[b]
[/b]Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Na Instagramie zamieszczasz zdjęcia z Zanzibaru. Co tam robisz?
Marcin Możdżonek, były reprezentant Polski w siatkówce, mistrz świata z 2014 roku: Odpoczywam. Tylko i wyłącznie.
Gra w siatkówkę to też dla ciebie forma wypoczynku?
Tak. Żelek Żyżyński, który jest zaangażowany w działalność hoteli PiliPili, poprosił mnie i Zygmunta Chajzera, który też tu jest, żebyśmy zorganizowali kilka treningów, turniej. Zorganizowaliśmy, mój zespół ten turniej wygrał. Niezwykle przyjemnie gra się w takich okolicznościach przyrody.
ZOBACZ WIDEO: Zimno od samego patrzenia. W tym Jan Błachowicz jest królem
Chwilowo jesteś daleko od Polski, ale w tym, co dzieje się w krajowej siatkówce, niezmiennie orientujesz się bardzo dobrze. A w niej najważniejszą w tej chwili sprawą jest wybór selekcjonerów drużyn narodowych. Masz swoje typy?
Nazwiska nie podam, za to powiem, jaki według mnie powinien być trener męskiej drużyny. Powinien mieć respekt wśród zawodników, rozumieć mentalność Polaków i się do niej dostosować. Powinien być dla zespołu jak dobry ojciec, surowy, ale sprawiedliwy, oraz traktować wszystkich jednakowo. To musi być również osoba, która nie będzie się bać i przede wszystkim nada styl naszej reprezentacji, bo tego w ostatnim czasie nie mieliśmy. Technicznie też powinien drużynę przypilnować, bo tu też mam kilka zarzutów co do naszej gry w 2021 roku.
Nikola Grbić ma wszystkie te cechy, które wymieniłeś?
Tego nie wiem. Na pewno większość z nich.
Brak polskich trenerów w obu konkursach jest czymś co cię dziwi albo martwi?
Nie dziwi i specjalnie nie martwi. Podaj proszę nazwisko jednego szkoleniowca, który by się nadawał.
Michał Winiarski.
W porządku, świetny kandydat, tylko nasuwa się kilka pytań. Czy będąc młodym trenerem bez dużego doświadczenia chciałby już teraz wypływać na tak głęboką wodę, która może być dla niego podróżą na sam szczyt, ale też na dno? Czy miałby respekt u zawodników, o którym mówiłem? W końcu w kadrze wciąż jest kilku siatkarzy, z którymi "Winiar" grał, a na dłuższą metę prowadzenie takich graczy za dobrze się nie kończy. Jednak z całą pewnością Michał może w przyszłości stać się bardzo dobrym trenerem. Takim, który będzie w stanie z powodzeniem prowadzić drużynę narodową.
W 2021 roku nasze drużyny narodowe spisały się poniżej oczekiwań, ale mimo to nie brakuje zawodniczek i zawodników, którzy zasłużyli na wyróżnienie. Kto twoim zdaniem powinien otrzymać w naszym plebiscycie, który staruje w środę, tytuł siatkarki roku?
Joanna Wołosz. Widziałem, jak gra w lidze włoskiej i w Lidze Mistrzyń. Klasa sama w sobie, spokój. Jest kapitanem drużyny, która nie przegrywa, rekordzistką Guinessa pod względem liczby kolejnych zwycięskich meczów. Znam ją osobiście i wiem, że jest kapitalną osobą. Bardzo profesjonalną, żyjącą siatkówką. Jako o siatkarce mogę o niej mówić w samych superlatywach. Uważam ją za jedną z najlepszych rozgrywających na świecie. Dla mnie wybór jest oczywisty. Parafrazując kultową kwestię z "Misia", pozostałe kandydatki są za młode na Heroda.
A kto był według ciebie najlepszym siatkarzem roku? Tu wybór jest chyba trudniejszy?
Wilfredo Leon, na zachętę.
Zaskoczyłeś mnie. Dlaczego on?
Leon zawsze jest najważniejszą częścią każdej drużyny. Na igrzyskach, gdy reprezentacja Polski grała bardzo słabo i była niepoukładana, widziałem jak brał na klatę wszystko to, co na niego spadało, również te złe rzeczy. Odpowiedzialność za grę drużyny, za zdobywanie punktów, presję kibiców, wśród których wielu uważało, że skoro mamy Leona, to teraz już będziemy wygrywać wszystko jak leci, a złote medale mogą nam wysyłać do Polski jeszcze przed turniejami. Wilfredo to wszystko wytrzymał. A to wielka rzecz.
