Przebudzenie gdańskich lwów! Pogrążyli rzeszowskich pretendentów do czołówki

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: siatkarze Trefla Gdańsk
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: siatkarze Trefla Gdańsk

Po tym jak w piątek siatkówka i Developres przyniósł sporo radości rzeszowskim kibicom, w niedzielę dla odmiany dostarczyła rozczarowania. Trefl Gdańsk ograł Asseco Resovię efektownie 3:0. Aż pięciu kolejek potrzebował aby znów zapunktować w lidze.

Po niepowodzeniach poprzedniej kolejki gdzie Asseco Resovia uległa beniaminkowi, a Trefl Gdańsk  0:3, obie drużyny potrzebowały punktów w ligowej tabeli jak tlenu.

Faworytem na papierze wydawali się gospodarze w hali Podpromie, lecz minimalnie większe zdeterminowanie w premierowej odsłonie prezentowali goście. W ich szeregach od pierwszych minut meczu na boisku był Mateusz Mika, co więcej to on otworzył wynik spotkania (1:0). Jego atak z pipe'a zapoczątkował wymianę punkt za punkt. Lukas Kampa rozdzielał grę na wszystkich ofensywnych kolegów, w tym środek, a Fabian Drzyzga atak prowadził przez skrzydła, co było dyktowane gorszym przyjęciem.

Na prowadzenie gdańszczan wysunęła sama Asseco Resovia, która nagminnie popełniała błędy. Na przestrzeni całego seta dopuściła się ich aż 11, o 7 więcej od rywali. Stąd też gdy przebieg seta był wymianą punkt za punkt, końcówkę po dodaniu zagrywki całkowicie zdominowali. Bohaterem okazał się Mariusz Wlazły, który wyprowadził zespół na cztery punkty prowadzenia (22:18) i choć Jakub Kochanowski próbował odpowiedzieć podobną serią, nie powiodło mu się (20:23).

ZOBACZ WIDEO: Zimno od samego patrzenia. W tym Jan Błachowicz jest królem

Serwisy Wlazłego przeciągnęły szalę w pierwszym secie, a w drugim Asseco Resovia nie podjęła w ogóle wyzwania. Podopieczni Michała Winiarskiego mieli inicjatywę od pierwszych piłek i nawet na chwilę nie zmniejszyli presji. Gdy ich przewaga wynosiła już 11:7, a piłek nie kończył już nawet Kochanowski, trener Alberto Giuliani zamienił Drzyzgę na Pawła Woickiego i decyzję utrzymał do końca. Niewiele to wniosło, bowiem gdańska przewaga urosła do siedmiu punktów (9:16), a do gry został wprowadzony poza nim Jakub Bucki, który przyniósł więcej złego niż dobrego drużynie oraz Timo Tammemaa. Starczyło to zaledwie na jeden zryw przy serwisie Sama Deroo, gdzie Resovia odrobiła cztery punkty (13:20, 17:20).

W trzeciej partii Giuliani postawił wszystko na zmiany. Wrócił do Macieja Muzaja, zostawił Woickiego i Tammemaa, a na przyjęciu nie robił roszad, bo też nie miał takiej możliwości. Zarówno Nicolas Szerszeń - kontuzjowany w ostatnim meczu, jak i Rafał Buszek byli poza meczowym składem.

Zaproponowane przez Włocha roszady nie zmieniły obrazu gry Resovii. Nadal grała źle i bez lidera, a Trefl Gdańsk spokojnie prowadził od samego początku (2:0, 10:7) i cierpliwie czekał na potknięcia rywali. Bardzo dobrze gdańszczanie prezentowali się w obronie, rzadko piłki atakowane przez Resovię wchodziły "na czysto" w ich boisko. Raz zdobytej przewagi przyjezdni nie stracili nawet na chwilę, mimo pojedynczych efektownych akcji gospodarzy. Są to pierwsze ligowe punkty gdańskich lwów od pięciu kolejek.

Bardzo dobre zawody rozegrał powracający do regularnej gry Mateusz Mika za co został wyróżniony nagrodą MVP.

W następnej kolejce Asseco Resovia przeniesie się na północ kraju, gdzie zagra z drużyną Andrzeja Kowala., MKS Ślepsk Malow Suwałki. Natomiast Trefl wróci do siebie aby podjąć wcześniejszego pogromcę Resovii, LUK Lublin.

10. kolejka PlusLigi:

Asseco Resovia Rzeszów - Trefl Gdańsk 0:3 (21:25, 20:25, 21:25)

Asseco Resovia: Drzyzga, Cebulj, Kozamernik, Deroo, Muzaj, Kochanowski, Zatorski (libero) oraz Woicki, Bucki, Tammemaa,

Trefl: Wlazły, Kampa, Crer, Mika, Lipiński, Mordyl, Olenderek oraz Pruszkowski (libero) oraz Reichert, Laba, Kozub,

MVP: Mateusz Mika (Trefl Gdańsk)

Czytaj także: Włoskie media już wiedzą, kto wygra konkursy na trenerów reprezentacji Polski

Źródło artykułu: