"Był z nami mocno zżyty". Cuprum Lubin musi zmierzyć się z dużą i nagłą stratą

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Paweł Rusek
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Paweł Rusek

- Spadło to nas nas jak grom z jasnego nieba. Nie ma co ukrywać, jest to dla nas trudna sytuacja. Będzie nam ciężko znaleźć zastępstwo - mówi Paweł Rusek o nagłym niedawnym odejściu Ronalda Jimeneza z Cuprum Lubin. Miedziowi wciąż szukają zastępstwa.

W tym artykule dowiesz się o:

24 września Cuprum Lubin wygrał towarzyski turniej w Kobylance (o turnieju pisaliśmy tutaj). Pomimo dobrych wyników, lubinianie stanęli w obliczu trudnej sytuacji. 15 września klub oficjalnie poinformował, że ich podstawowy atakujący - Ronald Jimenez - zdecydował się skorzystać z zapisu w swoim kontrakcie i odejść do południowokoreańskiego Hyundai Capital Skywalkers.

O sytuacji opowiedział nam Paweł Rusek, który dość niespodziewanie został w maju oficjalnie ogłoszony pierwszym szkoleniowcem zespołu. Rusek karierę siatkarską zakończył w 2020 roku i w sezonie 20/21 był asystentem trenera Marcelo Fronckowiaka, który na ten sezon przeniósł się do francuskiego Tours VB.

Filip Korfanty, WP Sportowe Fakty: Po ostatnim sezonie z Cuprum Lubin pożegnał się trener Marcelo Fronckowiak - od samego początku był plan, że to pan zostanie pierwszym trenerem zespołu?

Paweł Rusek, trener Cuprum Lubin: Dla mnie propozycja była zaskoczeniem. Zespół zaczęliśmy budować najpierw wspólnie z Marcelo, później był plan, że trafi do nas inny trener, z którym kilka rzeczy się wydarzyło, ale ostatecznie ułożyło się tak, że ja zostałem pierwszym trenerem. Można powiedzieć, że przy budowie zespołu pozostało mi już tylko postawić "kropkę nad i".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz

Wspomnianym trenerem miał być Fin Tommi Tiilikainen, dlaczego jednak nie będzie pracował w Lubinie?

Wyszła sytuacja, że otrzymał ofertę pracy z Korei Południowej i z niej skorzystał, ale nie znam sprawy od strony kontraktowej. Wtedy skorzystałem z propozycji poprowadzenia zespołu i staram się być jak najlepszym trenerem dla chłopaków i przygotować drużynę do ciężkich bojów w PlusLidze.

Uprzedni sezon w roli asystenta Marcelo Fronckowiaka był pana pierwszym w sztabie szkoleniowym - taki był plan, żeby po zakończeniu kariery siatkarskiej zostać trenerem?

Taki zamysł miałem od dawna, od dziecka byłem sportowcem i miałem to szczęście, że zostałem zawodowym siatkarzem, ale od zawsze interesowałem się treningiem i podglądałem pracę innych trenerów. Tak, jak marzyłem, by grać zawodowo w siatkówkę, tak ze zbliżającym się końcem kariery marzyłem, aby spróbować się jako trener.

Po trenerze Tiilikainenie, znacznie później, na kontrakt w Korei Południowej zdecydował się też wyjechać Ronald Jimenez - wasz podstawowy atakujący - w jakich okolicznościach opuścił zespół?

Około dwa tygodnie temu dostałem informację, że Ronald od nas odchodzi. Spadło to nas nas jak grom z jasnego nieba. Nie ma co ukrywać, jest to dla nas trudna sytuacja. Będzie nam ciężko znaleźć zastępstwo, ale mam nadzieję, że sprawa się szybko wyjaśni. Był z nami mocno zżyty, bardzo dobrze pracował i przykro nam z powodu jego odejścia. Natomiast ja jako trener nie mam zamiaru z tego powodu płakać i rozpaczać, bo to do niczego nie prowadzi. Skupiam się na jak najlepszym rozwiązaniu zaistniałego problemu.

Był zżyty z klubem, więc pewnie niełatwo było mu odejść.

Przeżywał to, ale trafiła mu się intratna oferta i ja jako były zawodnik mogę powiedzieć, że trudno mu się dziwić, choćby myśląc o swojej przyszłości. Pogratulowaliśmy mu, pożegnaliśmy się po przyjacielsku i nie mam żadnych pretensji. Taki jest sport, przykre jest tylko, że stało się to tak późno. Jako drużyna życzymy mu wszystkiego najlepszego i nadal mamy ze sobą dobry kontakt. Myślę, że marzeniem każdego trenera jest posiadanie w zespole tak ciężko zasuwającego gracza, jakim był Ronald.

Aktualnie zostajecie z jednym atakującym, będziecie stawiać na Remigiusza Kapicę?

Kogoś musimy sprowadzić, bo chodzi też o organizację treningów, ale póki co Remek wywiązuje się ze swojej roli. To jest młody zawodnik i potrzebuje grania, ale musimy mieć jeszcze kogoś, bo PlusLiga jest wymagająca, a każdy ma chwile lepsze i gorsze. Nie wiemy też, jak on się zachowa w trudniejszych momentach. Aktualnie cały czas szukamy gracza, który najlepiej będzie pasował do naszej koncepcji. Nie ukrywamy, że jest to ciężkie, bo jest już późno. Jednak podchodzę do tego optymistycznie, czasami z takich trudnych sytuacji rodzi się coś pięknego i wierzę, że tak się to skończy.

Lubin opuścił też Miguel Tavares, jednym z nowych rozgrywających jest sprowadzony z Japonii Masahiro Sekita, jak się z nim współpracuje?

Miguel był świetnym rozgrywającym, ale teraz mam dwóch naprawdę świetnych graczy na tej pozycji, bo trafił też do nas Przemysław Stępień, obaj ciężko trenują i naprawdę potrafią rozgrywać. Takie było nasze założenie, żeby mieć dwóch równych graczy na tej pozycji, żeby można było naszą grę zmieniać. Ten atut już wykorzystaliśmy choćby w czwartkowym sparingu z GKS-em Katowice, gdzie Przemek wszedł i pociągnął drużynę do wygranej. Masahiro też swoje zrobił, grał naprawdę poprawnie i bardzo się z tego powodu cieszę.

Wygrana w ostatnim przedsezonowym turnieju towarzyskim to dobry prognostyk przed startem ligi?

Trudno powiedzieć, nie myślę o tych wynikach w kategorii wygranej lub przegranej. Raczej patrzę po prostu na naszą grę i na tym się skupiam. Na pewno nie będzie nam łatwo. Skazuje się nas nawet ostatnie miejsce, zawsze pojawiają się różne opinie, ale koncentruję się tylko na naszym zespole. Cieszę się, że wygraliśmy, bo zwycięstwa budują i są potrzebne, ale są też aspekty gry, które musimy poprawić.

Czytaj również:
Były siatkarz o Ryszardzie Czarneckim: "Ma wpływy w spółkach Skarbu Państwa"
Wybory w PZPS. Sebastian Świderski: Czy wygram czy nie, już czuję się zwycięzcą

Komentarze (0)