzając górniczy klub do trzeciej lokaty w tabeli.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Piątek przedstawicielem nowego pokolenia? "Nie ma kompleksów ale zna swoje miejsce w szeregu"
Można się zastanawiać, na ile trenerski sukces Antigi zależał od sukcesu prezesa Piotra Gacka, który dokonał transferu życia, czyli sprowadzenia Bartosza Kurka z upadłej Stoczni Szczecin. Nie można jednak odejmować Francuzowi zasług w stworzeniu drużyny wyróżniającej się na ligowym tle fizycznością, piorunującym serwisem, a także wielością rozwiązań w ofensywie mimo wyrazistego lidera na prawym skrzydle. Do tego ligowe statystyki pokazują, że trener mistrzów świata z 2014 roku jest wraz Andreą Gardinim mistrzem w wykorzystywaniu challenge'ów (prawie 50 proc. skuteczności). To może się przydać w play-offach!
Władzie wojskowego klubu udowodniły, że warto stawiać na swoich ludzi i dawać im solidny kredyt zaufania. Po sześciu latach pracy w rodzinnym mieście Robert Prygiel doczekał się walki o medale mistrzostw Polski, a także stworzenia jednej z najsolidniejszych drużyn w czołówce PlusLigi. Nawet kontuzje liderów nie przeszkodziły Cerrad Czarnym w zajęciu czwartego miejsca po pierwszej fazie rozgrywek. Pozwala ono poważnie myśleć radomianom i ich trenerowi o pójściu za ciosem w rywalizacji o najwyższe cele.
W redakcyjnym głosowaniu australijski trener klubu z Zawiercia zebrał niemal najwyższe oceny, co pokazuje, jak wielkie wrażenie wywarły na nas efekty jego pracy w Aluronie Virtu Warcie. Po okresie pracy Lebedewa w Jastrzębiu-Zdroju doskonale wiedzieliśmy, że to szkoleniowiec z wyższej półki, ale stworzenie z zawiercian zespołu bez kompleksów, który tak pewnie wywalczył sobie miejsce w fazie play-off, jest godne podziwu. Lebedew w czasie rundy zasadniczej wykorzystał możliwości każdego swojego siatkarza niemal w stu procentach. Jesteśmy dziwnie spokojni, że podobnie będzie w trakcie walki o medale.