- Nie wyobrażam sobie siebie w innej reprezentacji. Za dużo pracy, zdrowia i serca włożyłem w kadrę Rosji, aby teraz starać się ją ograć. Jestem patriotą. Prawdopodobieństwo mojego wyjazdu do Polski, Iranu czy gdzieś indziej jest nieskończenie małe. Obecnie jestem trenerem Zenitu i wszystko mi się w tym klubie podoba - w 2014 roku mówił Władimir Alekno, jednak po latach perspektywa udziału po raz czwarty w igrzyskach olimpijskich wzięła górę. Więcej o samym jego zatrudnieniu pisaliśmy tutaj.
Alekno od zakończenia ostatniego sezonu klubowego trenerem Zenitu już nie jest, a pandemia i przesunięcie igrzysk o rok sprawiły, że irańska federacja poszukiwała następcy Igora Kolakovicia, z którym w zeszłym roku rozwiązano kontrakt. Zakusy po dwukrotnego medalistę igrzysk w roli selekcjonera Sbornej zakończyły się sukcesem. Warunkiem zgodzenia się na objęcie kadry Iranu miała być między innymi możliwość dokończenia sezonu w Zenicie i dołączenie do jego sztabu Tomaso Totolo - od wielu lat pełniącego przy nim rolę asystenta.
"Trener gwarantujący sukces jest szarlatanem"
Celem postawionym przed rosyjskim multimedalistą jest podium igrzysk olimpijskich. - Uważam, że trener, który przed turniejem obiecuje medal lub gwarantuje jakiś wynik, jest szarlatanem. Postawiono mi cel zdobycia medalu w Tokio. Odpowiedziałem, że zrobię co w mojej mocy - na konferencji prasowej tłumaczył były szkoleniowiec Zenitu.
ZOBACZ WIDEO: Droga do Tokio: Małachowski i Włodarczyk
- Irańczycy są pod względem przygotowania atletycznego inni niż Polacy, Włosi czy Amerykanie. Dlatego będę musiał prowadzić zespół inaczej niż Rosję, to dwie inne drużyny. Zamiast pracować nad rozwojem fizycznym, staram się pracować nad mentalnością graczy. Mamy bardzo wysoki poziom wyszkolenia technicznego. Byłoby wspaniale, gdyby udało się zdążyć zmienić nastawienie graczy, co pozwoliłoby skutecznie rywalizować z drużynami o fizycznych atutach - wyjaśnia Alekno.
- Zamiast udzielać graczom wskazówek technicznych, staram się, aby odpowiednio myśleli. To są gracze, którzy przez lata zostali już uformowani, nie ma sensu zmieniać ich nawyków technicznych w tak krótkim czasie do igrzysk. Pracujemy nad stosowaniem właściwej taktyki, to jest dla mnie ważne - tłumaczy dalej złoty medalista igrzysk w Londynie.
Śledząc Ligę Narodów da się zauważyć swoiste zjawisko - wyraźnie odchudzony trener Alekno przemawiający do irańskich graczy w języku rosyjskim - "Na 10 dni przed wylotem do Iranu rozpocząłem dietę, chcę wyglądać przystojnie na ławce Iranu" - zażartował rosyjski trener.
Komunikacja ma przynieść sukces
Czymś, co od jego poprzedników różni pomysł Alekno na pracę z Irańczykami i zarazem jest jego kluczem do ewentualnego sukcesu, jest odpowiednia komunikacja. - Zdaję sobie sprawę, że mój czas jest ograniczony. Muszę więc mieć możliwość rozmawiania z graczami w moim ojczystym języku, a oni ze mną w swoim. Mój angielski nie jest wystarczająco dobry - przyznaje selekcjoner Persów.
Z pomocą - jak się okazuje darmową - przybył pochodzący z Iranu, ale mający również rosyjskie obywatelstwo i od lat mieszkający w Moskwie Maneli Kasrai - trener taekwondo. Z Alekno skontaktował go ich wspólny znajomy, osobiście spotkali się dopiero na lotnisku, przed wylotem do Iranu.