Spodziewałem się, że wskażesz raczej na Aleksandra Śliwkę albo na Kamila Semeniuka.
Na Kamila bym nie zagłosował, bo choć miał kapitalny sezon i wygrał Ligę Mistrzów, w reprezentacji nie błyszczał. A Olek? W klubie też grał kapitalnie, ale w kadrze dużo lepiej niż Kamil. Tylko że przez dziwny system gry, który mieliśmy, był zepchnięty na drugi plan. Grał bardzo zachowawczo, nie miał takiej swobody, jak w Kędzierzynie-Koźlu. Atakował na 100 procent tylko wtedy, gdy miał absolutną pewność, że zdobędzie punkt. Rozumiem, że grał pod drużynę i bardzo to cenię, jednak według mnie trener powinien był dać mu większą swobodę.
Biorąc twoją argumentację za Leonem, pewnie uważasz, że i Bartosz Kurek zasłużył na wysokie miejsce. Na nim też ciążyła duża presja i duża odpowiedzialność.
Tak, Kurek, Leon i Michał Kubiak byli w podobnej sytuacji. Jednak wybieram Wilfredo, bo w jego przypadku ta presja była największa. Jego koszulka była najcięższa, bo jest naturalizowanym reprezentantem.
Na koniec wróćmy jeszcze na Zanzibar. Jak ci się podoba u wybrzeży Afryki?
Turystycznie kraj ma nieprawdopodobny potencjał. Wakacje tutaj to super sprawa. Plaże Zanzibaru robią ogromne wrażenie. Ciągle jest ciepło, przez cały rok dostępne są świeże warzywa i owoce. Ludzie żyją tutaj powoli, to pójdą sobie złapać rybkę, to zerwą sobie jakieś mango albo awokado. I nic im nie przeszkadza.
Bogusława Lindę spotkałeś tam przypadkiem?
Nie było trudno się spotkać, bo byliśmy w tym samym hotelu. Wyszło na to, że mamy dużo wspólnych zainteresowań, więc świetnie się dogadywaliśmy.
Jednym z tych zainteresowań jest siatkówka?
Pan Linda do sportu akurat już się nie nadaje. Jego kolana zbyt wiele przeszły.
Twój wakacyjny wyjazd miał jakiś związek z cyklem spotkań "Weekend z mistrzem", który organizujesz?
Nie, po prostu Żelek nazwał to "Weekendem z mistrzem na Zanzibarze". Po prostu nie lubię tylko leżeć i nic nie robić. I tak nie mogę, bo mam dwójkę małych dzieci i muszę za nimi ganiać, więc uznałem, że poganiam jeszcze za piłką. Inni goście bardzo się ucieszyli, sami poprosili o jeszcze jeden turniej. Zrobimy go w tym tygodniu na pożegnanie. I może jeszcze ze dwa treningi. Przed wyjazdem chcemy jeszcze pokazać dzieciom żółwie olbrzymie, a ja muszę odwiedzić dom, w którym urodził się Freddy Mercury i zrobić sobie w nim zdjęcie.
Jak wrócisz, będą kolejne "Weekendy z mistrzem"?
Będą. To tak naprawdę dwa projekty połączone w jedną całość. Jednego dnia wieczorem robimy trening dla dorosłych, w którym bierze udział kilkadziesiąt osób. Zaskoczył nas wysoki poziom uczestników. Mecze, które rozgrywamy, wyglądają naprawdę nieźle. Sam biorę w nich udział. Na drugi dzień robimy turnieje dla dzieciaków z klas 6-8, czasami z liceum. Startuje maksymalnie po 10 drużyn chłopięcych i dziewczęcych. Walka toczy się o świetne nagrody. Najlepsze trzy zespoły dostają komplety strojów marki 4F, które same mogą zaprojektować. Dla dzieciaków to świetna zabawa.
Czytaj także:
Wtedy poznamy trenerów reprezentacji? Padła konkretna data
Włoskie media już wiedzą, kto wygra konkursy na trenerów reprezentacji Polski