Starcie dwóch polskich zespołów w półfinale Ligi Mistrzów zapowiadało się bardzo ciekawie i emocjonująco. Na zapowiedziach się jednak skończyło, bowiem Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zdominowała Jastrzębski Węgiel i bez żadnego problemu zwyciężyła na wyjeździe 3:0.
Przed własną publicznością kędzierzynianie muszą zdobyć jedynie dwie partie, aby zapewnić sobie awans do finału. Przed trudnym wyzwaniem stanie natomiast mistrz Polski, który w Kędzierzyn-Koźlu musi wygrać, ale nie może tego zrobić po tie-breaku. Jeżeli jastrzębianom uda się tego dokonać, o ostatecznym rozstrzygnięciu zadecyduje złoty set.
Na parkiecie ubiegłoroczny triumfator Ligi Mistrzów wyglądał na zespół o minimum klasę lepszy. W pomeczowym wywiadzie dla Polsatu Sport Łukasz Wiśniewski nie wiedział, jaki był powód takiej dysproporcji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kowalczyk zaskoczyła fanów. Zdobyła szczyt w krótkich spodenkach
- Sam chciałbym znać odpowiedź na to pytanie. Na pewno nie będziemy się usprawiedliwiali problemami, każdy ma mniejsze lub większe. Na pewno u nas nie było dzisiaj tego życia, które jest zazwyczaj. Gdzieś to przeziębienie, samopoczucie gorsze na pewno to wpłynęło, ale to nie umniejsza kapitalnej gry Kędzierzyna po raz kolejny przeciwko nam. W tym roku ten bilans mamy na razie niekorzystny, ale spokojnie, to jest pierwszy krok. Jutro mamy dzień wolny i mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski i każdy na swój sposób przemyśli to spotkanie, a od piątku wrócimy w pełni zmobilizowani do pracy - mówił środkowy Jastrzębskiego Węgla, Łukasz Wiśniewski.
Mimo że każde spotkanie pomiędzy obiema drużynami zapowiada się bardzo emocjonująco, w tym sezonie, ku zaskoczeniu, żadne nie potrwało długo. Mistrz Polski już w weekend będzie miał możliwość zrewanżować się rywalom, bowiem zespoły zmierzą się ze sobą ponownie, tym razem w lidze. Możliwe, że zwycięzca niedzielnego pojedynku zapewni sobie pierwsze miejsce w fazie zasadniczej PlusLigi. Jastrzębski Węgiel postara się odbudować i będzie chciał pokazać rywalom, że po słabym dniu wrócił do optymalnej dyspozycji.
- To na pewno i z takim założeniem wyjdziemy w niedzielę na to spotkanie. Nie mogę obiecać żadnego wyniku, na pewno damy z siebie wszystko. Przede wszystkim musimy zdecydowanie lepiej zagrywać, bo kiedy Kędzierzyn sobie przyjmuje no to widzimy, jak później kapitalnie radzą sobie w ataku. Natomiast my musimy przetrwać ten ich napór zagrywki, dzisiaj to też myślę mocno rzutowało na wynik - wyciąga wnioski z porażki 33-latek przed kolejnym starciem.
Starcie polskich ekip w półfinale Ligi Mistrzów jest drugim w historii. Dzięki temu wiadomo już, że kolejny rok z rzędu drużyna z naszego kraju powalczy o końcowy triumf. Forma zespołów z PlusLigi w Europie jest idealną promocją siatkówki w Polsce, a na trybunach pojawiają się również zagraniczni kibice. Spotkanie Jastrzębskiego Węgla z Grupą Azoty ZAKSĄ śmiało można nazwać polskim El Clasico, któremu dodatkowy smaczek daje fakt, że stawka jest dużo wyższa niż zawsze.
- Myślę, że to jest wielkie święto polskiej siatkówki. Ja już po tym meczu z Lube pisałem do chłopaków z Kędzierzyna, że bez względu na rezultat powinniśmy się cieszyć, bo Polska drużyna jest w finale. Wygra lepszy, rozstrzygnie boisko natomiast już powinniśmy się cieszyć, także dobra robota wykonana przez nasze kluby. Teraz prezes Świderski ma co robić, żeby promować naszą siatkówkę - zakończył były reprezentant kraju.
Przeczytaj także:
Jeden z najlepszych meczów Grupy Azoty ZAKSY w tym sezonie
Będzie głośny rewanż w finale Ligi Mistrzów? Sporo na to wskazuje