- Dzwoniliśmy do siebie i rozmawialiśmy. Władimir powiedział, że potrzebuje tłumacza z dobrym poziomem rosyjskiego i perskiego. Od razu zaznaczyłem, że jestem gotów pracować za darmo i nie wezmę pieniędzy ani od niego, ani od irańskiej federacji siatkówki. Odbyliśmy wspólnie z Irańczykami konferencję, byli zadowoleni z mojego poziomu tłumaczenia - w wywiadzie dla rosyjskiego BO Sport mówi Maneli Kasrai.
Swoją gotowość do darmowego pełnienia powierzonej mu funkcji wyjaśnia dwoma powodami. - Mogę pomóc zarówno jemu, jak i krajowi. Iran to moja ojczyzna, a Rosja to kraj, w którym dorastałem, spędziłem całe dorosłe życie i pokochałem. Kolejny powód to chęć pracy ze świetnym trenerem. Uczę taekwondo od prawie 30 lat i zawsze starałem się nawiązywać kontakt z trenerami innych dyscyplin, jak choćby gimnastyki artystycznej i pływania synchronicznego. Chodziłem nawet na lekcje baletu, żeby zobaczyć, jak wygląda praca z dziećmi. Od Alekno mogę się wiele nauczyć. Jest psychologiem i motywatorem na najwyższym poziomie, jednym rzutem oka potrafi wysłać graczowi właściwy sygnał - tłumaczy Kasrai.
Jego dołączenie do sztabu nie od razu przypadło do gustu irańskim włodarzom. Liczebność kadr zespołów, czy to w Rimini podczas Ligi Narodów, czy podczas igrzysk w Tokio, jest ograniczona, a obecność tłumacza zabierze jedno z miejsc dla irańskiego trenera, który mógłby podpatrywać metody pracy Alekno.
- Z tego powodu było wiele kontrowersji. Władimir nalegał na obecność tłumacza. Mówił, że chce komunikować się z graczami w ojczystych językach. Wcześniejsi trenerzy - Igor Kolaković i Slobodan Kovac - rozmawiali z zawodnikami tylko po angielsku. Przekazali im siatkarskie terminy i podstawowe rzeczy, ale głębsza komunikacja w różnych tematach nie działała. Gracze mówią, że dopiero teraz czują się w komunikacji komfortowo, czego od dawna nie było - wyjaśnia tłumacz.
Wymagania Alekno bez zmian
Wzajemna współpraca na początku nie była łatwa. - Od razu poprosił mnie, abym naśladował jego intonację i ton głosu. Jeśli jest spokojny, mam mówić spokojnie, jeśli bardziej emocjonalny, mam podnieść głos. Wcześniej oglądałem jego nagrania z przerw w trakcie gry, ale okazało się, że to była tylko kropla w morzu terminologii siatkarskiej. W pierwszym tygodniu to była jak praca z językiem chińskim. Na początku oczywiście były śmiechy, gdy błędnie przetłumaczyłem niektóre zwroty na perski, ale stopniowo je pojmowałem. Jestem bardzo wdzięczny irańskim zawodnikom i trenerom, którzy pomogli mi dopasować odpowiednie wyrażenia - wspomina Kasrai.
Pomógł też sam Alekno. - Rozmawialiśmy codziennie od 7 do 23. Pewnie chciał odpocząć od siatkówki, ale jednak opowiadał mi wiele schematów taktycznych i niuansów siatkarskich. To bardzo pomogło. Rozegraliśmy też na próbę wewnętrzny sparing, podczas którego dopracowaliśmy tłumaczenie symultaniczne - wyjaśnia tłumacz.
Na takiej formie komunikacji zyskują też zawodnicy, nie każdy z nich najlepiej radzi sobie z językiem angielskim. - Prawie każdy zna przynajmniej podstawy angielskiego. Najlepiej mówi Saeid Marouf, dobrze komunikuje się też Milad Ebadipour. Młodzi gracze uczą się, licząc na grę w europejskich klubach. Jednak jeśli mówimy o zebraniach zespołu i ważnych momentach, to łamany angielski oczywiście nie jest wystarczający. Dlatego Alekno nalegał na tłumacza. Ma mało czasu, ale zależy mu, aby dotrzeć do umysłu graczy. Ma za sobą trzy olimpijskie doświadczenia i dzieli się nimi z zawodnikami, tłumacząc też sposób przygotowania się do takich turniejów, również psychologiczny. Oczekiwania wobec niego są bardzo wysokie - zaznacza Kasrai.
Alekno poświęca się swojej roli, ale jest też wymagający wobec wszystkich. - Zawsze muszę być przy nim, nawet na treningu zdarza mu się wziąć gracza na bok i odbyć z nim indywidualną rozmowę. Zobowiązał mnie do gruntownego poznania siatkarskiej terminologii. W jednym z meczów dałem się ponieść kibicowaniu i straciłem głos, trener musiał studzić mój entuzjazm, bez swojego głosu jestem mu zbędny - relacjonuje tłumacz.
Wymagająca szkoła dla młodych graczy
Łatwo nie mają też sami zawodnicy, część z nich jest debiutantami lub ma nikłe doświadczenie w grze dla seniorskiej kadry Iranu. Wśród nich Amirhossein Esfandiar, Saber Kazemi, Meisam Salehi, Bardia Saadat czy Arman Salehi. "Jesteś już zmęczony? Ja też jestem, przecież przylecieliśmy tutaj tym samym samolotem" - dało się usłyszeć z ust Alekno na jednej z przerw w grze w kierunku Meisama Salehiego, nowego gracza Indykpolu AZS-u Olsztyn.
"Może lepiej, jak obejrzysz mecz w telewizji?" - innym razem padło w kierunku Amirhosseina Esfandiara - MVP i mistrza świata juniorów z 2018 roku. Poskutkowało, 22-letni przyjmujący wrócił na boisko, poszedł w pole serwisowe i swoimi zagrywkami pomógł zniwelować kilka punktów przewagi Bułgarów i wygrać Iranowi seta.
Javad Karimi, który w minionym sezonie w barwach Greenyardu Maaseik zbierał pierwsze szlify w europejskiej siatkówce, mógł dość dotkliwie przekonać się o surowości Alekno. Na zgrupowanie kadry stawił się w nieodpowiedniej kondycji fizycznej - zdaniem aktualnego selekcjonera miał nadwagę i został wykreślony ze składu reprezentacji. - On bez wątpienia ma przed sobą jasną przyszłość, jednak w dniu dołączenia do obozu reprezentacji nie był w dobrej kondycji i miał nadwagę, co nie wpisuje się w znamiona irańskiej reprezentacji - skwitował selekcjoner. Ten swoisty czas na przemyślenie prawdopodobnie podziałał mobilizująco. Po trzech seriach trójmeczów w Rimini Karimi został wezwany do Włoch i zdążył zameldować się na boisku, wciąż mając szansę na olimpijskie doświadczenie.
To, co regularnie przewija się wśród wypowiedzi płynących z irańskiego obozu, to oznaka, że Liga Narodów służy wyłącznie testom i wzajemnemu poznaniu się zawodników ze sztabem trenerskim. Iran przegrał ostatnie sześć meczów w Rimini, fala krytyki spadła między innymi na Milada Ebadipoura, jednak Alekno wziął go w obronę. - W pełni w niego wierzę, on zbliża się do swojej najlepszej formy i nie obchodzi mnie krytyka pod jego adresem - puentuje selekcjoner Persów.
Iran Alekny, najbliższy rywal Polaków w Lidze Narodów i jeden z przeciwników w olimpijskiej grupy B w Tokio, dotąd z pewnością jeszcze nie pokazał swojego najmocniejszego oblicza. Największe gwiazdy - w tym, obok wspomnianego Ebadipoura, Amir Ghafour - ciągle dochodzą do siebie, a Saeid Marouf - przez ostatnie dwa lata, przez kontrakt w dotkniętej epidemią lidze chińskiej, rozegraną w bardzo krótkim czasie - grał niewiele. Materiał ludzki może nie jest wyjątkowo sprzyjający, ale podejście do komunikacji oraz poświęcenie rosyjskiego szkoleniowca i szczere pragnienie kolejnego olimpijskiego doświadczenia zasługują na wzmożoną uwagę.
Czytaj również:
Liga Narodów. "Nie płacz za mną, Argentyno". Zobacz komentarze po wygranej Polaków
Liga Narodów. Biało-Czerwoni kontynuują passę. Zobacz tabelę po meczu z Argentyną